Nowe fakty ws. tragedii w Śliwnicy. Dziecko i matka mieli rany kłute
Pożar w domu jednorodzinnym mógł być próbą zamaskowania morderstwa. 2-letni chłopczyk, po wyniesieniu z płonącego domu, zmarł w szpitalu. Jak się okazuje dziecko miało na ciele rany kłute. Zdaniem prokuratury wszystko wskazuje na to, że zabiła go matka.
Ogień wybuchł w sobotę wieczorem w jednym z pokoi w domu jednorodzinnym w Śliwnicy (woj. podkarpackie). Zanim zastępy straży dotarły na miejsce, z pomocą ruszył strażak, który mieszkał obok. Mężczyzna wyniósł z domu nieprzytomnego chłopca. Chwilę później dojechali strażacy i wynieśli nieprzytomną kobietę. Dwulatek i matka trafili do szpitala. W niedzielę rano poinformowano, że dziecka nie udało się uratować, a stan matki jest ciężki.
Kilka godzin później radio RMF FM przekazało wstrząsające doniesienia. Pożar mogła wzniecić matka, która chciała zatrzeć ślady morderstwa. Kobieta również ma na swoim ciele rany kłute, które prawdopodobnie zadała sobie sama. "Wszystko wskazuje na to, że chłopiec został zabity przez matkę" - poinformowała w rozmowie z RMF rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Przemyślu Marta Pętkowska.
Podejrzana to obywatelka Brazylii, która od kilku lat mieszka w Polsce. Kobieta będzie przesłuchana, gdy poprawi się jej stan i uda się ustalić, w jakim języku można się z nią porozumieć. W momencie tragedii jej mąż był na ćwiczeniach Wojsk Obrony Terytorialnej, do których należy.