Nowa demonstracja na placu Taksim w Stambule
Tysiące demonstrantów zgromadziły się ponownie na największym placu Stambułu, Taksim, aby protestować przeciwko przemocy wobec opozycji i polityce islamizacji Turcji. Według protestujących są to metody i cele działania rządu konserwatystów.
Powtarzające się od 28 maja demonstracje na wielkim stambulskim placu Taksim, które początkowo były tylko protestem tureckiej młodzieży przeciwko rządowym planom zabudowy placu i sąsiedniego parku (ma tam powstać meczet i centrum handlowe), przekształciły się w ruch polityczny.
Pod wpływem przemocy policyjnej zastosowanej wobec demonstrantów przez rząd konserwatywnego premiera Recepa Tayyipa Erdogana wystąpienia te nabrały politycznego charakteru.
W odpowiedzi na oświadczenie Erdogana, że nie zrezygnuje z budowy meczetu, oraz jego słowa, według których wśród demonstrantów są terroryści, niszczyciele i podpalacze, uczestnicy demonstracji na placu Taksim domagają się dymisji premiera.
- Głosowałam na Partię Sprawiedliwości i Rozwoju (AKP) Erdogana, który dokonał w Turcji wielkich reform, ale dziś zostaje on sam wobec demokratycznej jutrzenki, którą zapowiadają młodzi Turcy, wyrażając swe niezadowolenie - powiedziała dziennikarzom Zeynep Banu Dalaman, 43-letnia wykładowczyni socjologii Uniwersytetu Aydin w Stambule.
Przyszła na demonstrację ze swymi studentami.
Turecki minister spraw wewnętrznych Muammer Guler ogłosił, że w toku demonstracji antyrządowych w całym kraju zostało rannych 1 431 osób i są wśród nich także policjanci.
Osiem osób hospitalizowano, w tym cztery są w ciężkim stanie.
Według ministra od pierwszej "okupacji" placu Taksim zanotowano 746 akcji protestacyjnych w 78 z 81 tureckich prowincji.
Zwolennicy premiera Erdogana powitali go na lotnisku w Stambule
Około 10 tysięcy osób powitało premiera Recepa Tayyipa Erdogana na lotnisku w Stambule, po jego przylocie z Tunezji. "Jesteśmy gotowi za ciebie umrzeć" - skandowali zwolennicy szefa tureckiego rządu.
W wystąpieniu na lotnisku Erdogan zaapelował o natychmiastowe zakończenie antyrządowych protestów, które - jego zdaniem - straciły demokratyczny charakter i prowadzą jedynie do aktów wandalizmu.
- Nie możemy zamykać oczu na działania tych, którzy dewastują nasze miasta, niszczą mienie publiczne i zagrażają innym ludziom - podkreślił premier Turcji. Podziękował policji za utrzymanie porządku w kraju, a także swym zwolennikom za spokój i odpowiedzialność. Ci ostatni domagali się od szefa rządu bardziej zdecydowanych działań przeciwko uczestnikom antyrządowych demonstracji.