O co biznesmen pyta karty tarota?
Są wykształceni, znają kilka języków, prowadzą własne biznesy lub pracują na kierowniczych stanowiskach w międzynarodowych korporacjach. Osiągnęli prawie wszystko, ale nie mogą sobie pozwolić na utratę pozycji zawodowej. Chcą być lepsi i mieć w swoich szeregach idealnych pracowników, dlatego coraz częściej korzystają z doradztwa tarocistów.
13.12.2007 | aktual.: 17.06.2008 11:23
Galeria
[
]( http://wiadomosci.wp.pl/biznesmen-u-wrozki-6038692608303745g )[
]( http://wiadomosci.wp.pl/biznesmen-u-wrozki-6038692608303745g )
Biznesmen u wróżki
W pracy spędzamy coraz więcej czasu. Często pracujemy dłużej niż 8 godzin dziennie, a emocje związane z wykonywanym zawodem przenosimy do domu. Relacje między nami a innymi pracownikami stają się dla nas równie ważne co relacje z partnerem życiowym. Dawniej pytaliśmy tarocistów o zdrowie i rodzinę, teraz priorytetem stały się sprawy zawodowe. Badania CBOS z ubiegłego roku wskazują, że aż 58% Polaków czyta horoskopy, a co trzeci ocenia, że duże znaczenie dla rozwoju charakteru człowieka ma jego zodiak.
Piotr Horn, muzykoterapeuta i założyciel Centrum Tarota stawia karty od dziesięciu lat. Trzy lata temu skupił się jednak na doradztwie biznesowym, bo ludzie coraz częściej pytali go właśnie o tę dziedzinę. Swój program – biznes tarot - podzielił na dwa rodzaje. Pierwszy kierowany jest do osób, które otwierają działalność, zmieniają zawód czy szukają odpowiedzi na to jak stworzyć lub zmienić wizerunek firmy. Druga przygotowana dla osób prowadzących swoje firmy, mających problem np. z doborem pracowników lub chcą naprawić relacje ze wspólnikiem. - Biznes tarot to kilkugodzinna praca wymagająca dużego zaangażowania i współpracy pytającego. Nie skupia się na udzielaniu prostych odpowiedzi na poziomie wróżbiarstwa, które mają odkryć przyszłość i nakazać jakieś postępowanie, ale pokazuje różne możliwości i konsekwencje wyborów - mówi Horn.
Chcą realizować marzenia
Poradę biznesową można otrzymać nie wychodząc z domu. Horn prowadzi spotkania nie tylko osobiście, ale również telefonicznie, mailowo lub za pomocą komunikatorów internetowych. Kto korzysta z porad pana Piotra? Przekrój zawodowy jest szeroki. Od właścicieli małych firm przez urzędników, lekarzy, adwokatów, informatyków, wykładowców akademickich po kierowników w międzynarodowych koncernach. – Z jednej strony są to ludzie, którzy planują określone działania w firmie czy ustawiają personel, z drugiej są ci, którzy mają problemy ze swoją karierą zawodową, stanęli w pewnym punkcie i muszą się rozeznać, w którym kierunku pójść. Wizyta u tarocisty jest im potrzebna, by zrobić krok i zacząć realizować swoje marzenia – tłumaczy Horn.
Paleta pytań z jakimi przychodzą klienci jest bardzo szeroka. – Pytają o wszystko: w jakiej walucie wziąć kredyt, czy akcje danej spółki pójdą w górę, czy otworzyć sklep odzieżowy, a może spożywczy. Są też tacy, którzy są zdecydowani na konkretny biznes, np. klinikę stomatologiczną i pytają o szczegóły – ilu pracowników zatrudnić, kiedy kupić specjalistyczny sprzęt – opowiada tarocista, który stawia prognozy krótko i długoterminowe.
Psycholog Ryszard Zawadzki, który stawia tarota od 20 lat mówi, że przychodzą do niego ludzie z podobnymi problemami. Wśród biznesmenów są m.in. restauratorzy, którzy zastanawiają się nad otworzeniem kolejnego lokalu, właściciele firm kosmetycznych, którzy pytają o to, czy nowy krem będzie się sprzedawał, a nawet PR-owcy, którzy zastanawiają się nad tym, w jakim kierunku poprowadzić kampanię medialną. Pytania z dziedziny marketingu są bardzo szczegółowe, bo dotyczą np. tego czy dany produkt powinna reklamować ta czy inna aktorka – mówi Zawadzki.
Jak znaleźć idealnego pracownika
Anna Świerczewska jest humanistką i od wielu lat udziela konsultacji opartych na wiedzy związanej z astrologią, numerologią i tarotem. Interesuje się też psychologią podejmowania decyzji i przedsiębiorczości. Zanim jednak postawi karty musi znać datę urodzenia. Pani Anna odpowiada na pytania indywidualnie, mailem lub telefonicznie. Coraz częściej z jej doradztwa korzystają duże firmy. – W dzisiejszych czasach nie wystarczy wiedzieć, że dwa dodać dwa jest cztery. Nie można kierować się tylko paragrafami i wiedzą ekonomiczną, bo trzeba wiedzieć kiedy to „cztery” obstawić, aby wygrać. Trzeba mieć szczęście, dar i przeczucie, dlatego nie bez przyczyny na kierunkach ekonomicznych jest coraz więcej przedmiotów związanych z psychologią – mówi Anna Świerczewska, która potrafi określić, czy dana firma ma przed sobą sukces, a także w jakich branżach i regionach geograficznych powinna się rozwijać. Będzie
lojalny czy podszkoli się i ucieknie?
Pani Anna bardzo dobrze czuje się w doradztwie personalnym. Ostatnio pomagała placówce, która prowadziła nabór na stanowisko głównego księgowego. – Moim zadaniem było przejrzenie życiorysów wszystkich kandydatów i dokonanie wstępnej selekcji. Najpierw określiłam, który z kandydatów jest urodzonym księgowym i traktuje pracę jako pasję. Po wyłowieniu osób z potencjałem zrobiłam analizę relacji między szefem a kandydatami. Sprawdziłam też, czy pretendenci umieją pracować w zespole. Bardzo ważne jest aby wybrany pracownik miał dobry kontakt z szefem i pracownikami, bo są osoby, które potrafią namieszać i popsuć atmosferę nawet w najlepszej grupie. Ostatnim etapem jest określenie, czy dana osoba zwiąże się z firmą na dłużej czy popracuje kilka miesięcy, podszkoli się i zmieni pracę – mówi pani Anna.
Tarocistka podkreśla, że choć potrafi wytypować najlepsze osoby, to nigdy nie wskazuje jednoznacznie kogo należy przyjąć do pracy a z kogo zrezygnować. – Pokazuję plusy i minusy danej osoby, ale to pracodawca dokonuje wyboru po rozmowie z kandydatem. To, co dla jednego szefa jest zaletą, dla innego może być wadą, np. niektórzy szukają indywidualistów, osób kreatywnych, inni wolą pracowników mniej ambitnych, ale lojalnych – ocenia Świerczewska.
Czy zatem tarot może stać się konkurencją dla tradycyjnego doradztwa personalnego? Aneta Strutyńska z firmy Gold Clover zajmującej się poszukiwaniem pracowników na stanowiska specjalistyczne, biurowo-administracyjne i menadżerskie mówi, że tarot biznesowy nie jest nawet uzupełnieniem tradycyjnego doradztwa. - Niedopuszczalna i nieprofesjonalna z punktu widzenia zachowania poufności danych osobowych byłaby sytuacja, w której pracodawca przychodzi do tarocisty z plikiem życiorysów kandydatów i prosi o doradztwo. W środowisku headhunterskim i wśród naszych klientów nie korzysta się z tego typu wsparcia. Nieetycznie jest dzielenie się jakimikolwiek danymi osobowymi potencjalnych kandydatów z osobami postronnymi. Profesjonalny pracodawca i headhunter nie będzie uzależniał decyzji personalnych lub biznesowych od tarota. W dobie profesjonalnej kadry managerskiej rozwój tej dziedziny wydaje się mało realny – mówi Strutyńska.
Zawadzki nie zgadza się z opinią Strutyńskiej. – Myślę, że tarot stanie się konkurencją dla firm headhunterskich. Wchodzimy w nową erę komunikacji i poszukujemy rzeczy związanych z intuicją, czuciem i naturą. Najlepiej świadczy o tym fakt, że z roku na rok powstaje coraz więcej szkół tarota i innych sztuk wróżebnych – akcentuje tarocista.
Tarot nie zwalnia z odpowiedzialności
Tego samego zdania jest Piotr Horn z Centrum Tarota. – Tarot jest dla ludzi inteligentnych, którzy poszukują odpowiedzi na pytania, ale chcą mieć przestrzeń, by samemu podjąć decyzję. Nie można mówić człowiekowi co ma zrobić, bo zadziałałby wtedy mechanizm samospełniającej się przepowiedni. Poza tym mogłoby go to uzależnić i zwolnić od odpowiedzialności za swoje postępowanie – mówi Horn.
Tarociści w rozmowie z Wirtualną Polską podkreślają, że najważniejszą rzeczą w doradztwie jest postępowanie zgodne z etyką. Są bowiem pytania na które nie odpowiadają. – Dobry tarocista musi najpierw poznać intencje pytającego. Jeśli np. pracodawca prowadzący rekrutację pyta mnie czy dany kandydat ma nałogi, to nie odpowiadam na takie pytanie, bo to byłaby ingerencja w jego życie osobiste. To, czy ktoś nadużywa alkoholu po pracy nie musi przecież wcale wpływać na jego osiągnięcia zawodowe – mówi Piotr Horn.
Ryszard Zawadzki też zbywa milczeniem niektóre pytania. – Nie zdradzam opcji politycznej, światopoglądu czy orientacji seksualnej osoby rekrutowanej – mówi tarocista. Zawadzki, który jest z wykształcenia psychologiem przyznaje, że bardzo często przychodzą do niego osoby zaczynające działalność gospodarczą. – Z reguły pomagam ludziom w ustaleniu dobrej nazwy dla firmy. Posługuję się przy tym numerologią pitagorejską, która polega na tym, że każdej cyfrze przyporządkowana jest wibracja poszczególnej planety. Dobrą cyfrą jest np. 8, która mówi o stabilnej pozycji i pomyślności finansowej. Ważne jest to, aby dopasować nazwę do charakteru działalności. Jeśli ktoś zajmuje się modą czy sztuką to powinien mieć w nazwie literę odpowiadającą cyfrze 6, a np. w budownictwie cyfrze 4 – mówi Zawadzki. Pan Ryszard wykorzystuje numerologię również wtedy, gdy ktoś go pyta o to, kogo zatrudnić. – Obliczając datę urodzeniową
mogę stwierdzić czy dana osoba jest numerologiczną jedynką o zapędach do dyrygowania i zarządzania, czy np. numerologiczną dwójką, która ma problemy z dokonaniem wyboru i nie będzie odpowiednia do podejmowania nagłych decyzji – mówi Zawadzki. Nie mebluję życia
Pani Anna twierdzi, że podczas seansu nie stara się klientowi meblować życia. – Ludzie przychodzą do mnie po to, by spojrzeć na swoje problemy z innej perspektywy, dostrzec inne możliwości lub po prostu z kimś porozmawiać. Jeśli ktoś jest bardzo podekscytowany, staram się go uspokoić, wyciszyć. Często są to osoby, które mają bardzo dobrą intuicję, ale brakuje im czasu na wsłuchanie się w siebie lub nie do końca wierzą swoim przeczuciom – mówi Świerczewska. Piotr Horn przyznaje, że prawdziwym sukcesem tarocisty jest nauczenie klienta samodzielnego myślenia. – Może zabrzmi to absurdalnie, ale nie lubię kiedy ludzie do mnie wracają. Wolę zamykać sprawy, aby nie uzależniać człowieka od tarota – mówi Horn. Natomiast pani Anna nie widzi nic w złego w tym, że klienci wracają. - Mam od lat stałych klientów, którym od lat udzielam konsultacji zarówno życiowej jak i biznesowej i nie to nic wspólnego z jakimkolwiek uzależnieniem. Są w życiu ludzi takie chwile, że przychodzą do mnie, bo muszą naładować akumulator -
podkreśla Świerczewska.
Niestety, jak zgodnie przyznają tarociści, większość osób nie wierzy w to, co mówią karty. – Pamiętam kobietę, której powiedziałam, że jej mąż będzie miał gorszy okres na giełdzie i może stracić zainwestowane pieniądze. Po kilku miesiącach przyszła do mnie twierdząc, że miałam rację, ale bała się powiedzieć o tym mężowi, bo sądziła, że ją wyśmieje. Do podobnych sytuacji dochodzi, gdy mówię komuś, że ktoś z jego otoczenia chce go oszukać. Często klienci podchodzą do takich informacji sceptycznie a potem okazuje się, że przez nieuczciwego wspólnika popadają w gigantyczne długi – mówi pani Anna.
To czysta psychologia
A jak na to zagadnienie patrzy Jacek Santorski, który po ponad dwudziestu latach pracy jako psychoterapeuta skupił się na psychologii biznesu? – Budujące jest dla mnie, że przedsiębiorcy i menadżerowie są tak otwarci, że szukają niestandardowych narzędzi do realizacji swoich celów. Jednocześnie moją troskę budzi fakt, że sięgają po narzędzia, które są niezweryfikowane i nieweryfikowalne. To oznacza, że zaprzeczają temu co jest podstawą w biznesie czyli roztropności i zdrowemu rozsądkowi – mówi Santorski. – Nadzieja w tym, że można majsterkować w tajemnicy losu jest tak naiwna jak wyobrażenia z czasów, kiedy ludzie myśleli, że ziemia jest płaska – dodaje psycholog.
Co zatem tak przyciąga ludzi do tarota? Santorski tłumaczy to krótko: - To czysta psychologia. Jeśli ktoś nam coś wywróży to z wielu rzeczy, które usłyszeliśmy zapamiętujemy tylko te, które nam się sprawdziły i traktujemy to jako związek przyczynowo-skutkowy – mówi psycholog. – Ludziom brakuje wiary w sukces, więc wizyta u tarocisty, który powie: „Wierzę w ciebie i ty uwierz w siebie” może zdeterminować ludzi do działania – mówi Santorski.
Tę teorię zdaje się potwierdzać eksperyment amerykańskiego psychologa Robarta Resenthala, na który powołuje się Piotr Brysacz w magazynie poświęcony psychologii „Charaktery”. Rosenthal wskazał przypadkowych uczniów i powiedział nauczycielom, że są dane, które wskazują na to, że ta grupa uczniów rozwinie się umysłowo bardziej niż pozostali. Wynik eksperymentu potwierdził tezę badacza. Dlaczego? Powód był prosty. Nauczyciele, w oczekiwaniu na postępy wychowanków poświęcili im więcej czasu i stawiali im wyższą poprzeczkę.
Choć Santorski jest sceptyczny wobec astrologii, numerologii i tarota to mówi, że mogą one przynieść wtórne, pozytywne rezultaty. – Kiedyś rozmawiałem z przedsiębiorcą, który bardzo wierzył w chińską wyrocznię I-CING. Dzięki swoim zainteresowaniom chińskimi systemami nawiązał fantastyczne kontakty z azjatyckimi partnerami biznesowymi. Osiągnął sukces wygrywając bardzo intratny przetarg. Pokonał konkurentów, bo znał chińską kulturę i wiedział jak rozmawiać z Chińczykami – mówi psycholog. Co znani sądzą o tarocie?
Janusz Palikot, biznesmen, poseł: Wierzę z sprawy związane z blokowaniem energii, umiejętnością koncentracji i medytacji przez jogę, która pozwala otworzyć się człowiekowi na świat, ale do tarota nie mam przekonania, bo nie rozumiem tego mechanizmu. Jeśli chodzi o numerologię, to sądzę, że coś w niej jest, bo sięga do jednej z najstarszych prawd filozoficznych, która mówi, że wszystko da się ująć w relacjach między liczbami. Nie wykluczam, że podejmując jakąś decyzję wziąłbym pod uwagę sugestie numerologiczne.
Magdalena Gessler, restauratorka: Przyjmując pracowników do pracy korzystam wyłącznie z własnej intuicji. Pomaga mi w tym również ojciec, który jest dziennikarzem. Jeszcze nie zdarzyło się, aby jego odczucia względem tych osób się nie sprawdziły. Wróżenie wydaje mi się dziwne, bo czasami przypadkiem rzucone karty potrafią bardzo negatywnie wpłynąć na czyjeś życie. Znałam kogoś kto wyłożył biznes na tym, że non stop podejmował decyzje w oparciu o parapsychologię. Prawdziwi wróżbici, z którymi w życiu się spotkałam są niedostępni dla biznesu i jest ich niewielu.
Marek Moczulski, prezes firmy Mieszko: Wszelkie wróżby, horoskopy, magia są mi obce i dalekie od mojego kręgu kulturowego. Uważam to za głupotę i analfabetyzm wtórny.
Tekst: Agnieszka Niesłuchowska Zdjęcia: Konrad Żelazowski Wirtualna Polska