ŚwiatNowy rząd palestyński w oczekiwaniu na wotum zaufania

Nowy rząd palestyński w oczekiwaniu na wotum zaufania

Parlament palestyński zebrał się w Ramallah na Zachodnim Brzegu Jordanu, aby zaaprobować nowy rząd Autonomii Palestyńskiej, kierowany przez umiarkowanego polityka Mahmuda Abbasa. Wotum zaufania dla nowego gabinetu jest kluczem do wznowienia bliskowschodniego procesu pokojowego.

Nowy rząd palestyński w oczekiwaniu na wotum zaufania
Źródło zdjęć: © AFP

29.04.2003 | aktual.: 29.04.2003 14:16

W wystąpieniu programowym Abbas odrzucił terroryzm jako szkodliwy dla sprawy palestyńskiej i zaapelował o zaprzestanie "podżegania do przemocy".

Z nieoficjalnych sondaży wynika, że nowy rząd zapewne uzyska poparcie większości w 85-osobowym parlamencie. Pomyślny wynik głosowania utoruje drogę do ogłoszenia w najbliższych dniach przez prezydenta USA George'a W. Busha planu rozwiązania konfliktu izraelsko-palestyńskiego, tzw. "mapy drogowej", która wytycza marszrutę do niepodległego państwa palestyńskiego.

"Mapa drogowa", wspólne dzieło USA, ONZ, Unii Europejskiej i Rosji, tworzących tzw. Kwartet Bliskowschodni, przewiduje utworzenie niepodległego państwa palestyńskiego w trzech etapach, do końca 2005 r.

Abbas będzie pierwszym premierem palestyńskim. Dotychczasowymi rządami Autonomii Palestyńskiej kierował sam jej przewodniczący Jaser Arafat. Pod presją międzynarodową, przede wszystkim amerykańską, Arafat, krytykowany przez Waszyngton i Izrael za pobłażanie ekstremistom palestyńskim i skupienie całej władzy w swoich rękach, zgodził się ograniczyć swe uprawnienia i dokonać demokratycznych reform.

Mahmud Abbas, znany też jako Abu Mazen, uchodzi za polityka umiarkowanego. Prezydent George W. Bush, który zarzucił Arafatowi kontakty z terrorystami i nie chce się z nim spotykać, nazwał Abbasa w zeszłym tygodniu "człowiekiem oddanym pokojowi" i zapowiedział, że zaprosi go na rozmowy do Białego Domu.

Abbas zdaje sobie sprawę z oburzenia Palestyńczyków na amerykańskie próby izolowania Arafata, nie chce też uchodzić za marionetkę Waszyngtonu. Mówi, że nie pojedzie za granicę na rozmowy pokojowe, dopóki Izrael nie przywróci Arafatowi swobody podróżowania.

Na wstępie wtorkowej debaty Arafat wezwał członków parlamentu, by udzielili wotum zaufania nowemu rządowi, "kierowanemu przez mojego brata i przyjaciela przez całe życie, Mahmuda Abbasa". Wcześniej Arafat przez kilka tygodni spierał się z Abbasem o skład rządu i podział pełnomocnictw, starając się zachować dla siebie i swoich najbliższych współpracowników możliwie największą część władzy.

Kompromis, osiągnięty 23 kwietnia przy mediacji szefa wywiadu egipskiego, Omara Sulejmana, przewiduje, że Abbas będzie premierem i ministrem spraw wewnętrznych. Arafat zgodził się też, aby ministrem bezpieczeństwa został Mohammad Dahlan, były szef bezpieczeństwa w Gazie, ongiś faworyt przewodniczącego Autonomii, od pewnego czasu w niełasce.

W przemówieniu na sesji parlamentu Abbas oświadczył: "Odrzucamy terroryzm, skądkolwiek by pochodził i jakiekolwiek formy by przybierał. Uważamy, że tego rodzaju metody nie pomagają słusznej sprawie, takiej jak nasza. Przeciwnie, one ją niszczą".

Abbas zobowiązał się do skonfiskowania nielegalnej broni obecnej na terytoriach palestyńskich, zapowiedział, że położy tam kres "zbrojnemu chaosowi" i ostrzegł, że nie będzie tolerował "prowokacyjnego języka" ze strony instytucji palestyńskich.

Tylko służby bezpieczeństwa Autonomii będą miały prawo do posiadania broni - powiedział Abbas, sygnalizując zamiar rozbrojenia palestyńskich bojowników.

Jednocześnie Abbas ostrzegł Izraelczyków, że muszą wybrać "między kolonizacją i pokojem".

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)