"Notatki ze spotkania Kulczyk-Ałganow budzą wątpliwości"
Były szef UOP gen. Gromosław Czempiński powiedział przed sejmową komisją śledczą ds. PKN Orlen, że notatki Agencji Wywiadu z wiedeńskiego spotkania Jana Kulczyka z Władimierem Ałganowem, budzą jego wątpliwości. Oświadczył też, że nigdy nie pracował dla rosyjskiego koncernu Łukoil.
12.01.2005 | aktual.: 12.01.2005 16:38
Czempiński został wezwany przed komisję, bo jego nazwisko pojawiło się w sprawie PKN Orlen przy okazji odtajnienia w październiku ub. roku notatki autorstwa b. szefa AW Zbigniewa Siemiątkowskiego, a dotyczącej wiedeńskiego spotkania (lipiec 2003 roku ) Kulczyka z rosyjskim szpiegiem.
Jest wiele elementów(w notatkach AW), które budzą moje wątpliwości (...) Zaskoczyło mnie to, bo wywiad jest zwykle precyzyjny - mówił Czempiński. Z notatek wynika, że Kulczyk uczestniczył w dwóch spotkaniach - Kulczyk twierdzi że był na jednym; mowa jest o innej dacie spotkania niż podaje Kulczyk - wyliczał. Czempiński dziwił się też praktykom Siemiątkowskiego, który swe zapiski z rozmowy z Kulczykiem zabrał do domu, zamiast zniszczyć jej lub zabezpieczyć.
Ałganow robił wrzutki?
Nie zdziwiłbym się, gdyby Ałganow(w czasie wiedeńskiego spotkania z Kulczykiem) robił "wrzutki", żeby mieszać. To oficer wywiadu, który zawsze będzie grał - ocenił Czempiński.
Czempiński oświadczył, że nie jest pewien, czy odchodząc w 1996 roku z UOP wiedział o firmie J&S, która dostarczała rosyjską ropę do Polski. Powiedział, że późno dowiedział się o tej firmie i że nie wiedział, iż CIECH (Centrala Importu i Eksportu Chemikaliów) została wyparta z kontraktów na dostawy ropy. Sądzę, że pozycja UOP była wtedy tak silna, że byśmy do tego nie dopuścili widząc w tym naruszenie interesów państwa - zaznaczył.
Świadek zeznał, że zainteresował się J&S, gdy pomagał m.in. firmie Energopol Oil w podpisaniu kontraktu na dostawy ropy do PKN Orlen. Po pewnym czasie zniechęcił się, bo poznał mechanizmy dostaw. Wszyscy uważali, że jest bardzo dobrze - dodał. Mówił, że w 2000 r. rozmawiał z Kulczykiem o sektorze naftowym, bo chciał go zainteresować tą branżą - uważał, że pozwali to przełamać monopol J&S na dostawy ropy. Kulczyk jednak nie wyraził wówczas zainteresowania.
"Nie mogłem znaleźć pracy"
Po odejściu z UOP w 1996 r, przez rok nie mogłem znaleźć pracy - mówił Czempiński i dodał, że chciał pracować w sektorze państwowym, ale z przyczyn politycznych nikt nie chciał go zatrudnić. Wtedy miał do niego przyjść Kulczyk i zaproponować mu współpracę. Czempiński nie chciał jednak pracować bezpośrednio dla biznesmena i wraz z kolegą stworzył firmę telekomunikacyjną "Mobitel".
Generał współpracował również z brytyjską firmą Rotch Energy od maja 2001 r. Mówił, że miał im pomagać znaleźć się na liście kandydatów do prywatyzacji RG. Zakończył współpracę z Rotchem w sierpniu lub wrześniu 2002, kiedy Rotch związał się z PKN Orlen (konsorcjum, które miało wziąć udział z prywatyzacji RG) i większą rolę zaczęła odgrywać firma doradcza Concordia, związana ze współpracującym z Kulczykiem Markiem Modeckim.
W notatce Siemiątkowskiego z października 2004 r. znalazło się stwierdzenie, że "nie najlepsze obecnie relacje Kulczyka z Czempińskim wynikają z roszczeń tego ostatniego do kwoty 1 mln dolarów za pomoc przy prywatyzacji TP SA".
Czempiński powiedział posłom, że jego "nieporozumienia z Kulczykiem wynikały ze spraw finansowych, ale dotyczyły 6 lat pracy jego i jego kolegi - czyli dwóch osób. Spór nie miał dotyczyć zapłaty 1 mln zł za pomoc przy prywatyzacji TP SA, lecz wyceny udziałów w firmie, którą wtedy prowadziłem - powiedział.
Świadek twierdził, że wcześniej, przez 4 lata, pracował za niskie wynagrodzenie w Mobitelu, budując wartość firmy, która była własnością Kulczyk Holding. Liczył na uzyskanie w niej 49% udziałów. W związku z prywatyzacją TP SA analizował wpływ tej prywatyzacji na Mobitel. Różne było podejście do oceny wartości tej firmy - stąd nasz spór - powiedział Czempiński. Wtedy byłem nieco naiwny jeśli chodzi o biznes, bo uważałem, że liczy się dane słowo - dodał.
Kiedy nie byłoby zagrożenia?
Czempiński ocenia, że gdyby udział rosyjskiego Łukoila w konsorcjum z Rotch Energy w prywatyzacji RG wynosił 25%, a z operacji wyłączonoby Naftpoort, wtedy nie byłoby zagrożenia dla bezpieczeństwa energetycznego państwa.
Jeśli Rosjanie dostaliby 25% z 75% akcji RG (tyle akcji zamierzano sprzedać), a udział RG w rynku wynosił 20%, to Łukoil, po ewentualnym wejściu do RG, miałby 5-procentowy udział w polskim rynku paliw. Po wyłączeniu z tego Naftoportu nie było więc zagrożenia dla sektora energetycznego - odparł Czempiński Antoniemu Macierewiczowi (RKN), gdy ten pytał go, czy był zwolennikiem zawiązania konsorcjum Rotch-Łukoil, które zamierzało w 2001 r. nabyć akcje RG.
Dodał, że gdy zorientował się, że Rosjanie chcą mieć większy udział w prywatyzacji Rafinerii gdańskiej niż 25% zaczął być przeciwny ich udziałowi w tej prywatyzacji. Wszędzie głosiłem, że do tej transakcji nie może dojść - powiedział b. szef UOP.
Czempiński twierdził, że nie wiedział o tajnym porozumieniu Łukoila z Rotch Energy w sprawie prywatyzacji Rafinerii Gdańskiej. Powiedział, że swoje "intuicyjne" informacje, o tym, iż prawdziwą intencją Łukoila może być przejęcie Rafinerii Gdańskiej, przekazał Kaczmarkowi w czerwcu lub lipcu 2002 r.
Według Czempińskiego, Kulczyk różnił się z nim w poglądach na rynek petrochemiczny w Polsce. Czempiński uważał, że nie należy łączyć PKN Orlen i Rafinerii Gdańskiej, a Kulczyk, że takie połączenie będzie dobre dla rynku.