"Nikt z nas nie podpisał się pod tym, że to głos generała"
Nikt z nas nie podpisał się pod tym, że to głos generała - mówi w rozmowie z "Gazetą Polską Codziennie" jeden z funkcjonariuszy z Centralnego Laboratorium Kryminalistycznego Policji, które jako pierwsze odczytywało stenogramy z czarnych skrzynek rządowego Tu-154M.
17.01.2012 | aktual.: 17.01.2012 22:16
Antoni Macierewicz wystąpi do prokuratury z wnioskiem o ściganie Jerzego Millera, byłego szefa MSWiA, który stał na czele polskiej komisji badającej katastrofę smoleńską. Szef parlamentarnego zespołu ds. wyjaśnienia katastrofy smoleńskiej powiedział, że Jerzy Miller poświadczył nieprawdę.
Jak pisze "GPC" "pokrętne wypowiedzi ekspertów zasiadających w komisji Jerzego Millera nie tylko kompromitują to gremium, ale wręcz dowodzą, że teza o obecności generała w kokpicie była… wyssana z palca". Przyznał to w końcu sam Miller. - To członkowie komisji wyjaśniającej przyczyny katastrofy smoleńskiej, a nie biegli z laboratorium kryminalistycznego przypisali gen. Błasikowi słowa, które padły w kokpicie tupolewa - powiedział Miller w rozmowie z Radiem RMF FM.
Eksperci z komisji Millera pracowali na dokumentach m.in. Centralnego Laboratorium Kryminalistycznego Policji, które jako pierwsze odczytywało stenogramy z czarnych skrzynek rządowego Tu-154M. - Nikt z nas nie podpisał się pod tym, że to głos generała. Nie przypisaliśmy go konkretnej osobie. Należy podkreślić, że komisja Millera, tworząc raport, wykorzystała odpis z naszej opinii, pod którym podpisali się członkowie komisji. Tego odpisu nie można traktować jako kompletnej opinii - mówi w rozmowie z "GPC" jeden z funkcjonariuszy zajmujących się sprawą. Sam rzecznik policji jednak nie chce komentować tej sprawy. - Nasze laboratorium wykonało pracę najlepiej jak mogło - powiedział Mariusz Sokołowski, rzecznik Komendy Głównej Policji.
Ponieważ policyjni eksperci nie dysponowali wystarczającym sprzętem, sporządzenie kolejnej opinii dotyczącej nagrań z czarnych skrzynek zlecono krakowskim biegłym z Instytutu Ekspertyz Sądowych im. prof. dr. J. Sehna. To właśnie wyniki ich badań wybudziły uśpiony medialnie temat katastrofy smoleńskiej. Okazało się bowiem, że czarne skrzynki nie zarejestrowały głosu gen. Andrzeja Błasika.
Na jakiej zatem podstawie tezę o obecności gen. Błasika w kokpicie Tu-154M postawiła komisja Millera? - Przypisaliśmy gen. Błasikowi trzy frazy na podstawie kontekstu pracy w kokpicie. Przyjęliśmy, że głos osoby, która stała w kokpicie z tyłu, nie był słyszalny dla załogi, tylko dla mikrofonów, które go nagrały - tłumaczył w "Kropce nad i" w TVN24 członek komisji Millera Maciej Lasek, wiceprzewodniczący Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych.
Jak pisze "GPC", dr Lasek przez cały dzień był niedostępny dla mediów i nie wyjaśnił bliżej owego "kontekstu pracy w kokpicie”.
Pełen tekst ukaże się w jutrzejszym wydaniu "GPC"