O jej szokującej historii mówi cały świat
O jej sprawie dyskutowali politycy, parlamentarzyści, walczyły o nią organizacje obrony praw człowieka, jej historia wywołała burzę w Norwegii. Maria Amelie (pseudonim artystyczny), 26 letnia Osetyjka, która przez 9 lat mieszkała w Norwegii bez żadnych dokumentów, dostała nakaz opuszczenia kraju, który uważa za swój dom. Nie chciała wracać do Rosji, kulturalnego azylu udzielił jej Kraków - informuje TOK FM.
13.04.2011 | aktual.: 13.04.2011 11:00
Madina Salamova urodziła się na Władykaukazie w Osetii Północnej. Jej ojciec był znanym biznesmenem. Był mocno zaangażowany w sprawy kraju, dlatego po zmianie władzy skonfiskowano ich majątek i wygnano z kraju.
Cała rodzina trafiła do Finlandii, ale niestety tam odrzucono ich wniosek o azyl. Mieli tydzień na opuszczenie kraju. Wyjechali do Norwegii, bo było najbliżej. Niestety wniosek rodziców Osetyjki i tu został odrzucony. W ten sposób, po raz kolejny, rodzina Salamovej została "bez papierów", bez domu.
Bez papierów i azylu skończyła studia w Norwegii
To nie przeszkodziło jednak młodej dziewczynie z Osetii w zdobyciu wykształcenia. - Napisałam pismo do władz uczelni, licząc na cud i cud się zdarzył - kwituje Marie Amelie. Bez numeru ubezpieczenia i innych dokumentów identyfikacyjnych pisarka ukończyła w Norwegii studia magisterskie. Nie miała nawet karty bankomatowej. Jej rodzice nadal musieli się ukrywać.
Rodzice pracowali na czarno. Ojciec pracował jako stolarz, ona z matką sprzątały w domach.
Po studiach pojawił się pomysł na książkę. - Musiałam coś z tym zrobić, chciałam opisać życie imigranta, który może tutaj funkcjonować, ale nie może jednocześnie załatwić najzwyklejszych spraw. Zapisem tych doświadczeń stała się "Nielegalna Norweżka" ("Ulovlig norsk") książka, która wywołała burzę. Zaledwie kilka dni po premierze publikacji, o sprawie zaczęły pisać wszystkie ważniejsze norweskie media. W telewizyjnej dyskusji poświęconej imigrantom głos zabrał nawet premier Norwegii.
Po publikacji książki, podczas wykładu, dziewczyna została aresztowana. Sąd odrzucił jej indywidualny wniosek o azyl i równocześnie rozpoczął procedurę deportacyjną. - Nikt nie powiedział mi, kiedy zostanę deportowana. Codziennie musiałam meldować się na posterunku policji. W końcu nagle dostałam informację: wyjeżdżasz. I wróciłam do zupełnie obcego miejsca, do Moskwy - przyznaje Maria i od razu przypomina sobie, że od tego czasu nie widziała się z rodzicami. Nie wie, gdzie mieszkają, chyba nadal ukrywają się w Norwegii.
W tym czasie do Krakowa przyszło zapytanie ze strony międzynarodowej organizacji ICORN (międzynarodowa sieć miast dla uchodźców)
, czy Kraków byłby gotowy udzielić kilkutygodniowego azylu Osetyńskiej pisarce. Udało się i autorka dostała w polskiej ambasadzie wizę czasową. Zaczęła też pisać swoją druga książkę. Jednak domem wciąż pozostaje Norwegia, gdzie zostali jej rodzice i przyjaciele i gdzie spędziła tyle lat.