PolskaNowy gracik

Nowy gracik

Czy można kupić samochód po wypadku jako nowy i dysponując opiniami biegłych całymi latami walczyć o uznanie tego faktu? Można. Wystarczy pojechać do Złotowa. Piotr Sobolewski i Aleksandra Śniecikowska twierdzą, że zostali oszukani przez salon samochodowy Auto Park w Złotowie.

Nowy gracik

28.01.2006 | aktual.: 28.01.2006 09:48

Piotr Sobolewski do pracy potrzebuje auta. W październiku 2001 roku kupił za blisko 72 tysiące złotych samochód Skoda Octavia 1.9 TDI w salonie Skoda Auto Park w Złotowie. Auto kupił na kredyt, który do dziś spłaca, chociaż od połowy 2003 roku samochód stoi na parkingu w Warszawie zabezpieczony jako dowód w sprawie. Według biegłych samochód nie był nowy, co więcej – praktycznie nie powinien być dopuszczony do ruchu.

Auto po wypadku

Rzeczoznawca Leszek Fedrau badał samochód pana Sobolewskiego i stwierdził, że nie było to auto nowe. Badanie dowiodło, że samochód ma poważnie uszkodzoną płytę podłogową. - Ten samochód mógł na przykład spaść na jakąś belkę poprzeczną w trakcie transportu. Z uwagi na rozległe uszkodzenia płyty nie powinien być dopuszczony do ruchu. Po prostu stwarzał zagrożenie – mówi Leszek Fedrau. Sobolewski zapewnia, że dość szybko zaczął podejrzewać, że z autem jest coś nie tak. - Trudno było je prowadzić prosto. W półtora roku po przejechaniu 70 tys. kilometrów zdarłem cztery komplety opon – opowiada. Wcześniejsze badania zrobione w salonie Auto Park nie wykazały uszkodzeń płyty, bo nikt tego nawet nie sprawdzał.

Stare-nowe

Jak w takim razie samochód o rok starszy i uszkodzony może trafić do salonu jako nowy? Leszek Fedrau wyjaśnia, że nawet doświadczony lakiernik może mieć problemy z rozpoznaniem odmalowanego po remoncie auta bez specjalistycznych przyrządów. Pewien manewr umożliwiało wtedy polskie prawo, dotyczące tak zwanej kratki, czyli przerabiania samochodów osobowych na ciężarowe. W homologacji na ciężarówkę wpisywano datę przebudowy. Klient powinien jednak otrzymać dwa świadectwa homologacji, pierwsze na osobowy z właściwą datą produkcji i drugie na ciężarówkę z datą przebudowy. Jeśli o tym nie wiedział, mógł się nabrać. Sobolewski twierdzi, że tak było w jego przypadku, ponadto otrzymał homologację w postaci kserokopii i to sfałszowanej.

Umorzone dwa razy

Do tego samego salonu podobne zastrzeżenia mieli również inni klienci. Jerzy Piątek zakupił auto odmłodzone o rok na fakturze. Aleksandra Śniecikowska twierdzi, że zatajono przed nią fakt użytkowania samochodu przez poprzedniego właściciela, Alicji Drewniak nie poinformowano, że auto było odmalowywane. Okazało się też, że niektórych poszkodowanych łączy coś jeszcze – sprzedawano im samochód, który inni zwracali. Poszkodowani w 2003 roku złożyli doniesienie do prokuratury w Złotowie. Ta umorzyła śledztwo, co sąd w Złotowie uchylił w marcu 2005 roku. W uzasadnieniu obok licznych zastrzeżeń sądu czytamy między innymi, że „Piotr Sobolewski z pewnością został oszukany przy zakupie samochodu marki Skoda Octavia”. Prokuratura znowu umorzyła, a sąd ma znowu wydać postanowienie w tej sprawie w pierwszej połowie lutego. Poszkodowanym pomaga teraz Fundacja Ostoja założona przez Andrzeja Aumillera i współpracujący z nią prawnicy. Skoda Auto Polska zapowiedziała, że przygotuje oświadczenie w tej sprawie.

- Sprawa zgłoszona przez Piotra Sobolewskiego została przez naszą prokuraturę umorzona, gdyż nie znaleźliśmy potwierdzenia stawianych zarzutów – twierdzi szefowa złotowskiej prokuratury, Anna Pacholik. - Potwierdziliśmy uszkodzenia, ale Piotr Sobolewski długo używał samochodu, zanim zgłosił wadę. Dlatego nie zdołaliśmy ustalić, kiedy powstały uszkodzenia samochodu. Czy były one fabryczne, czy też spowodowane dwuletnim użytkowaniem auta – powiedziała Tygodnikowi Pilskiemu.

Piotr KRYSA

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)