PolskaNowosądeckie trojaczki

Nowosądeckie trojaczki

W środę po południu, przyjechały do Nowego Sącza trojaczki: Zosia, Marysia i Franuś. Noworodki przywieźli z Krakowa szczęśliwi rodzice: Sylwia i Łukasz Szarotowie, w towarzystwie obu równie rozpromienionych babć: Anny Czech i Genowefy Szaroty (dziadkowie byli w pracy). Dzieci są zdrowe i na razie głównie śpią. Trzeba zauważyć, że to trzecie trojaczki w Sączu w ostatnich latach, co oznacza, że wbrew zawodowym malkontentom, miasto jest rozwojowe i czeka go świetlana przyszłość.

Nowosądeckie trojaczki

Trzeba było widzieć miny gapiów, gdy w środę ok. godz.18, pod blok przy ul. Gorzkowskiej 2 zajechał biały bus firmy "Fakro", a rodzice zaczęli kolejno wynosić nosidełka z noworodkami, opatulonymi w kocyki. - Jedno, trugie, trzecie, niemożliwe! - liczyła pewna sąsiadka, w końcu prawie skamieniała ze zdumienia. Dzieci przyszły na świat 30 marca w klinice neonatologii Szpitala Uniwersyteckiego przy ul. Kopernika w Krakowie, jako 8-miesięczne wcześniaki. Urodziły się przy pomocy cesarskiego cięcia, pani Sylwia była pod narkozą, ajednak wie na pewno (mówiły jej po wszystkim siostry położne), że pierwszy przedarł się na, ten najlepszy ze światów, Franuś (ważył 1270 gramów), a potem jego siostrzyczki: Marysia - 1300 gramów i Zosia - 1430 gramów.

Pierwsze dwa tygodnie życia noworodki spędziły w inkubatorze, ale mama w szpitalu była już półtora miesiąca przed porodem. Za pośrednictwem "Krakowskiej" rodzice serdecznie dziękują pielęgniarkom i lekarzom krakowskiego szpitala za pieczołowitą opiekę: dr Bożenie Sczanieckiej, pani dr Pawlik, dr Ewie Rąpel, dr. Tomaszczykowi oraz dr Indze Ludwin, która odbierała poród. W okresie ciąży matką opiekowali się lekarze z prywatnej kliniki "Femina" w Krakowie. Osobne podziękowania należą się szefom firmy "Fakro", którzy dali busa na przewóz trojaczków do Nowego Sącza. - Jechałem bardzo ostrożnie przez Mszaną Dolną, takich pasażerów jeszcze nigdy nie wiozłem - mówi kierowca Marcin Bielak.

Łatwo nie będzie Szczęśliwi rodzice są młodym małżeństwem (mama ma 25 lat, tata jest starszy o rok), to była pierwsza ciąża i od razu potrójny skarb! - Już w drugim miesiącu ciąży wiedzieliśmy, że to będą trojaczki, było robione USG - wspomina tata. - I co Pan wtedy poczuł? - docieka Krakowska. - Dumę! - wypalił bez namysłu pan Łukasz, a pani Sylwia z miłością spojrzała na męża, który pracuje w hurtowni na os. Gorzków. Pani Sylwia też pracowała, ale teraz, rzecz jasna, zajmie się dziećmi. Obie babcie obiecują daleko idącą pomoc. - A mamy inne wyjście, przecież Sylwia ma tylko jedną parę rąk, a tu potrzeba trzech par - mówią zgodnie pani Anna i pani Genowefa, deklarując w imieniu swoich nieobecnych mężów, że "dziakowie też pomogą". Mimo to wiadomo, że młodym nie będzie łatwo.

Powiększona raptem o trzy osoby rodzinka mieszka u rodziców Sylwii. To duże, 4-pokojowe mieszkanie na I piętrze, ale nagle zrobiło się tam ciasno. No izaczną się wydatki. -Obliczyliśmy, że same pampersy i mleko będą nas kosztować 1250 złotych miesięcznie - mówi tata, który zarabia tak sobie. Taka kruszyna potrzebuje łóżeczko, wózek, becik, oliwki, zasypki etc. Wprzypadku Szarotów trzeba wszystko pomnożyć przez trzy. Słowem, pan Łukasz będzie miał na kogo pracować, a może znajdą się w Nowym Sączu sponsorzy trojaczków?

Chrzciny za miesiąc Pierwszą noc w domu noworodki spędziły bez sensacji. - Budziły się co trzy godziny, jak budzik. Wstawaliśmy oboje z mężem, przewijaliśmy i karmiliśmy dzieci - opowiadała wczoraj rano mama. Jeszcze przed porodem Szarotowie kontaktowali się z rodzicami trojaczków, które w ostatnich latach urodziły się w Nowym Sączu na ul. Czecha i ul. Sucharskiego oraz w Mostkach k. Starego Sącza. Pytali, jakie niespodzianki mogą ich czekać i jak im zaradzić, w ten oto sposób zawiązało się nieformalne Stowarzyszenie Rodziców Sądeckich Trojaczków. Chrzciny niemowlaków z ul. Gorzkowskiej odbędą się za jakiś miesiąc, należą do parafii MB Niepokalanej. - Imiona dla dzieci wybraliśmy wspólnie z mężem - zdradza pani Sylwia i oby taka harmonia zawsze panowała w ich związku. Dodajmy, że państwo Anna i Andrzej Czechowie zasługują na wpis do sądeckiej księgi Ginnesa, jeżeli takowa kiedyś powstanie. Pamiętnego 30 marca 2006 roku, zostali poczwórnymi dziadkami. Oprócz naszych trojaczków w tym samym dniu urodził im się
wnuczek u syna Daniela. To się nazywa mieć fart w życiu!

Henryk Szewczyk

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)