Noblista rozczarowany WTO
W związku z rozpoczęciem obrad 6. Konferencji Ministerialnej Światowej Organizacji Handlu (WTO), laureat nagrody Nobla w dziedzinie ekonomii z 2001 r. Amerykanin
Joseph Stiglitz pisze we wtorkowym wydaniu hongkońskiego dziennika
"South China Morning Post" o swoim rozczarowaniu dotychczasowymi
wynikami prac WTO.
Stiglitz nie wierzy w powodzenie spotkania i porozumienie się jego uczestników. Podkreślił, że rozpoczęta w 2001 roku tzw. Runda Rozwoju z Dauhy "nie zasługuje na swoją nazwę".
Przypomniał, że kiedy w 1994 roku inicjowano poprzednią tzw. Rundę Urugwajską zawarto dżentelmeński układ o podjęciu dyskusji nad problemami praw własności intelektualnej oraz usług, czyli sprawami kluczowymi dla krajów rozwiniętych.
"W zamian kraje rozwinięte miały poczynić ustępstwa w kwestii rolnictwa, od którego zależy los większości ludności w państwach rozwijających się, oraz w dziedzinie kwot na tekstylia" - zwraca uwagę amerykański ekonomista.
"Koniec końców jednak kraje rozwinięte dostały to co chciały, państwom rozwijającym się zaś powiedziano, aby były cierpliwe" - dodaje.
Zdaniem Stiglitza, do tej pory bogatsi nie spełnili swoich zobowiązań, zaś szczególnie uderzające było ich podejście do spraw rolnych. "Porozumienie przewidywało, że zamożne kraje obniżą swoje kolosalne subsydia rolne, a tymczasem np. USA zwiększyły je prawie dwukrotnie".
Joseph Stiglitz uważa, że w świetle tego, co się dzieje, większość państw rozwijających się dojść może do wniosku, "że brak porozumienia jest lepszy od byle jakiego porozumienia".
Stiglitz był głównym ekonomistą Banku Światowego - współpracował też z Międzynarodowym Funduszem Walutowym. Z obu instytucji wycofał się w związku z krytyczną oceną ich polityki a także - strategii Stanów Zjednoczonych.
Henryk Suchar