Nowy przekaz Donalda Tuska. Część PO zdziwiona. "Celowa taktyka, brzmi jak symetrysta"
Były przewodniczący Rady Europejskiej po wielu dniach milczenia znów zaskoczył: stwierdził, że mimo działań obecnej władzy Polska nie straci ani grosza z funduszy europejskich. Przekaz Donalda Tuska zdziwił niektórych polityków PO, ale eksperci zwracają uwagę, że nowa taktyka szefa Platformy może okazać się skuteczna.
Przekaz Donalda Tuska w skrócie? "Załatwię pieniądze dla Polski, nawet mimo działań obecnego rządu. Komisja Europejska nie powinna blokować funduszy dla naszego kraju, bo obywatele nie są winni zamachowi PiS na praworządność. Kaczyński teraz rządzi, ale władzę straci i wtedy opozycja będzie wykorzystywać dla Polaków unijne miliardy".
To nowa opowieść, która może być zaskoczeniem nie tylko dla rządzących, ale i dla polityków opozycji. - Donald Tusk znów wykorzystuje moment - twierdzą rozmówcy Wirtualnej Polski.
Tusk: Karanie Polski nie ma sensu
- Donald Tusk postanowił zagrać rolę byłego przewodniczącego Rady Europejskiej, człowieka o szerokich kontaktach w strukturach unijnych. Jego sugestia jest bardzo prosta: "nieudolny rząd PiS zamroził miliardy dla Polski, a ja je odzyskam" - interpretuje wypowiedzi szefa PO prof. Antoni Dudek, politolog z UKSW. - Pytanie: ile osób się na to nabierze? - zastanawia się rozmówca WP.
Przypomnijmy: Donald Tusk przyznał w piątek, że "rozmawia z przedstawicielami Unii Europejskiej" i "przekonuje ich", aby nie karać Polaków finansowo za decyzje podejmowane przez rząd PiS. - Wysłuchano moich racji, że karanie Polski i Polaków nie będzie miało sensu - mówił na antenie TVN24.
Jak przekonywał, "PiS jest przejściowym problemem", więc nie można "nadużywać argumentów, że Polska zostanie ukarana finansowo przez UE".
Tusk zapewniał, że "jest blisko, żeby przekonać te instytucje unijne, żeby odróżniały to, co jest złym rządem, a to, co jest Polską i polskim interesem". Przekazał też, że w rozmowach z unijnymi urzędnikami opowiada się za naciskaniem na rząd PiS, ale nie chce, żeby karano finansowo Polaków. - Karanie Polaków za to, co robi rząd, byłoby rzeczą nierozsądną - stwierdził lider PO.
Tusk "lobbuje" w Europie
Jaki jest cel nowej taktyki Tuska? - Postawić się w roli tego, który w UE może załatwić wszystko. Problem w tym, że dziś Tusk w strukturach unijnych formalnie nie ma nic do powiedzenia - zwraca uwagę prof. Antoni Dudek.
Wtóruje mu w rozmowie z WP europoseł Nowej Lewicy Robert Biedroń. - Donald Tusk już najwyraźniej zapomniał, że nie piastuje swojego dawnego stanowiska w Unii. Owszem, ma on wiele znajomości w instytucjach, ale wątpię, żeby posiadał moc sprawczą w obecnej Komisji Europejskiej - mówi nam polityk.
Przekaz Tuska spotyka się też z kpinami i krytyką ze strony przedstawicieli rządu. - Donaldowi Tuskowi trzeba oddać, że zna mechanizmy unijne lepiej niż pozostali politycy PO, dlatego wie, że te różne medialne przecieki i informacje, jakoby akceptacja Krajowego Planu Odbudowy była rzekomo zagrożona, są informacjami niemającymi nic wspólnego z rzeczywistością. KPO zostanie zaakceptowany i Donald Tusk zdaje sobie z tego sprawę. Dlatego dziś próbuje sobie przypisać jakąś swoją rolę w tym. Oczywiście ta rola jest żadna. Przecież Donald Tusk przez lata robił wiele, żeby środki do Polski nie trafiały. PO popierała art. 7 i głosowała za sankcjami dla Polski - mówi Wirtualnej Polsce wiceminister spraw zagranicznych Paweł Jabłoński.
Z twierdzeniami tymi zdecydowanie nie zgadza się europoseł PO Andrzej Halicki. - Donald Tusk jest politykiem europejskiego formatu, ma bardzo dobre relacje z najważniejszymi światowymi decydentami. Rząd powinien z aktywności takich osób, jak były przewodniczący Rady Europejskiej i szef Europejskiej Partii Ludowej, korzystać - przekonuje w WP polityk Platformy.
Z kolei szef klubu parlamentarnego Koalicji Obywatelskiej Borys Budka - dziś jeden z najbliższych współpracowników Donald Tuska - w rozmowie z nami przekonuje, że politycy jego partii robią wszystko, by Polska nie traciła unijnych funduszy.
- Przewodniczący Donald Tusk w ubiegłym tygodniu odbył szereg rozmów na ten temat z czołowymi politykami europejskimi - przyznaje w rozmowie z WP Budka. Dodaje, że absolutnie nie należy mylić pojęć: "pieniądze dla obywateli" i "pieniądze dla rządu". - Pieniądze z unijnych funduszy powinny trafić do Polaków, najlepiej poprzez samorządy, a sankcjami finansowymi powinni zostać objęci przedstawiciele rządu PiS, którzy łamią praworządność i narażają nasz kraj na olbrzymie finansowe kary - przekonuje szef klubu KO.
Prof. Antoni Dudek twierdzi jednak, że jeśli instytucje unijne ustąpią polskiemu rządowi, to nie dlatego, że "Tusk poprosił", tylko dlatego, że Komisja Europejska uzna, iż nie jest w stanie zmusić rządu PiS do odwrócenia przeprowadzonych przez tę partię zmian w sądownictwie. - Sprawa zakończy się kompromisem. Zwłaszcza, że Jarosław Kaczyński wysyła sygnały o możliwości ustąpienia Unii w pewnych kwestiach, choćby w sprawie Izby Dyscyplinarnej, która ma być zlikwidowana. Temat będzie się ciągnął, PiS będzie prężyło muskuły, Unia będzie nam grozić, ale myślę, że na "gwiazdkę" Polsce jako ostatniemu krajowi Bruksela zatwierdzi Krajowy Plan Odbudowy i pieniądze do nas popłyną - przekonuje prof. Dudek.
Politolog zwraca uwagę, że wtedy Tusk - i to jest prawdziwy motyw jego dzisiejszych wypowiedzi - ustawi się w pozycji tego, który "załatwił miliardy z Brukseli". - Ze strony Tuska to wyłącznie gra pozorów. Ze strony PiS zresztą również - dodaje politolog.
- Wszyscy będą chcieli się ogrzać w świetle sukcesu, jakim będą fundusze unijne dla naszego kraju – konkluduje nasz rozmówca.
Taktyka słuszna, ale zbyt późna
Kolejny z naszych rozmówców, politolog z UW prof. Rafał Chwedoruk, przyznaje, że nie jest zaskoczony przekazem Donalda Tuska. - Dziwię się tylko, że tego typu taktyka jest obierana dopiero w roku 2021, a nie w 2016 - zaznacza ekspert.
- Gdyby opozycja, z PO na czele, przyjęła kilka lat temu tego typu podejście, jak Donald Tusk, czyli: jesteśmy przeciwko działaniom rządu PiS, zdajemy sobie sprawę, że te działania szkodzą pozycji Polski na arenie międzynarodowej, ale dzięki naszym działaniom, mediacjom i kontaktom żadnych pieniędzy nie stracimy - to byłoby to dla opozycji bardziej skuteczne - przekonuje politolog
Prof. Chwedoruk zwraca przy tym uwagę na racjonalność nowego przekazu szefa PO. - Jest wielu wyborców umiarkowanych, którzy są życzliwi opozycji, ale jednak są bardziej solidarystyczni, nie przedkładają kwestii praworządności nad kwestię interesu ekonomicznego. Są to wyborcy, którzy oczekują od polityków odpowiedzialności za państwo. To do nich mógł się zwracać Donald Tusk - zauważa ekspert.
Prof. Chwedoruk dodaje jednak, że próba "wyrwania" PO z poprzedniego schematu - czyli ciągłego grożenia, że Polska straci unijne fundusze, a jedyne, co nas czeka, to finansowa katastrofa - może zająć "całe lata".
- Tusk ze swoim dzisiejszym, nowym dla opozycji, przekazem, będzie dla PiS dużo trudniejszym rywalem. Stara się wytrącać argument o opozycji totalnej, próbuje zmniejszyć działania mobilizacyjne PiS-u i jego zwolenników - wyjaśnia politolog.
Ekspert: Dla Tuska liczy się realna polityka
Pozytywnie wypowiedzi Donalda Tuska ocenia politolog UKSW dr Sławomir Sowiński. Ocenia, że szef PO proponuje "rozmowę o realiach polityki, zamiast krytycznej publicystyki"; pokazuje, że opozycja w sporze z UE "powinna stać po stronie państwa i obywateli", a w polityce kluczowa jest "etyka odpowiedzialności, a nie uniesień".
- Przekaz Donalda Tuska był o tyle słuszny, iż pokazał, że wszyscy polscy politycy, niezależnie od opcji, mają obowiązek zabiegać o interesy Polski. O to, by na końcu w tym sporze Polska nie straciła pieniędzy - mówi nam dr Sowiński.
- Donald Tusk pokazał przy okazji politykom opozycji, że ich rolą nie jest publicystyka, kompulsywna krytyka i bezradne rozdzieranie szat, tylko realna polityka: demonstrowanie politycznej skuteczności i gotowości do działania. Sprawczości. Nie po raz pierwszy Tusk pokazuje opozycji, że choć w polityce ważne są emocje, to na końcu do serc wyborców trafia się dzięki podmiotowości i skuteczności - wyjaśnia ekspert.
Dr Sowiński uważa, że rząd i tak osiągnie kompromis z Komisją Europejską, zatem opozycja również powinna działać na rzecz tego - podobnie, jak próbuje robić to dziś szef PO - żeby ogłosić się współtwórcą sukcesu, a nie "ofiarą" czy "biernym świadkiem" tej sytuacji.
Zdaniem rozmówcy Wirtualnej Polski, Tusk wykorzystał moment, w którym polska opinia publiczna skupiła się na antyunijnych wypowiedziach kluczowych polityków PiS, jak Ryszard Terlecki czy Marek Suski. - Wystąpienie Donalda Tuska akurat dziś absolutnie nie jest przypadkiem - uważa Sławomir Sowiński.
Metoda Tuska
Od kilku miesięcy Tusk wybiera najwłaściwszy moment do publicznych wystąpień. Na tym polega jego taktyka. Stopniować napięcie, pojawiać się publicznie nie częściej niż raz, dwa razy w tygodniu (a nawet i rzadziej), nie narzucać się i nie "ginąć" w tłumie polityków. Nie zużywać się medialnie i jeśli coś ogłaszać, to rzadko, ale z pompą. - Tak, by skupić uwagę wyborców, narzucić temat, do którego będzie musiała odnosić się władza i liderzy opinii - usłyszeliśmy niedawno od współpracowników lidera PO.
Nie wszyscy w partii są jednak zwolennikami "metody Tuska". Gdy zapytaliśmy dwóch przedstawicieli Platformy - zaznaczmy, nienależących do grona bliskich współpracowników nowego przewodniczącego - usłyszeliśmy, że kierownictwo PO nie ustala wspólnego przekazu dla wszystkich parlamentarzystów ugrupowania.
- O tym, co powiedział Tusk, dowiaduję się od pana. Oficjalnie mogę tylko zgodzić się z jego słowami. Nieoficjalnie - trudno zrozumieć, czy słowa Tuska to sygnał bardziej dla nas, czy dla wyborców. Czy teraz jako posłowie mamy zapewniać, że Polska mimo destrukcyjnej polityki PiS i niszczenia niezależnego sądownictwa i tak nie straci pieniędzy z UE? - zastanawia się w rozmowie z WP jeden z polityków Platformy.
Jeszcze inny: - Tusk w tym wywiadzie mówi jak symetrysta. Gdyby o tym, że wcale nie trzeba się martwić o środki z UE, bo i tak je za PiS-u dostaniemy, powiedział w telewizji szeregowy poseł Platformy, miałby nalot dywanowy ze strony psychofanów Donalda.
Inaczej stawia sprawę inny z naszych rozmówców. - Donald Tusk ma rację. Od zawsze powtarzamy konsekwentnie, że tych pieniędzy nie można stracić. Ale powodem, dla którego środki z Funduszu Odbudowy nie zostały jeszcze uruchomione dla Polski, wynikają m.in. z niekompletnych dokumentów złożonych przez polski rząd. My, jako opozycja, zrobimy wszystko, aby Polska miała więcej, a nie mniej. W przeciwieństwie do rządu działamy na tyle skutecznie, na ile możemy - deklaruje w rozmowie z WP europoseł PO Andrzej Halicki.
Czy Tuska nie brakowało w ostatnich dniach? - Gdyby zabierał głos częściej, to byłyby narzekania, że za często. Donald wypowiada się wtedy, gdy zapala się czerwona lampka. A tak jest teraz. Radykałowie z PiS wprost mówią o wyprowadzaniu Polski z UE. Stąd twarda reakcja - tłumaczy Halicki.