Nowa broń dla NATO? "Mogłaby być kierowana na Moskwę"
NATO musi wypełnić luki w swoich zdolnościach. Temu służy inicjatywa Polski, Niemiec, Francji i Włoch ws. broni dalekiego zasięgu - pisze "Frankfurter Allgemeine Zeitung".
13.07.2024 04:34
Niemiecki dziennik napisał o wspólnej inicjatywie Niemiec, Polski, Francji i Włoch, które podpisały w trakcie szczytu NATO w Waszyngtonie list intencyjny w sprawie współpracy w rozwoju rakiet manewrujących dalekiego zasięgu.
Według informacji "Frankfurter Allgemeine Zeitung" (FAZ) kraje te rozważają "opracowanie broni naziemnej o zasięgu znacznie przekraczającym 1000 kilometrów, która może być wycelowana na strategiczne cele w Rosji". Ma ona "w sposób konwencjonalny przeciwdziałać zagrożeniu nuklearnemu", a także wyrównywać korzystną pozycję, jaką zapewniła sobie Moskwa zrywając traktat INF o całkowitej likwidacji odpalanych z lądu pocisków rakietowych pośredniego zasięgu.
"Oczekuje się, że w projekcie weźmie udział również Wielka Brytania. Połączyłoby to kraje, które mają już doświadczenie w zakresie pocisków manewrujących Taurus i Storm Shadow/Scalp o zasięgu 500 km" - pisze niemiecka gazeta.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Partnerzy mogliby opracować pociski manewrujące lub balistyczne, te ostatnie z prędkością naddźwiękową. Taka broń mogłaby być kierowana z Niemiec na rosyjskie cele, a przy zasięgu 2000 kilometrów także na Moskwę. Jak dotąd Bundeswehra dysponuje jedynie pociskiem manewrującym Taurus, który może przelecieć ponad 500 kilometrów i jest wystrzeliwany przez myśliwce" - czytamy w "FAZ".
Pięć priorytetów
Według gazety inicjatywa ta jest jednym z działań, które mają służyć wypełnieniu luk w zdolnościach obronnych NATO, jakie uwidoczniły się w ostatnim czasie w obliczu zagrożenia z Rosji. Broń dalekiego zasięgu jest jednym z pięciu priorytetów. Kolejne to logistyka, zwłaszcza w celu szybkiego rozmieszczenia jednostek; nowoczesne technologie informatyczne do komunikacji i rozpoznania; więcej sił lądowych, które mogą walczyć w większych formacjach; znacznie większe zapasy amunicji.
Planiści wojskowi Sojuszu określili na tej podstawie konkretne cele w zakresie zdolności. Każdemu państwu przydzielono zadania w tym zakresie. Cytowany przez "FAZ" przedstawiciel NATO mówi o "bardzo wymagających zadaniach".
Aby lepiej koordynować rozwój i zakupy sprzętu wojskowego w Waszyngtonie NATO przyjęło zobowiązanie do rozbudowy zdolności przemysłów obronnych - NATO Industrial Capacity Expansion Pledge, w skrócie NICE Pledge. W przyszłości państwa członkowskie będą raz w roku składać Sojuszowi raporty na temat tego, w jaki sposób rozwijają swój przemysł obronny. Na tej podstawie NATO zamierza opracować plany wspólnych zamówień w celu promowania współpracy i zwiększenia standaryzacji systemów uzbrojenia, relacjonuje "FAZ".
Czas na reakcję
Już w czwartek na marginesie szczytu NATO Niemcy i USA ogłosiły, że od 2026 r. w Niemczech rozmieszczone będą rakiety manewrujące typu Tomahawk i inna broń dalekiego zasięgu. Komentujące tę decyzję "FAZ" pisze, że "po raz kolejny pokazuje to, jak bardzo zmieniła się sytuacja zagrożenia w Europie".
"Kiedy taka broń po raz ostatni musiała zostać rozmieszczona w (zachodnich) Niemczech, panowała jeszcze zimna wojna. Dziś Putin toczy gorącą wojnę w Ukrainie i nie tylko używa rakiet i pocisków manewrujących, ale także grozi Zachodowi atakami nuklearnymi" - pisze autor komentarza Nikolas Busse.
Przypomina, że jeszcze przed inwazją na Ukrainę Rosja opracowała pociski manewrujące, które pogrążyły traktat INF. "Zachód zbyt długo przyglądał się bezczynnie rosyjskiej rozbudowie zbrojeń w tym obszarze. Nadszedł najwyższy czas na reakcję" - podkreśla.
Wiele zależy od wyborów w USA
Dodaje, że wiele zależy od wyniku wyborów prezydenckich w USA jesienią br. Jeżeli Donald Trump wróci do Białego Domu, to nie jest pewne, czy będzie trzymał się uzgodnień z Berlinem.
"Choćby z tego powodu dobrze się stało, że Niemcy, wraz z innymi krajami europejskimi, przygotowują się do samodzielnego wypełnienia tej ‚poważnej luki w zdolnościach’" - ocenia "FAZ". Zauważa, że nawet prezydent Joe Biden zgodził się na razie tylko na "tymczasowe" rozmieszczenie rakiet na terytorium Niemiec.
"Pod jednym względem Trump już wygrał, niezależnie od wyniku wyborów: argument, że amerykański podatnik nie powinien dłużej płacić za obronę europejskich sojuszników, którzy mogą sobie pozwolić na państwa opiekuńcze, o jakich Ameryka może tylko pomarzyć, nie przekonuje już tylko republikańskich wyborców. Odstraszanie Rosji będzie wymagało czegoś więcej niż specjalnego funduszu; to wykracza poza kwestię Ukrainy" - ocenia dziennikarz "Frankfurter Allgemeine Zeitung".
Przeczytaj również:
Źródło: Deutsche Welle