Nowy prezes TVP - pierwsze zmiany na Woronicza
Marcin Mazurek - dotychczasowy rzecznik
ministerstwa skarbu - będzie nowym dyrektorem biura zarządu TVP.
Nowego dyrektora przedstawił na pierwszym spotkaniu z
dyrektorami TVP prezes telewizji publicznej Bronisław Wildstein.
Według medialnych doniesień w niedługim czasie w TVP miałyby
nastąpić dalsze zmiany personalne.
Na stanowisku dyrektora biura zarządu Mazurek zastąpił Tomasza Posadzkiego. Jak poinformował rzecznik TVP Jarosław Szczepański, nie wiadomo od kiedy Mazurek formalnie przejmie obowiązki szefa biura zarządu. Po spotkaniu z dyrektorami Wildstein spotkał się na krótko z zespołem "Wiadomości".
O innych zmianach kadrowych na razie niczego nie wiadomo na pewno. Według mediów w niedługim czasie zmienić mają się m.in. dyrektorzy głównych anten. Jak podała "Gazeta Wyborcza", powołując się na branżowy serwis Media&Marketing Polska, posady stracić mają: obecny dyrektor TVP1 - Maciej Grzywaczewski, wicedyrektor TVP 1 Dorota Warakomska oraz szefowa TVP 2 - Nina Terentiew. Grzywaczewskiego zastąpić miałaby dotychczasowa wiceszefowa działu publicystyki TVP 1 Małgorzata Raczyńska, a szefem TVP 2 miałby zostać obecny prowadzący program "Warto rozmawiać" w TVP 2 - Jan Pospieszalski.
Wildstein został nowym prezesem telewizji publicznej w czwartek. Na razie Rada Nadzorcza TVP wybrała jedynie prezesa, ale, jak zapowiedział Wildstein, nowy zarząd telewizji ma być pięcioosobowy, a jego skład ma zostać wyłoniony w ciągu najbliższego tygodnia. Za kandydaturą Wildsteina głosowali wszyscy członkowie dziewięcioosobowej Rady Nadzorczej TVP. Wcześniej Rada, także jednogłośnie, odwołała dotychczasowego prezesa Jana Dworaka. Kolejne posiedzenie Rady Nadorczej zaplanowano na wtorek.
Piątkowe "Życie Warszawy" doniosło, że jeszcze przed swoim odwołaniem poprzedni prezes TVP Jan Dworak zatrudnił trzech nowych pracowników telewizji publicznej: Marka Ostrowskiego, Krzysztofa Knittla oraz Stanisława Wójcika. Według gazety to właśnie informacje o tych umowach zdecydowały o przyspieszeniu zmiany na stanowisku prezesa.
Potwierdził to przewodniczący Rady Nadzorczej TVP Sławomir Skrzypek. Zmiana zarządu TVP była nieunikniona, bowiem koncepcja jednoosobowego zarządzania telewizją publiczną, jaką przedstawił nam prezes Dworak była nie do przyjęcia. Natomiast decyzje personalne, jakie w ostatnich dniach urzędowania podjął prezes Dworak tylko przyspieszyły naszą decyzję - powiedział Skrzypek. Jego zdaniem sytuacja, w której członkowie rady nadzorczej, którzy pod koniec kwietnia brali udział w ponownym wybraniu Dworaka na prezesa TVP są następnie przez niego zatrudnieni w telewizji, jest "wysoce wątpliwa".
W czwartek tuż przed odwołaniem go z funkcji prezesa Dworak podpisał umowę Krzysztofa Knittela (w TVP miałby się zajmować kulturą, wcześniej zasiadał w Radzie Nadzorczej TVP). W poprzednich dniach Dworak zatrudnił też Marka Ostrowskiego - na stanowisku głównego specjalisty do spraw finansów w TVP 3 (Ostrowski również wcześniej był członkiem Rady nadzorczej TVP) oraz Stanisława Wójcika (miałby odpowiadać za analizy finansowe TVP, poprzednio był członkiem zarządu TVP).
Według "ŻW" rozwiązanie umowy z nowo mianowanymi dyrektorami byłoby kosztowną operacją. Każdemu z nich trzeba byłoby bowiem zapłacić średnio po 250 tys. zł. Były prezes wyjaśnił, że Ostrowskiego, Wójcika i Knittela rzeczywiście zatrudnił, zdementował jednak informacje o wysokości ewentualnych odpraw, jakie by im się należały.
Rada Nadzorcza TVP nie zechciała poinformować mnie jakie są jej zamiary wobec mojej osoby. To, że moja kadencja dobiega końca wiadome było jedynie z plotek i informacji prasowych. TVP nie może pozwolić sobie na paraliż. Podejmując decyzje zachowywałem się naturalnie - powiedział Dworak.
Podkreślił, że wszystkie umowy zostały zawarte zgodnie z prawem, wszystkie zawierają też klauzule umożliwiające ich rozwiązanie z zachowaniem 3-miesięcznego okresu wypowiedzenia. Jest jedna umowa - Wójcika, do której dołączono roczny zakaz konkurencji (w przypadku zwolnienia Wójcik przez rok nie będzie mógł świadczyć pracy dla konkurencji, przy czym będzie miał wypłacaną pensję), bierze się ona jednak z tego, że Wójcik był poprzednio członkiem zarządu, a takie umowy są w tym przypadku standardowe - dodał Dworak.
Nie ma mowy o kilkusettysięcznych odprawach. One nie mogą przekraczać 3-miesięcznych pensji, a te wynoszą od kilku do kilkunastu tysięcy zł. Informacje "ŻW" są wyssane z palca - powiedział Dworak.