Polska"Nikt z poszkodowanych w powodzi nie zostanie bez pomocy"

"Nikt z poszkodowanych w powodzi nie zostanie bez pomocy"

Nikt z poszkodowanych w powodzi nie zostanie bez pomocy - zapewnia rząd. Z informacji przedstawionej w sejmie wynika, że ucierpieć może nawet 100 tys. gospodarstw. Polska zamierza wystąpić o środki z unijnego Funduszu Solidarności.

21.05.2010 | aktual.: 21.05.2010 14:38

- Nikt, kto został poszkodowany w tej powodzi, nie zostanie bez pomocy, także ci wszyscy, którzy z różnych względów nie są ubezpieczeni, otrzymają ze strony państwa pomoc - powiedział w sejmie premier Donald Tusk.

- Przyjęliśmy pewną zasadę działania w czasie poprzednich tych dramatycznych zdarzeń, aby ubezpieczenie było w takich sytuacjach dodatkowym bonusem dla tych, którzy mają możliwości albo przewidują takie zdarzenia i się ubezpieczają - dodał.

Premier wskazywał, że na terenach dotkniętych powodzią wszędzie widoczne jest niezwykłe zaangażowanie ludzi - mieszkańców oraz służb - w ratowanie osób, dobytku, zabezpieczanie domostw, przedsiębiorstw i infrastruktury. Ocenił, iż zupełnie zrozumiałe jest przywiązanie ludzi do własnego domu i niechęć do ewakuacji i jego opuszczania, bo nikt takiej wody w wielu miejscach nie pamiętał. - Apel, żeby wykonywać sugestie służb i strażaków jest wciąż aktualny - powiedział premier.

Szef rządu wyraził przekonanie, że wymiar żywiołu jest w wielu miejscach niespotykany, bez precedensu w historii Polski ostatnich lat. Jak ocenił jednak, dzięki działaniom podjętym w ostatnich kilkunastu latach, mimo że zagrożenie jest większe niż w przeszłości, straty są mniej dotkliwe.

- Mamy doświadczenia z powodziami. Te doświadczenia oraz inwestycje jakie poczyniły rządy od roku 1997 - począwszy od miękkich inwestycji takich jak szkolenia i wypracowywanie lepszych procedur, po inwestycje dotyczące bezpośrednio infrastruktury hydrologicznej - doprowadziły do sytuacji, w której przynajmniej w tej chwili, możemy powiedzieć, że większa woda i groźniejsze zdarzenia meteo niż w roku 1997 r. powodują mniejszy dramat, mniejszą tragedię - ocenił szef rządu.

Premier podkreślał, że inwestycje hydrologiczne są niezbędne, wskazywał jednocześnie, że są nadzwyczaj kosztowne. - Jeśli mówilibyśmy tylko o ewidentnych potrzebach, czyli zakończeniu programu dla dorzecza górnej Odry i wdrożeniu programu górna Wisła i zakończeniu rozpoczętych inwestycji, to mówimy o kwocie 50 mld zł - zaznaczył Tusk.

Dodał, że do tego dochodzi obwałowanie całej Wisły - a to tysiące kilometrów. - Woda jest bardzo wysoka i długo się utrzymuje. To powoduje, że w wielu miejscach wały zaczynają przypominać galaretę. Musimy więc zdać sobie sprawę z tego, że inwestycje, które są realizowane i które nas czekają zapewnią nam bezpieczeństwo w perspektywie następnych kilkunastu, kilkudziesięciu lat - ocenił.

Istnieje niebezpieczeństwo cofki

Szef MSWiA Jerzy Miller ocenił, że przed sobą mamy jeszcze niebezpieczeństwo tzw. cofki. W przyszłym tygodniu wysoka fala może dotrzeć do Bałtyku, jeśli mielibyśmy niesprzyjającą sytuację meteorologiczną i północny wiatr wystąpi zagrożenie spiętrzenia u ujścia rzek - zaznaczył.

Minister wyjaśniał, że w tym roku tzw. retencja naturalna, czyli zdolność gruntu do przyjmowania opadów jest wyjątkowo mała. - Intensywne opady w tym roku nastąpiły po wyjątkowo długiej zimie, ostatnie śniegi w terenie podgórskim topniały niedawno - wyjaśniał Miller. Jak dodał, powódź w Polsce zwykle przychodzi w połowie czerwca, w tym roku przyszła wcześniej.

Minister w kancelarii premiera Michał Boni poinformował, że jeśli straty w związku z powodzią przekroczą dwa miliardy euro, Polska zwróci się o pomoc finansową z Funduszu Solidarności Unii Europejskiej. - Jeśli szkody przekroczą określony pułap - 2 miliardy 125 milionów euro, to będziemy występowali z wnioskiem do Funduszu Solidarności, by (...) otrzymywać wsparcie na pokrycie kosztów części działań o charakterze publicznym, podejmowanych na rzecz powodzian - poinformował Boni.

Jak mówił, z rejonów objętych powodzią ewakuowano już w sumie 23 tys. osób. Dodał, że uruchomiona została pierwsza pomoc dla mieszkańców tych rejonów - zasiłki w wysokości do 6 tys. zł. Minister podkreślił, że rząd szacuje, iż poszkodowanych w wyniku powodzi może być nawet 100 tys. gospodarstw.

Do końca przyszłego tygodnia powinna być znana wielkość strat poszczególnych gospodarstw i gmin - zapowiedział Boni. Dodał, że Rada Ministrów wyda rozporządzenie, które ułatwi poszkodowanym w powodzi gminom przeprowadzenia przetargów budowlanych. Przygotowywane są też regulacje, które mają dać im możliwość uzyskiwania preferencyjnych kredytów (z 2% oprocentowaniem w skali roku), m.in. na mieszkania dla osób, które stracił swoje domy. Minister powiedział, że także powodzianie będą mogli uzyskiwać preferencyjne kredyty na odbudowę lub wyremontowanie swoich domów. Zapowiedział specjalną pomoc dla dzieci, m.in. finansowanie wyjazdów na wakacje i szkolnych wyprawek. Boni poinformował, że resort pracy uruchomił 90 mln zł, które mają być wykorzystywane m.in. na prace związane z odbudową zniszczonej infrastruktury i zatrudnienie w tym celu m.in. bezrobotnych mieszkańców zalanych terenów.

Nie ma zagrożenia epidemiologicznego

Minister zdrowia Ewa Kopacz poinformowała, że na dzisiaj nie ma zagrożenia epidemiologicznego, nasze służby działają w stanie podwyższonej gotowości i działać będą przez następne tygodnie, nawet wtedy, gdy woda opadnie.

Zapewniła, że stan podwyższonej gotowości wprowadzony został w służbach medycznych od pierwszych doniesień o powodzi. - To również gotowość Lotniczego Pogotowia Ratunkowego, które deklaruje, że w każdym miejscu w Polsce może zgromadzić w ciągu kilkudziesięciu minut dziesięć maszyn, gdyby trzeba było ewakuować pacjentów - podała minister zdrowia.

- Obecnie ilość pacjentów zgłaszanych do szpitalnych oddziałów ratowniczych nie zwiększa się, zmienił się nieznacznie profil, około 30% pacjentów to osoby zestresowane, wychłodzone - mówiła Kopacz. Szefowa resortu zdrowia poinformowała również, że do podtopień doszło w czterech szpitalach, dotyczyły one jednak jedynie piwnic. - W tej chwili trwają prace osuszające, sprzęt został zabezpieczony - mówiła Kopacz.

Wiceminister gospodarki Joanna Strzelec-Łobodzińska zapewniała, że mimo powodzi nie ma przesłanek do ograniczenia dostaw prądu na terenie całego kraju. Dodała, że praca elektrowni pokrywa krajowe zapotrzebowanie na prąd. Wiceminister poinformowała, że największe zagrożenie powodzią było dla elektrowni Połaniec, gdzie woda zalała kanały kablowe i trzeba było czasowo wyłączyć trzy bloki energetyczne. Obecnie zakład powrócił do pracy. Zagrożone powodzią są teraz Kozienice i Opole. Ale - jak podkreśliła wiceminister - obie te elektrownie są dobrze zabezpieczone przed wodą.

Wiceminister infrastruktury Tadeusz Jarmuziewicz poinformował zaś, że powódź powoduje, że ruch drogowy jest ograniczony na ponad 300 km, wyłączonych z ruchu jest także ok. 70 km torów.

- Mamy ograniczenia ruchu w około 100 przypadkach, to jest ponad 300 km. Sprawia nam to kłopot. Są to utrudnienia i punktowe i rozciągające się na dłuższe odcinki - powiedział Jarmuziewicz. Wiceminister wymienił, że chodzi o województwa śląskie, podkarpackie, małopolskie, świętokrzyskie, opolskie, łódzkie.

Dodał, że są duże straty w budowach dróg, więc ich harmonogramy ulegną zmianie. Jako przykład podał inwestycje prowadzone m.in. w oddziale krakowskim na drodze krajowej nr 7 Gdańsk-Warszawa-Chyżne, budowę A4 Węzeł Szarów-Węzeł Brzesko i drogi ekspresowej S-7 od węzła Bieżanów do węzła Igołomska-Ptaszyckiego.

- W infrastrukturze kolejowej ponad 70 km torów jest wyłączonych z ruchu. Mogłoby się wydawać, że na sieć ok. 20 tys. km torów, że to niewiele, natomiast stało się to w kilku bardzo wrażliwych momentach, co dość poważnie nam utrudnia życie - powiedział. Dodał, że w infrastrukturze lotniczej nie zanotowano większych trudności spowodowanych powodzią.

Po tym, jak informację przedstawił rząd, swoje stanowiska zaprezentowały kluby parlamentarne. Po nich nastąpiła runda pytań posłów.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (4)