Chcieli się pozbyć Babiarza? Pojechał do Paryża z jednego powodu
Nie milknie burza wokół zawieszenia Przemysława Babiarza. Okazuje się, że dziennikarz od kilku miesięcy znajdował się "na celowniku" nowych władz TVP. Według "Faktu" Babiarz prawdopodobnie nie zostałby wysłany na igrzyska do Paryża, gdy by nie to, że został akredytowany jeszcze przez poprzednie władze Telewizji Polskiej.
29.07.2024 | aktual.: 29.07.2024 07:44
Rozmówca "Faktu" przypomina, że Przemysław Babiarz znalazł się w grupie pracowników telewizji publicznej, którzy w 2016 roku stali za Jackiem Kurskim podczas jego pierwszej konferencji prasowej w roli prezesa TVP.
Nowym władzom na Woronicza miało się to bardzo nie podobać, jednak nie zdecydowano się na usunięcie Babiarza z anteny z uwagi na jego duże doświadczenie oraz sympatię, jaką cieszy się u widzów.
Informator "Faktu" twierdzi jednak, że mimo tych walorów, wyjazd Babiarza do Paryża nie byłby wcale taki pewny, gdyby nie decyzje, które zapadły jeszcze przed zmianą władzy TVP.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zobacz też: koalicja PiS-PSL realna? "Potencjał jest zawsze, czysta matematyka"
Okazuje się, że proces przyznawania akredytacji na obsługę igrzysk olimpijskich ruszył już 1,5 roku temu. Poprzednie władze TVP, zgodnie z regulaminem, wysłały imienne zgłoszenia swoich pracowników, w tym Babiarza. Dziennikarz uzyskał akredytację, a gdy zmieniły się władze Telewizji Publicznej, na "wymianę" było już za późno.
Co prawda organizatorzy igrzysk przewidzieli awaryjną ścieżkę przyznawania akredytacji poza oficjalnymi terminami, jednak wiązało się to z bardzo wysokimi kosztami dla strony ubiegającej się o jej przyznanie. W związku z tym TVP pogodziła się, że Babiarz do Paryża pojedzie.
Babiarz zawieszony. Fala oburzenia
Przemysław Babiarz został zawieszony za słowa, jakie wypowiedział w piątek, komentując ceremonię otwarcia igrzysk olimpijskich w Paryżu.
- Świat bez nieba, narodów i religii. To jest wizja pokoju, który ma wszystkich ogarnąć. To jest wizja komunizmu, niestety - stwierdził.
Słowa te wywołały burzę, zresztą nie po raz pierwszy - podobnie Babiarz mówił również podczas igrzysk w Pekinie w 2022. Tym razem jednak TVP wykonała zdecydowany krok.
"Wzajemne zrozumienie, tolerancja, pojednanie - to nie tylko podstawowe idee olimpijskie, to także fundament standardów, którymi kieruje się nowa Telewizja Polska. Nie ma zgody na ich łamanie" - napisała TVP w komunikacie. Przekazała, że po "wczorajszych skandalicznych słowach" Przemysław Babiarz został zawieszony i nie będzie komentował igrzysk olimpijskich.
Przeczytaj też:
Źródło: fakt.pl