Nowi biegli w procesie dot. poparzenia pacjentek
Opinie dwojga nowych biegłych, krajowych
konsultantów w zakresie radioterapii onkologicznej i fizyki
medycznej, będą kolejnymi dowodami w procesie karnym za poparzenie
pięciu pacjentek w czasie radioterapii w lutym 2001 w Białostockim
Ośrodku Onkologicznym.
02.06.2005 | aktual.: 02.06.2005 17:25
Sąd Rejonowy w Białymstoku przyjął wnioski stron o powołanie takich biegłych i bezterminowo odroczył proces. Wcześniej przesłuchał specjalistę w dziedzinie radioterapii prof. Bogusława Maciejewskiego, który sporządzał opinię dla potrzeb tego procesu.
To powtórny proces karny związany z poparzeniem pięciu pacjentek poddawanych radioterapii w Białostockim Ośrodku Onkologicznym (obecnie Białostockim Centrum Onkologii)
. W pierwszym procesie karnym sąd uniewinnił lekarkę Centrum, zaś technika skazał na grzywnę za działanie nieumyślne. Sąd drugiej instancji zwrócił jednak sprawę do ponownego rozpoznania. Oboje oskarżeni nie przyznają się do stawianych im zarzutów.
Uszkodzone, jak się później okazało, urządzenie podało dawkę promieniowania wielokrotnie wyższą od zalecanej.
W 2003 roku jedna z poszkodowanych w wypadku kobiet zmarła - nie powiodło się u niej leczenie onkologiczne, ale nie wiadomo, jaki wpływ miały na to skutki wypadku. Wszystkim kobietom sąd cywilny przyznał odszkodowania od 50 do 100 tys. złotych (jeden z procesów zakończył się ugodą).
W czwartek sąd przez blisko dwie godziny słuchał wyjaśnień prof. Maciejewskiego, który już w pierwszym procesie był biegłym.
Pytany o zachowanie oskarżonej lekarki, która nie zrezygnowała z radioterapii kolejnych pacjentek mimo tego, iż pierwsze zgłaszały dolegliwości po zabiegu (lekarka tłumaczy się, że nie wiedziała o awarii aparatu), powiedział, że on "z dużym prawdopodobieństwem kontynuowałby leczenie".
Mówił, że w jego opinii nie było przesłanek do przerwania leczenia, a każda taka przerwa zmniejszała szansę wyleczenia. Zwrócił uwagę, że subiektywne odczucia pacjentek nie są istotne dla przebiegu leczenia, ponieważ "gdyby na podstawie różnego rodzaju zgłaszanych dolegliwości przerywać leczenie, to w ogóle nie miałoby sensu zaczynanie radioterapii".
Przypomniał też, że w czasie gdy doszło do wypadku, nie było ustalonych prawnie reguł postępowania w takich przypadkach, nie było też przepisów regulujących, jak długo sprzęt do radioterapii może być użytkowany.
Po wysłuchaniu opinii biegłego strony procesu złożyły wnioski o powołanie kolejnych biegłych: obecnego krajowego konsultanta do spraw radioterapii onkologicznej, by i on ocenił postępowanie oskarżonej lekarki, oraz konsultanta do spraw fizyki medycznej, który ma się wypowiedzieć co do przyczyn awarii aparatu do naświetlań i postępowania oskarżonego technika.
Sąd chce też zobaczyć pytania testowe i odpowiedzi, których udzielał oskarżony w czasie szkoleń organizowanych przez Instytut Problemów Jądrowych w Świerku, producenta uszkodzonego aparatu. Mają tam być m.in. pytania dotyczące postępowania w przypadku zaniku napięcia.