Nowa "praca" Tomasza Szmydta. Zdrajca sam się pochwalił
Tomasz Szmydt, sędzia, który uciekł z Polski na Białoruś stwierdził, że znalazł sobie nową pracę. Jak sam twierdzi, został "dziennikarzem" w reżimowej agencji BiełTA.
6 maja Tomasz Szmydt pojawił się na konferencji prasowej w Mińsku. Agencja BiełTA poinformowała, że poprosił władze Białorusi o "opiekę i ochronę". Szmydt przekonywał, że obawia się prześladowań politycznych. Jego nazwisko pojawiało się przy tzw. aferze hejterskiej.
W kolejnych dniach zaczął pojawiać się w białoruskich i rosyjskich mediach i powtarzać tezy tamtejszej propagandy, a siebie przedstawiać jako ofiarę represji za poglądy. Białoruś, z której w ciągu ostatnich czterech lat wyjechało w obawie przed represjami co najmniej pół miliona ludzi, a tysiące siedzą w więzieniach za politykę, Szmydt nazywa krajem "prawdziwie wolnym i bezpiecznym".
Ponadto przekonywał, że nie zgadza się na politykę rządu w Warszawie, niechcącego współpracować z Rosją, lecz z USA. Od tego czasu stał się "gwiazdą" białoruskich mediów.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Nowa fucha byłego sędziego
Teraz Szmydt pochwalił się, że ma nową pracę. Miał znaleźć zatrudnienie w reżimowej agencji BiełTA, gdzie zajmuje się przeprowadzeniem rozmów z zaproszonymi gośćmi.
Tomasz Szmydt nie przedstawia się jako "sędzia", ale jako "dziennikarz" i "publicysta". W Polsce bardziej znany był ze swojego zaangażowania w aferę hejterską w Ministerstwie Sprawiedliwości za rządów Zjednoczonej Prawicy.
Prokuratura postawiła Tomaszowi Szmydtowi zarzuty szpiegostwa na rzecz Białorusi. Jest ścigany listem gończym i Europejskim Nakazem Aresztowania.
Nie wiadomo, jakie informacje były sędzia mógł przekazywać białoruskiemu wywiadowi. Jednak w czasie swojej pracy w Warszawskim Sądzie Administracyjnym miał dostęp do informacji klauzulowanych.