Nowe fakty w sprawie wypadku w Stargardzie. Mieszkańcy oskarżają policję o bezczynność
Jakim cudem doszło do wypadku w Stargardzie, skoro policja wiedziała o planowanym nielegalnym wyścigu? Na miejscu pojawiły się dwa patrole. Jednak po godzinie odjechały, wtedy doszło do tragedii.
Będzie jednak kontrola działań policji w Stargardzie, po tym jak 18-letni pirat w BMW uderzył autem w widzów nielegalnego wyścigu. Rannych zostało 6 osób (nie pięć, jak wcześniej podawano). Trzy z nich wciąż pozostają w szpitalu. Komendant Wojewódzki Policji w Szczecinie zlecił kontrolę działań miejscowych funkcjonariuszy.
Jak się okazuje, policjanci ze Stargardu wiedzieli o planowanym nielegalnym wyścigu. Rzekomo z własnych źródeł ustalili datę i godzinę popisów miłośników palenia gumy i jazdy w poślizgu. Śledztwo chyba nie było trudne. Jak podaje „Głos Szczeciński” wyścig został wcześniej zapowiedziany na Facebooku. Utworzono wydarzenie „Zawody driftowe - plac Wolności vol. 1”( już zniknęło z Facebooka).
- Początkowo na miejsce skierowano dwa umundurowane patrole. Policjanci byli na miejscu długo, przez godzinę. Później zostali zadysponowani do innych interwencji - informuje WP asp. sztab. Iwona Kornicz z Komendy Wojewódzkiej Policji w Szczecinie.
Wypadek w Stargardzie. Mieszkańcy oskarżają policję o bezczynność
Po odjeździe patroli, czyli około godziny 23 w sobotę wyścigi ruszyły w najlepsze. Popisom przyglądała się ponad setka osób. Jak już informowaliśmy 18-letni uczestnik imprezy stracił panowanie na swoim BMW. Uderzając w barierkę, staranował widzów. Wtedy policja ponownie pojawiła się na miejscu imprezy. Kierowca nadal przebywa w izbie zatrzymań. Był trzeźwy. Według wstępnej kwalifikacji czynu, odpowie za spowodowanie wypadku drogowego.
Tragiczny wypadek oburzył część mieszkańców, którzy oskarżają policję o bezczynność. Policjanci nie dają sobie rady z kierowcami zrzeszonymi w nieoficjalnej grupie "Stoją. Stargard". - Inny pirat z BMW, mający taki emblemat na tylnej szybie, popisuje się w centrum miasta niemal codziennie - mówi WP jeden z mieszkańców. - Czy nie można przejrzeć monitoringu miejskiego i uspokoić idioty? - pyta.
- Co wieczór w Stargardzie na ul. Wyszyńskiego urządzane są wyścigi. Do 3-4 w nocy samochody ryczą tak, że słychać je na pobliskich osiedlach. Zero reakcji policji. Samochody prują ulicą, przed wiaduktem robią nawrotkę i z piskiem grzeją do ronda. Jestem pewien, że jeden z tych kierowców to właśnie sprawca wypadku - twierdzi kolejny mieszkaniec Stargardu.
W odpowiedzi na zarzuty mieszkańców rzecznik policji twierdzi, że podczas sobotniego wyścigu nikt z mieszkańców nie sięgnął po telefon, aby poinformować dyżurnego komendy. - Nadal zbieramy informacje na temat tego wypadku i przesłuchujemy świadków. Prawidłowość działań policjantów oceni zespół kontrolny komendanta wojewódzkiego - dodaje asp. sztab. Irena Kornicz.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl