ŚwiatNiszczycielska taktyka IS. "FP" opisuje, co zastaje się na odbitych terenach

Niszczycielska taktyka IS. "FP" opisuje, co zastaje się na odbitych terenach

• "Foreign Policy": Państwo Islamskie stosuje w północnym Iraku taktykę spalonej ziemi
• Dżihadyści zatruwają i niszczą studnie, grabią farmy i zostawiają za sobą miny-pułapki
• To nie pierwszy raz, gdy kalifat wykorzystuje tę niszczycielską taktykę

Niszczycielska taktyka IS. "FP" opisuje, co zastaje się na odbitych terenach
Źródło zdjęć: © AFP | Mohammed Sawaf

To właśnie wtedy świat zdał sobie sprawę, jak dużym zagrożeniem jest tzw. Państwo Islamskie. Latem 2014 r. dżihadyści Abu Bakra al-Baghdadiego, dawnego sprzymierzeńca Al-Kaidy, w wyniku błyskawicznej ofensywy zajęli północny Irak. W kilka dni przejęli kontrolę nad Samarrą (z której pochodził zresztą Baghdadi), drugim największym miastem w kraju - Mosulem oraz Tikritem. Ogłosili na tych ziemiach, a także zdobytych wcześniej terenach Syrii powstanie swojego samozwańczego kalifatu. I szli dalej naprzód. Gdy w sierpniu 2014r r. z Iraku zaczęły napływać informacje o rzeziach jazydów, chrześcijan i Kurdów, sformowano międzynarodową koalicję pod wodzą USA przeciw IS.

Początkowo szala zwycięstwa wydawała się być po stronie islamskich ekstremistów, których szeregi w dodatku zasilali ochotnicy z całego świata. W maju 2015 r. udało im się zająć nawet leżące w środkowym Iraku, oddalone o nieco ponad 100 km od stołecznego Bagdadu, Ramadi. Ale już w grudniu irackie siły, które z powietrza wspierali Amerykanie, odbiły miasto. A jeszcze wcześniej udało się odzyskać Tikrit. Kalifat zaczął się stopniowo kurczyć.

W styczniu tego amerykańskie wojsko ogłosiło, że IS straciło 40 proc. zdobytych wcześniej terenów w Iraku i kolejne 20 proc. w Syrii. Niestety, jak wynika z ostatnich doniesień magazynu "Foreign Policy", powrót ludności, która uciekła z tych ziem przed walkami, wcale nie będzie łatwy. Dżihadyści mieli tam bowiem zastosować taktykę spalonej ziemi - opisuje magazyn.

Obraz zniszczeń

Według Petera Schwartzsteina, autora materiału opublikowanego przez "FP", co najmniej 400 tys. hektarów irackich gruntów ornych nie nadaje się obecnie do użytkowania przez zniszczenia, których dokonało Państwo Islamskie. Dziennikarz, powołując się na lokalną ludność i władze, pisze m.in. o kradzieżach maszyn, zatrutych benzyną źródłach wody czy zniszczonych systemach studni artezyjskich wykorzystywanych w rolnictwie, uszkodzonych szklarniach, które dodatkowo grabiono z generatorów, wypalaniu lasów, równaniu z ziemią sadów przeszkadzających w obserwacji okolicy dżihadystom, zrywaniu linii elektrycznych. Jeśli dodać do tego także informacje o minach pozostawionych na opuszczonych obszarach i bombach pułapkach w budynkach, zaczyna się wyłaniać obraz zniszczeń na tych terenach.

To o tyle duży cios dla Iraku, że właśnie w północnym i północnowschodnim Iraku oraz wokół rzek Tygrysu i Eufratu znajduje się najwięcej terenów uprawnych. Ok 40 proc. powierzchni Iraku to obszary pustynne.

- Żyjąc na tym obszarze, widziałem już w przeszłości chaos. (...) Nigdy wcześnie jednak celowo nie podpalano naszych pól. Nigdy nie próbowano całkowicie zniszczyć naszych źródeł utrzymania. Nigdy nie mieliśmy do czynienia z takimi zwierzętami - wyznał w rozmowie z "Foreign Policy" jazyda, który musiał uciekać ze swojej ziemi w okolicach Góry Sindżar z powodu pogromów.

Schwartzstein podkreśla, że ceny żywności w Iraku znacznie wzrosły od początku konfliktu, a część produktów trzeba po prostu importować. Tymczasem krajowy budżet skurczył się z powodu spadku cen ropy naftowej.

Nie pierwszy raz

Nie są to pierwsze doniesienia, że dżihadyści kalifatu stosują taktykę spalonej ziemi. Już w styczniu ubiegłego roku serwis Al-Monitor, który skupia się na sprawach regionu Bliskiego Wschodu, opisywał, że podobne sytuacje miały miejsce wcześniej w okolicach Kobane w północnej Syrii, o które toczono zacięte walki. Większość tego kurdyjskiego miasta obróciła się w ich wyniku w ruinę. Dodatkowo latem 2014 r. tereny upraw zbóż i drzew owocowych zniszczyły pożar, które mieli wywołać dżihadyści. Według Al-Monitor podkładali oni także bomby nawet w dziecięcych zabawkach. Wszystko po to, by mieszkańcy miasta nie próbowali do niego wracać.

Z kolei Reuters, również przed rokiem, opisywał, jak IS podpalało szyby naftowe w okolicach Tikritu, gdy postępowała kontrofensywa milicji szyickich i irackich sił na tych obszarach.

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (19)