Nowy projekt porozumienia Izraela z Palestyną: część osadników opuści Zachodni Brzeg?
Według ramowego porozumienia pokojowego, które stara się wynegocjować sekretarz stanu USA John Kerry, Izrael miałby zachować suwerenność na obszarze 75 do 85 proc. kolonii żydowskich na Zachodnim Brzegu, a Palestyńczycy wygnani w 1948 r. otrzymaliby rekompensaty. - Przymusowe wysiedlenie Izraelczyków? Moralnie odrażające i nie do zaakceptowania - komentuje Dani Dajan, przedstawiciel Yesha Council, organizacji skupiającej żydowskich osadników na Zachodnim Brzegu.
Izraelski portal internetowy Ynet, który podał w piątek tę informację, powołuje się na szczegóły spotkania, jakie odbył specjalny wysłannik Białego Domu na Bliski Wschód Martin Indyk z przywódcami społeczności żydowskiej w Stanach Zjednoczonych.
"Indyk powiedział, że 75 do 85 proc. żydowskich osadników na Zachodnim Brzegu będzie mogło pozostać w swych domach (na okupowanych terenach palestyńskich). Ma to nastąpić w rezultacie wymiany gruntów z Palestyńczykami, z utrzymaniem zielonej linii wyznaczonej 4 czerwca 1967 roku" - napisał Ynet.
To źródło elektroniczne, uważane w Izraelu za wiarygodne, nie wyjaśnia, kiedy i gdzie doszło do wspomnianego spotkania. Ogranicza się do poinformowania, że decyzja, na mocy której żydowscy osadnicy nie zostaną ewakuowani po zawarciu porozumienia pokojowego, zapadnie podczas negocjowania definitywnego porozumienia.
Niezwłocznie po ukazaniu się tej informacji w Ynecie Dani Dajan, przedstawiciel Yesha Council - organizacji skupiającej żydowskich osadników na Zachodnim Brzegu - skrytykował wypowiedź przypisywaną Indykowi, który odmówił Ynetowi oficjalnego potwierdzenia informacji.
- Jego spojrzenie na Żydów z Samarii i Judei jest skrajnie nieprawidłowe. Gdy mówi o 80 procentach, to włącza do tego Wschodnią Jerozolimę. To oznaczałoby przymusowe wysiedlenie 150 000 Izraelczyków, to coś, co byłoby moralnie odrażające, tego nie można zaakceptować - oświadczył Dajan w ogłoszonym w piątek komunikacie.
Konflikt trwa
Przyszłość żydowskich osiedli na Zachodnim Brzegu zdominowała w ostatnich tygodniach debatę polityczną w Izraelu. Doprowadziła nawet do poważnego starcia między premierem Benjaminem Netanjahu a ministrem gospodarki Naftalim Bennettem.
Bennett, przywódca ultraprawicowej partii, musiał w końcu przeprosić w tym tygodniu po tym, gdy skrytykował ostro Netanjahu ze względu na samo przypuszczenie, że premier jest skłonny zaakceptować pakt, który przewidywałby palestyńską suwerenność nad jakimiś terytoriami, na których znajdują się żydowskie osiedla.
W czwartek inny przedstawiciel najbardziej konserwatywnego skrzydła izraelskiego rządu, szef dyplomacji Awigdor Lieberman oświadczył: "nie mamy żadnego zamiaru pozostawić ani jednego izraelskiego osiedla pod suwerenną władzą Palestyńczyków".
Kerry od lat stara się o kompromis
Kerry od lata ubiegłego roku prowadzi dyskretne negocjacje z Izraelczykami i Palestyńczykami w sprawie ramowego porozumienia, które posłużyłoby końcowemu dialogowi. Treść tego porozumienia mogłaby być ujawniona w ciągu najbliższych tygodni.
Według Ynetu ramowe porozumienie będzie zawierało wzajemne uznanie (państwa Izrael przez Palestyńczyków i państwa palestyńskiego przez Izrael) oraz klauzule dotyczące bezpieczeństwa i kompensacji zarówno dla Arabów wysiedlonych w 1948 r., jak i dla Żydów, którzy musieli opuścić kraje arabskie, gdzie żyli po utworzeniu Izraela.