"Nóż w plecy". Mieszkańcy Opola o odwołaniu Festiwalu
Odwołanie Festiwalu Piosenki wywołało... festiwal emocji wśród artystów i politycznych komentatorów. A jak na sprawę patrzą mieszkańcy miasta? O swoich odczuciach opowiedzieli Wirtualnej Polsce.
W poniedziałek prezydent Opola, Arkadiusz Wiśniewski, zdecydował odwołać Festiwal Piosenki Polskiej. To wynik rezygnacji najważniejszych artystów z udziału w wydarzeniu. I, tym samym, nie wywiązania się przez TVP z umowy zawartej z miastem.
Pod postami na Facebooku związanymi ze sprawą mieszkańcy piszą, że brak festiwalu to "wstyd", że jak Wiśniewski czegoś potrzebował od PiS "to było cacy, a teraz wbił im noż w plecy". Albo, że właściciele lokali i sklepów nie wybaczą prezydentowi milionowych strat. Wiele wpisów kipi od złości, pojawiają się nawet wyzwiska. Ludzie broniący decyzji pytają z kolei: "A kto miał wystąpić - Pietrzak i spółka?" lub stwierdzają, że w formie zaproponowanej przez Jacka Kurskiego byłby to "festiwal żalu, pretensji i obciachu".
Autografy pod Amfiteatrem
W bezpośrednich rozmowach mieszkańcy wypowiadają się w bardziej stonowany sposób. Niektórzy mówią o żalu za stratą imprezy, która stała się symbolem miasta. - Jak byłam mała to często chodziłam na koncerty z rodzicami. Kiedy podrosłam zbierałam autografy pod amfiteatrem. Co roku, na te kilka dni, miasto odżywało i dostawało cudownej energii - opowiada Malwina. I dodaje: - A to co się teraz dzieje jest zwyczajnie przykre.
Adrianowi też szkoda tego wydarzenia, ale rozumie, że festiwal musiał zostać odwołany skoro tylu muzyków zrezygnowało. - Nikt nie jest w stanie w tak krótkim czasie zorganizować tak dużego przedsięwzięcia - zauważa, a takie właśnie zadanie, zrobienia wszystkiego właściwie od początku, legło na barkach Wiśniewskiego. Chyba, że przyjąłby program zaproponowany przez Kurskiego, ale na to włodarz miasta nie chciał przystać.
Jak się jednak okazuje nie wszyscy mieszkańcy mają do opolskiego festiwalu emocjonalny stosunek. - Szczerze? Mam to gdzieś. Mamy mnóstwo innych fajnych koncertów i festiwali, ten jest słaby już od dłuższego czasu - wyjaśnia Kamila. Mówi też: - Bardziej opłakiwałabym Piastonalia, czyli kilkudniową imprezą studencką z dobrymi wykonawcami, nocnymi potańcówkami i grillem.
Odczuję to mocno
Reakcje mieszkańców, którzy nie czerpią korzyści finansowych z Festiwalu to jedno. Inną sprawą jest, że coroczne zyski z imprezy nie spłyną do właścicieli okolicznych sklepów, restauracji czy hoteli. Pracownik restauracji Radiowa, gdzie od wielu lat organizowane było after party dla gwiazd festiwalu nie chce powiedzieć z jakimi dokładnie zarobkami wiązało się przedsięwzięcie. Na pewno wysokimi.
Czy uda się odbrobić stratę jeśli festiwal zostałby zorganizowany w innym terminie? - Wątpię. Raczej nikt nie zorganizuje bankietu w takiej formule jak robiła to TVP - mówi nam. Innymi słowy właściciele restauracji nie mają co liczyć na wpływy, do których się przywyczaili.
Do sprawy luźniej podchodzi właściciel sklepu "U Ewy" położonego przy samym amfiteatrze. - Odczuję to mocno, ale też nie na tyle by wpaść w rozpacz z tego powodu. Nie będzie w tym terminie to będzie w innym. Jestem spokojny - zapewnia. Z kolei mieszkaniec miasta Adrian zauważa: - Jeśli takie restauracje czy hotele liczą tylko na duży zysk podczas festiwalu, żeby móc później odpocząć to współczuję organizacji. W Polsce mamy bardzo dużo miast, w których nie ma festiwalu, a mimo to firmy utrzymują pozycję na rynku.
TVP nas przeprosiło
Brak festiwalu odczują też opolscy muzycy, którzy go współtworzą. Należy do nich zespół Soul City - jego piosenkarze śpiewali w chórkach w czasie festiwalu. W tym roku mieli towarzyszyć Maryli Rodowicz. Manager zespołu, a przy tym jeden z wokalistów, Michał Bober mówi nam: - Myślę, że tak jak większość ludzi, żałujemy, że wydarzenie się nie odbędzie. Na pewno ta sytuacja nie jest dla nas łatwa. Ludzie odpowiedzialni za produkcję w TVP dzwonili do nas z przeprosinami za tę sytuację - komentuje. I podkreśla: - Mamy nadzieję, że zgodnie z zapowiedziami prezydenta miasta festiwal zostanie przeniesiony na jesień i odbędzie w normalnym wymiarze.
Czytaj również: Minister kultury do posła: "co się pan drze?" Poszło o Opole