Nowy podatek, lobbyści i znikające przepisy. "Bardzo tajemnicze"
W czasie, gdy polskie firmy toczą walczą o przetrwanie, Sejm po cichu wprowadza podatek od cukru, który może doprowadzić do fali bankructw i pozbawić pracy ok. 15 tys. osób. Co ciekawe, z ustawy w tajemniczych okolicznościach wyparowały produkty, w sprawie których lobbowały wpływowe organizacje biznesowe.
16.04.2020 | aktual.: 16.04.2020 11:29
Wszystko wskazuje na to, że Sejm w czwartek przyjmie rządową ustawę o podatku cukrowym i prześle ją do prezydenta. Dla wielu polskich firm produkujących soki i napoje gazowane będzie to oznaczać bankructwo i likwidację miejsc pracy.Przedstawiciele branży szacują, że zatrudnienie straci ok. 15 tys. osób.
Niespełnione obietnice rządu
- W czasach epidemii przygniatająca większość przedsiębiorstw walczy dziś o przetrwanie w warunkach nigdy wcześniej niespotykanych. Zastanawiam się, dla kogo jest stworzona tarcza antykryzysowa. Dla obozu rządzącego czy dla przedsiębiorstw i pracowników w naszym kraju? Wszechobecna narracja obozu rządzącego w mediach wskazuje, że chronione będą polskie przedsiębiorstwa, a także ich pracownicy. Natomiast praktyczne działania powodują wręcz odwrotny efekt - denerwuje się w rozmowie z Wirtualną Polską Janusz Rubas, prezes Hoop Polska, firmy produkującej napój gazowany typu cola. Przedsiębiorca przewiduje, że podatek cukrowy połączony z koronawirusem może zabić polski przemysł rozlewniczy.
Ludzie z branży są tym bardziej rozgoryczeni, że przedstawiciele rządu dwukrotnie zapowiadali, że podatku nie będzie. We wrześniu 2019 r. wiceminister zdrowia Janusz Cieszyński zadeklarował: - Wydaje się zupełnie oczywiste, że nie możemy mówić o tym, by jakikolwiek tego rodzaju podatek mógł obowiązywać w 2020 r.
Po czym w grudniu osobiście przedstawił projekt ustawy. Z kolei po wybuchu epidemii wicepremier, minister rozwoju Jadwiga Emilewicz obiecała w "Pulsie Biznesu", że nowa danina zacznie obowiązywać dopiero od 2021 r.A dwa tygodnie później podczas wideokonferencji z przedsiębiorcami stwierdziła, że opłata jednak wejdzie w życie zgodnie z planem - 1 lipca 2020 roku.
Podatek cukrowy. Resort: to "walka z otyłością"
Tzw. podatek cukrowy zakłada wprowadzenie opłat od napojów słodzonych i energetycznych. Ma ona część stałą i zmienną. Opłata stała to 50 gr za litr napoju z dodatkiem cukru lub substancji słodzącej, dodatek 10 gr za litr napoju z dodatkiem substancji aktywnej (kofeina lub tauryna), opłata zmienna to 5 gr za każdy gram cukru powyżej 5 gram/100 ml w przeliczeniu na litr napoju. Równolegle wraz z nową daniną ma być również wprowadzona opłata od alkoholu sprzedawanego w opakowaniach o objętości do 300 ml, czyli tak zwanych małpek.
Zdaniem rządu, nowa danina ma pomóc w walce m.in. z nadwagą i otyłością, które stają się coraz większym problemem zdrowotnym Polaków. - Problemem jest otyłość i cukier, którego spożywamy gigantyczne ilości. 100 litrów napojów słodzonych w Polsce rocznie na osobę. To pokazuje skalę. Czasami takie analizy pokazują, że u dzieci 40 do 60 proc. zapotrzebowania w ogóle kalorycznego na dobę - to są z napojów gazowanych słodzonych. Mamy dramatyczną sytuację" - mówił w mediach minister zdrowia Łukasz Szumowski. Wpływy z nowego podatku mają w 2020 roku wynieść ok. 2,3 mld złotych.
Poprawka PiS: wyciąć jogurty
Co ciekawe, pierwotna wersja ustawy zakładała opodatkowanie produktów odpowiedzialnych za 18 proc. rocznego spożycia cukru. W ciągu czterech miesięcy z projektu zniknęło jednak kilka kategorii produktów takich jak suplementy diety, jogurty smakowe czy część soków, przez co spożycie cukru objęte daniną zjechało do 13 procent. W praktyce oznacza to, że podatek zapewni budżetowi wpływy mniejsze o ponad 660 mln zł.
Przeciwko opodatkowaniu przetworów mlecznych lobbowały potężne organizacje biznesowe takie jak Pracodawcy RP, Polska Federacja Producentów Żywności czy Związek Polskich Przetwórców Mleka. Wszystkie używały tego samego argumentu: jogurty dostarczają wapnia, więc powinny zostać wyjęte spod nowej opłaty. Efekt? 14 lutego klub PiS złożył jednozdaniową poprawkę wyłączającą przetwory mleczne. Oficjalne pismo do Marszałka Sejmu w tej sprawie złożyła posłanka Prawa i Sprawiedliwości Barbara Dziuk. Decyzja PiS jest o tyle dyskusyjna, że według badań naukowców z uniwersytetu w Leeds w 100 g jogurtu owocowego znajduje się ok. 12 g cukru. To znacznie więcej niż w oranżadzie czy coli, które zawierają 9 g cukru.
- Wprowadzane zmiany mają na celu zmniejszenie i zahamowanie pojawiających się tendencji wzrostowych nadwagi i otyłości, ograniczenie częstości występowania chorób związanych ze spożywaniem nadmiernej ilości środków spożywczych zawierających substancje słodzące, a tym samym zmniejszenie kosztów leczenia - argumentowała posłanka Barbara Dziuk.
Znikające suplementy. "Bardzo tajemnicze"
Równie gładko poszło z wykreśleniem przepisów dotyczących suplementów diety. W pierwotnej wersji projektu znajdował się przepis o 10-procentowym podatku od reklam suplementów diety. Przeciw niemu zaprotestowały takie organizacje jak Business Centre Club, Polski Związek Producentów Leków bez Recepty czy Krajowa Rada Suplementów i Odżywek, po czym zapis zniknął.
Podczas lutowej debaty w Sejmie poseł Lewicy Marek Rutka określił wycofanie się z opłaty dotyczącej suplementów jako "bardzo tajemnicze": "Rząd chyłkiem wycofał się z wprowadzenia opłat za reklamy suplementów diety, a jest to w Polsce bardzo słabo kontrolowany rynek, który, co trzeba podkreślić, żeruje na nieświadomości konsumentów" - mówił poseł Rutka.
Wypowiedź przeszła jednak bez echa - suplementów nie przywrócono. Nie inaczej było z sokami o zawartości co najmniej 20 proc. przecieru. Za wyłączeniem ich z podatku lobbowały Krajowa Unia Producentów Soków oraz Lewiatan. Efekt? Część soków wyparowała z projektu.
Podatek cukrowy uderza w elektorat PiS
W ustawie, którą w czwartek ma zająć się Sejm, w rezultacie utrzymał się więc tylko podatek od napojów gazowanych oraz soków zawierających poniżej 20 proc. przecieru. W praktyce oznacza to, że po wprowadzeniu daniny najbardziej podrożeją napoje produkowane przez polskich producentów. Dla przykładu: cena Zbyszko Trzy Cytryny wzrośnie z 2,56 zł do 4,43 a oranżady Hellena - z 2,69 do 4,14.
Z punktu widzenia rządu takie skonfigurowanie podatku jest bardzo ryzykowne, bo z badań opinii, którymi dysponuje branża rozlewnicza, wynika, że konsumentami napojów polskich marek są w głównej osoby starsze, mniej zamożne, mieszkające na wsi i w mniejszych miastach. Innymi słowy, podnosząc podatek, rząd uderzy głównie w elektorat PiS i Andrzeja Dudy.
Podczas marcowej debaty nad projektem ustawy w Senacie pojawił się pomysł przesunięcia o pół roku wprowadzenia nowej opłaty. Wiceminister zdrowia Janusz Cieszyński zadeklarował, że jeżeli taka propozycja by się pojawiła, rząd byłby skłonny ją poprzeć zarówno na etapie prac w Senacie, jak i podczas prac nad poprawkami Senatu w Sejmie. Opozycja, która ma większość w Senacie projekt ustawy ostatecznie odrzuciła. Czy stanowisko rządu będzie podobne do tego co deklarował wiceminister zdrowia Janusz Cieszyński okaże się w czwartek.