ŚwiatNowojorskie Chinatown ofiarą SARS

Nowojorskie Chinatown ofiarą SARS

W Chinatown na nowojorskim Manhattanie, podobnie jak w chińskich dzielnicach innych wielkich miast USA, nikt nie nosi masek chirurgicznych. Ale psychoza SARS jest wszechobecna, ogałacając z ludzi ulice i sale restauracyjne - pisze AFP.

18.04.2003 | aktual.: 18.04.2003 14:50

Władze sanitarne w mieście zapewniają, że dziesięć "możliwych" przypadków nietypowego zapalenia płuc dotyczy pacjentów, którzy "podróżowali do zakażonych stref", natomiast w samym Nowym Jorku nie zanotowano ani jednego zachorowania. Mimo to trwożna plotka krąży i nabrzmiewa, ku wielkiemu utrapieniu kupców i restauratorów.

C.M.Chod, który zainwestował ogromne sumy w swą supernowoczesną kawiarnię internetową, w ostatnie czwartkowe popołudnie niemal opustoszałą, powiedział, że od około trzech tygodni na ulicach prawie nie widać białych ani turystów. "Wszystko zaczęło się od plotki, przekazanej przez lokalny kanał telewizyjny, o rzekomej śmierci właściciela jednej z restauracji" - dodał. "Następnego dnia nieboszczyk wystąpił w radio, na dowód, że żyje. Ale zło już się stało" - powiedział.

"Nasza społeczność przeżywa trudne chwile" - powiedział pracownik tejże kawiarni, David Leong. "Najpierw był 11 września, a teraz SARS. Od dwóch lat dla Chinatown nastały naprawdę ciężkie czasy" - dodał.

Na sąsiedniej ulicy, James Lee, właściciel restauracji "Sweet and Tart", specjalizującej się w słodkich deserach, zapewniał, że "w Chinatown nie było ani jednego przypadku SARS". Ale wiele stołów w jego restauracji stoi pustych, liczba klientów spadła w ostatnich tygodniach o 25%.

Aby przeciąć niedobre plotki, w środę burmistrz Nowego Jorku Michael Bloomberg, w spektakularnej oprawie reklamowo-medialnej, wraz z miejscowymi notablami spożył obiad w jednej z lokalnych restauracji. "Ludzie po prostu nie mają czego się obawiać - przekonywał prasę. Dużo więcej ryzykują podczas przechodzenia jezdni, gdzie może ich np. przejechać samochód" - mówił.

Ofiarą SARS padły nie tylko restauracje. Na spadek liczby klientów narzeka także handel i biura podróży specjalizujące się w wyjazdach do Azji. Nowojorski Urząd Turystyki zorganizował niedawno spotkanie z agentami firm turystycznych, którzy wykreślili Chinatown z programu swych wycieczek, prosząc ich o pilne przywrócenie preferencji dla chińskiej dzielnicy.

O podobnych inicjatywach doniesiono z wielu dużych miast wschodniego wybrzeża USA, gdzie istnieją dzielnice chińskie. W Filadelfii chińską kolację spożył demonstracyjnie burmistrz miasta John Street, w towarzystwie szefa służby medycznej i kilkudziesięciu lokalnych osobistości. "Chińszczyzna jest doskonała i nie ma czego się obawiać" - powiedział Street. (reb)

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)