Nowy prezydent Tunezji przeciwko interwencji w Syrii
Monsif Marzuki, nowy prezydent Tunezji z partii Kongres na rzecz Republiki (CPR), która zawarła sojusz rządowy z większościową islamską konserwatywną Partią Odrodzenia (Hizb an-Nahda), wypowiedział się przeciwko zagranicznej interwencji w Syrii.
Była to pierwsza wypowiedź nowego, wybranego w poniedziałek prezydenta Tunezji na tematy międzynarodowe.
- Jestem pogrążony w smutku, widząc, jak rewolucja syryjska ześlizguje się po pochyłej równi przemocy(...) Oczekuję, że nasi syryjscy bracia w kraju i za granicą połączą się na gruncie moralnym w działaniach, aby ta rewolucja mogła być demokratyczna, pokojowa i aby nie przybierała charakteru walk etnicznych i odbywała się bez zagranicznej interwencji - powiedział Marzuki w wywiadzie dla telewizji France 24.
Były to niewątpliwie słowa skierowane również do Syryjskiej Rady Narodowej, która reprezentuje większość syryjskiej opozycji. Celem obrad Rady w tym tygodniu w Tunisie jest m.in. przyspieszenie działań niezbędnych do obalenia "zbrodniczego reżimu" w Damaszku, jak określiła rząd syryjski.
Marzuki, były lewicowy działacz opozycyjny w czasach panowania obalonego reżimu prezydenta Zina el-Abidina Ben Alego, został wybrany na prezydenta Tunezji przez nowe Zgromadzenie Konstytucyjne.
Wybory do Zgromadzenia 23 października wygrała Partia Odrodzenia (Hizb an-Nahda), która uzyskała wynik przekraczający wszelkie wcześniejsze prognozy. Zdobyła 41,6 proc. głosów i 89 miejsc w 217-osobowym Zgromadzeniu Konstytucyjnym.
"Numer 2" w CPR (29 mandatów w Zgromadzeniu), były lewicowy opozycjonista Hamadi Dżabali, został wyznaczony na szefa rządu trójpartyjnej koalicji, która ma 138 mandatów, czyli absolutną większość.
Oprócz Partii Odrodzenia i Kongresu na rzecz Republiki do koalicji rządowej weszła czwarta co do liczby mandatów (20 miejsc w Zgromadzeniu) partia polityczna - Demokratyczne Forum na rzecz Pracy i Wolności.
Nowa "minikonstytucja" złożona z 26 artykułów, którą przyjęto 11 grudnia, zmienia dotychczasowy prezydencki ustrój republiki. Obecnie niemal cała władza jest w rękach premiera i jego rządu.