Nurkowie kochają wrak Heweliusza
Kilkanaście lat po zatonięciu promu "Jan Heweliusz" jego wrak stał się atrakcyjnym miejscem dla nurkowania - ocenia "Życie Warszawy".
24.01.2006 | aktual.: 24.01.2006 06:24
Wyjazdy organizowane przez firmę Dive Point cieszą się coraz większą popularnością. Jednak takie działania nie wszystkim się podobają. Otwarcie protestuje armator statku EuroAfrica Linie Żeglugowe.
W oświadczeniu firmy można przeczytać, że takie działania są "moralnie wątpliwe". EuroAfrica "z najwyższym oburzeniem" odnosi się do działalności Dive Point.
Tomasz Stopyra, szef firmy, która organizuje nurkowania, spodziewał się takiego ataku. Kilka lat temu wyłowiłem z promu odłamek betonu, który prawdopodobnie był nielegalnie wylany przez armatora na pokładzie Heweliusza. To mogło przyczynić się do niestabilności statku - mówi Stopyra. Poza tym twierdzi, że wrak jest pusty, został przeszukany przez nurków ratownictwa morskiego. Teraz jest symboliczną mogiłą, nie ma w nim zwłok.
Nurkowanie po to, żeby zobaczyć statek, nie jest złe. Tylko ewentualna dewastacja takiego miejsca byłaby niedopuszczalna - mówi Zbigniew Skopiński z Polskiego Związku Płetwonurkowego. Prom "Jan Heweliusz" zatonął w 1993 r. W katastrofie zginęło 55 osób. Za przyczynę wypadku uznano zły stan techniczny statku i błędy kapitana.
Wdowy po marynarzach skierowały sprawę do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu. Ten w 2005 r. stwierdził, że Izby Morskie w Szczecinie i Gdyni nie zajęły się katastrofą w sposób bezstronny.(PAP)