Nowe tropy śledczych po zamachach w Paryżu
Po piątkowych zamachach w Paryżu francuska policja przeszukała ponad 150 mieszkań osób ze środowisk islamistycznych we Francji - poinformował premier Francji Manuel Valls. Według źródła bliskiego śledztwu w jednym z mieszkań w Lyonie znaleziono broń, w tym wyrzutnię rakietową, kamizelki kuloodporne, kilka pistoletów i karabin Kałasznikowa. Zatrzymano pięć osób.
- Wykorzystujemy możliwości prawne wynikające ze stanu wyjątkowego, by przesłuchać ludzi, którzy są częścią radykalnego ruchu dżihadystycznego (...) i wszystkich, którzy są orędownikami nienawiści do republiki - oświadczył szef rządu w radiu RTL.
Ostrzeżenie przed kolejnymi zamachami
- Francja musi przygotować się na kolejne zamachy - oświadczył w poniedziałek premier Manuel Valls, podkreślając, że terroryści mogą znowu uderzyć "w najbliższych dniach lub tygodniach".
- Będziemy musieli długo żyć z tym zagrożeniem, trzeba się przygotować - powiedział szef rządu radiu RTL, stwierdzając, że może dojść do kolejnych ataków. Przygotowywane są nie tylko zamachy przeciwko Francji, ale "też innym krajom europejskim".
- Piątkowe zamachy w Paryżu zostały zorganizowane i zaplanowane w Syrii - dodał.
Valls powiedział też, że francuski wywiad od lata zapobiegł kilku zamachom i że policja wiedziała, że inne ataki były przygotowywane we Francji i w innych państwa europejskich.
"Masakra zaplanowana w Molenbeek"
Trop paryskich zamachów prowadzi do jednej z dzielnic Brukseli. "Masakra zaplanowana w Molenbeek" - to tytuł artykułu we flamandzkiej gazecie "De Standaard". Poszukiwany międzynarodowym listem gończym 26-letni Abdeslam Salah, urodzony w Brukseli, mieszkał właśnie w tej dzielnicy.
W związku z atakami belgijska policja zatrzymała już 7 osób i planuje kolejne przeszukania. W śledztwie prowadzonym przez belgijską prokuraturę często pada nazwa Molenbeek - brukselskiej dzielnicy, zamieszkanej głównie przez imigrantów, która nie ma najlepszej opinii i o której mówi się, że wychowuje fanatyków religijnych.
Kilka ostatnich ataków terrorystycznych miało związek z tą dzielnicą. 26-letni Marokańczyk, który w sierpniu otworzył ogień do pasażerów w pociągu relacji Amsterdam-Paryż, kupił broń w Molenbeek.
Tu także mieszkał jeden ze sprawców zamachów w Madrycie z 2004 roku.
Premier Belgii Charles Michel przyznał, że sytuacja jest poważna. - Niemal każdy trop prowadzi nas do dzielnicy Molenbeek, która jest wielkim problemem i musimy sobie z tym poradzić. Oprócz działań prewencyjnych, konieczne są także działania represyjne - skomentował premier Belgii Charles Michel.
Zaprowadzenie porządku w dzielnicy Molenbeek zapowiadał też w niedzielę belgijski minister spraw wewnętrznych. Presja wywierana jest na policjantów i lokalnych polityków, którzy do tej pory przymykali oczy na to co dzieje się w brukselskiej dzielnicy.