Nikt nie chce sądzić Grzegorza Żemka
Od dziesięciu miesięcy nie może się rozpocząć proces w sprawie wyłudzenia z banków prawie 100 milionów złotych. Cztery sądy odsyłają sobie akt oskarżenia, w którym główną postacią - podobnie jak w procesie FOZZ - jest Grzegorz Żemek. Współoskarżeni mówią, że proces jest odwlekany celowo - pisze "Rzeczpospolita".
06.10.2003 | aktual.: 06.10.2003 06:29
Żemek zapewnia, że sprawa będzie przedawniona, podobnie jak FOZZ, i "już w tym jego głowa". Lubi powtarzać, iż za obecnej kadencji rządu proces w ogóle się nie rozpocznie - opowiada dziennikowi jeden ze współoskarżonych.
W redakcyjnym komentarzu Bronisław Wildstein pisze, że wygląda na to, jakby robiono wszystko, aby sprawę zakończyć niczym. Kiedy Leszek Miller powoływał na stanowisko ministra sprawiedliwości prowadzącą sprawę FOZZ Barbarę Piwnik, pojawiły się komentarze, że nominacja miała służyć kolejnej zwłoce w tej sprawie. Szybkie odwołanie pani minister hipotezy te wzmocniło. W tej sytuacji nabierają znaczenia obietnice Żemka, że proces w sprawie wyłudzeń nie rozpocznie się za rządów SLD - akcentuje publicysta.
Jego zdaniem, trudno uważać za normalne, że człowiek obciążony najpoważniejszymi zarzutami w jednej z najpoważniejszych afer równocześnie załatwia gigantyczne kredyty, których nikt nie ma zamiaru spłacać. Jakim cudem banki (w tym głównie państwowe) zgadzają się wypłacać kredyty firmom związanym z taką osobą? Trudno uwierzyć, że urzędnikami kierowała wyłącznie niekompetencja i głupota - pisze komentator "Rz". (uk)