PolskaNowe odkrycia dotyczące dymu tytoniowego

Nowe odkrycia dotyczące dymu tytoniowego

Dym tytoniowy z "trzeciej ręki", czyli jego niewidoczne pozostałości osadzone na dywanach, ubraniach, meblach i innych powierzchniach, może być bardziej szkodliwy dla zdrowia niż się powszechnie wydaje - wynika z izraelskich badań.

14.01.2011 | aktual.: 14.01.2011 08:38

Naukowcy z Izraelskiego Instytutu Technologicznego w Hajfie zaobserwowali, że nikotyna osadzona na przedmiotach, które nas otaczają może reagować z ozonem obecnym w powietrzu w pomieszczeniach i tworzyć szkodzące zdrowiu tzw. wtórne aerozole organiczne (czyli zawieszone w powietrzu krople lub cząstki stałe).

Narażone na działanie tych substancji mogą być na przykład dzieci raczkujące po dywanie, osoby drzemiące na sofie lub spożywające jedzenie skażone dymem "z trzeciej ręki".

"Biorąc pod uwagę toksyczność części z tych substancji oraz to, że małe cząstki stałe mogą mieć negatywne skutki zdrowotne, nasze badania wskazują, że ekspozycja na dym papierosowy 'z trzeciej ręki' może stanowić dodatkowe zagrożenie dla zdrowia" - napisali badacze w swojej pracy na łamach pisma "Environmental Science & Technology".

Dym tytoniowy zawiera aż 4800 różnych związków, z czego kilkadziesiąt ma działanie toksyczne i rakotwórcze. Nikt nie ma już obecnie wątpliwości, że palenie papierosów - czynne lub bierne - szkodzi ludzkiemu organizmowi. Jednak dym tytoniowy z tzw. trzeciej ręki jest dopiero od niedawna badany jako potencjalne zagrożenie dla zdrowia.

Naukowcy z Izraela analizowali interakcje, jakie zachodzą między nikotyną a składnikami powietrza na różnych rodzajach powierzchni zwykle występujących w naszych mieszkaniach.

Okazało się, że liczba i rozmiary wtórnych aerozoli powstających w reakcjach nikotyny z ozonem zależały od względnej wilgotności powietrza i rodzaju powierzchni. Najwięcej wtórnych aerozoli powstawało w suchym powietrzu na celulozie (składniku drewnianych mebli). Przy dużej wilgotności, powstawało ich znacznie mniej, a na papierze nie tworzyły się wcale.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (5)