Nowa jakość, czyli (fal)start demokratów - Komentarz Internauty
Wejście nowej partii na polską scenę polityczną odbyło się niefortunnie - aby odróżnić się jakoś od Platformy, demokraci zaatakowali ją za zmianę języka na - w ich mniemaniu - radykalny. Aby skompromitować PiS i częściowo PO, na siłę przywiązują je do Romana Giertycha oskarżając, szczególnie partię braci Kaczyńskich, o uleganie LPR-owi. Aby móc przyłączyć Hausnera i Belkę nie wypowiadają słowa krytyki pod adresem rządów lewicy, które pozostawiają po sobie jak najgorsze wrażenie (po końcówce Buzka trudno było wyobrazić sobie jeszcze gorsze!).
W takiej oto sytuacji Władysław Frasyniuk i Jerzy Hausner pod patronatem Tadeusza Mazowieckiego ogłaszają w polityce nową jakość. Rozpoczynają od strzałów z hukiem (w stronę opozycji parlamentarnej), ale na oślep. Analogii do takiego zachowania nie trzeba szukać daleko. Charakterystyczne, że kontestatorzy III RP nie cofają się przed niczym, żeby ją zdyskredytować, ani słowem nie wspominają jednak o tym, co stanowi dla niej konieczny punkt odniesienia, czyli o RRL-u. Demokraci zaś ostrze krytyki kierują na dzisiejszą opozycję, nie zauważając zupełnie tego, co przez trzy i pół roku wyprawiał z krajem SLD.
Politycy opozycji nie pozostają oczywiście dłużni i mocno krytykują potencjalnych (w niektórych kwestiach programowych) sojuszników. I tak na samym początku "nowa jakość" w polityce wywołuje burzę, której największym beneficjentem jest rządząca lewica. To zbliżenie do lewicy jest manewrem po trosze kompromitującym, zważywszy na znakomitą przeszłość opozycyjną działaczy Unii Wolności, po trosze ryzykownym, w świetle aktualnych preferencji wyborczych, lewicy mocno nieprzychylnych.
Jeśli chodzi o UW, która jest podstawą nowej formacji, z jednej strony przykry to koniec partii, której działaczom dzisiejsza Polska tyle zawdzięcza; z drugiej może właśnie na naszych oczach tworzy się zalążek od dawna wyglądanej (przez niektórych) partii lewicowej, opartej na innych wartościach niż wspólna, peerelowska przeszłość jej członków?
Tym niemniej, jeśli demokraci nie zmienią swojej retoryki, nie wydaje się, aby mogli poważnie zagrozić Platformie, odbierając jej elektorat. PD może za to przyciągnąć ludzi o poglądach umiarkowanie lewicowych, odciągając ich od SDPL czy nawet wabiąc ostatnich rozbitków z SLD. Ewentualne przyjście Marka Belki czy Włodzimierza Cimoszewicza tylko taki scenariusz uprawdopodobni.
Wojciech Kusy