"Nowy premier Ukrainy to doświadczony technokrata"
Analitycy światowego banku CSFB uważają
pełniącego obowiązki premiera Ukrainy Jurija Jechanurowa za
lojalnego stronnika prezydenta Wiktora Juszczenki, który w żadnym
razie nie stanie się jego rywalem politycznym, i oczekują po nim
dalszych reform.
09.09.2005 | aktual.: 10.09.2005 00:34
"Jechanurow jest na Ukrainie jednym z najbardziej doświadczonych i poważanych polityków, zdolnych do dopilnowania dalszych reform, prowadzenia odpowiedzialnej polityki fiskalnej i prywatyzacji" - napisali w komentarzu.
Ich zdaniem większość ministrów zdymisjonowanego w czwartek rządu Julii Tymoszenko zachowa swoje teki, z wyjątkiem ministra gospodarki Serhija Teriochina, a dla zagranicznych inwestorów ważną wskazówką polityczną będzie to, czy ministrem finansów w nowym rządzie pozostanie Wiktor Pynzenyk. Jeśli tak się stanie, będzie to oznaczać, że w obecnej rozsądnej polityce fiskalnej nie nastąpi zwrot.
CSFB spodziewa się, że Jechanurow uzyska mandat Rady Najwyższej, do którego potrzeba mu zwykłej większości 226 głosów, ale formowanie nowego rządu opóźni prace nad budżetem i uchwalenie ustaw wymaganych do przystąpienia Ukrainy do Światowej Organizacji Handlu (WTO).
Za najważniejsze zadanie dla nowego premiera analitycy CSFB uznają zorganizowanie nowego przetargu na sprzedaż zakładów metalurgicznych Kryworiżstal. Poprzedni przetarg, uznany za nierzetelny i faworyzujący ludzi z otoczenia byłego prezydenta Leonida Kuczmy, unieważniono.
Z kolei analitycy ośrodka badawczego Stratfor sądzą, że prezydent Wiktor Juszczenko traci w Kijowie popularność i to jest powodem, dla którego rozglądając się za nowym premierem sięgnął po dawne kontakty z Dniepropietrowska.
Ich zdaniem "Juszczenko zabiega o poparcie u swego rodzimego klanu z Dniepropietrowska, skąd sam pochodzi, ale klan ten jest wewnętrznie podzielony. Niektóre jego segmenty popierają byłą premier Tymoszenko, a jeszcze inne - dawny ośrodek władzy, skupiony wokół Leonida Kuczmy".
Stratfor spodziewa się obecnie, że taktyczny sojusz Juszczenki z Tymoszenko ustąpi miejsca otwartemu konfliktowi.
Według analityków konflikt Juszczenko-Tymoszenko dojrzewał od pewnego czasu, prezydent chciał zdymisjonować panią premier, ale nie zrobił tego z powodu obaw, że zaszkodzi to obozowi wyniesionemu do władzy przez "pomarańczową rewolucję".
"Po tym, gdy Tymoszenko odmówiła udziału w marcowych wyborach do Rady we wspólnym bloku 'Nasza Ukraina' z Juszczenką i zapoczątkowało dochodzenie pod zarzutem korupcji przeciwko Petro Poroszence, który finansował prezydencką kampanię wyborczą Juszczenki, Juszczenko nie miał innego wyboru jak tylko zdymisjonować Tymoszenko" - uważa Stratfor.
Pogłębienia podziałów politycznych oczekuje też CSFB. "Największe ryzyko polityczne związane z ostatnim przesileniem wynika z tego, że na krótko przed rozpisanymi na marzec wyborami dojdzie do rozłamu między Juszczenką a Tymoszenko. Ten rozłam może się utrzymać również po wyborach".
"Tymoszenko ma obecnie wolną rękę w prowadzeniu kampanii wyborczej pod własnym szyldem, a nie w koalicji z grupami popierającymi Juszczenkę. Jeśli jej kampania za cel agresywnych ataków obierze Juszczenkę, zaszkodzi to poparciu wyborców dla ich obojga, a perspektywa współpracy ich grup w Radzie oddali się" - podkreśla CSFB.
Andrzej Świdlicki