Trwa ładowanie...
16-05-2013 13:01

Nigeria: stan wyjątkowy na północy - wojna z dżihadystami

Po bezskutecznych próbach dogadania się z powiązanymi z Al-Kaidą nigeryjskimi dżihadystami, prezydent Nigerii Goodluck Jonathan wydał im wojnę. Wprowadził stan wyjątkowy w trzech północnych prowincjach i posłał do walki wojsko.

Nigeria: stan wyjątkowy na północy - wojna z dżihadystamiŹródło: AFP, fot: YouTube
d2cgltw
d2cgltw

Stan wyjątkowy został wprowadzony w trzech północno-wschodnich stanach Borno, Adamawa i Yobe, należących do najbiedniejszych w kraju, położonych tuż na południe od Sahary, na pograniczu z Kamerunem, Czadem i Nigrem. Od środy do tego regionu ściągają kolumny nigeryjskiego wojska, które w Borno wspierają dodatkowo żołnierze z Nigru i Czadu.

Islamska rebelia

- Mamy do czynienia ze zbrojną rebelią - oznajmił we wtorkowym orędziu prezydent Jonathan, informując, że posłał wojsko do walki z radykałami z ruchu Boko Haram, którego nazwa oznacza w języku hausa z grubsza rzecz biorąc "wszystko co z Zachodu, to złe".

Władze blisko 200-milionowej Nigerii, najludniejszego kraju Afryki, zamieszkanego po połowie przez chrześcijan i muzułmanów zdecydowały się na wojnę z lokalnymi talibami, gdy ci przejęli praktycznie władzę na stanem Borno, swoją kolebką i twierdzą.

Tam właśnie, w stolicy stanu - Maiduguri - powstał przed dziesięciu lat ruch Boko Haram, którego twórca mułła Muhammed Yusuf wezwał wiernych do obalenia skorumpowanego, świeckiego państwa i zastąpienia go kalifatem wiernych, albo przynajmniej do wskrzeszenia sułtanatu, który przed wiekami przewodził potężnemu imperium u stóp Sahary i nad brzegami jeziora Czad.

d2cgltw

Sprzymierzeni z Al-Kaidą

W 2009 r., gdy talibowie próbowali wzniecić w Borno zbrojne powstanie, zostali rozgromieni przez nigeryjskie wojsko. Ale talibowie nie tylko nie złożyli broni, ale przeszli do kontrnatarcia. Pod przywództwem nowego emira, Abubakara Shekau, już w 2010 r. zaczęli podkładać bomby pod urzędami, komendami policji i chrześcijańskimi świątyniami. Ruch Boko Haram sprzymierzył się też z filiami Al-Kaidy z Sahary i Sahelu, z somalijskimi talibami.

W zeszłym roku ochotnicy z Nigerii licznie wyruszyli do północnego Mali, by wspierać tamtejszych dżihadystów. Szkolili się w partyzanckim rzemiośle, a gdy w styczniu Francja dokonała zbrojnej inwazji na Mali, żołnierze z Boko Haram mieli okazję sprawdzić nabyte umiejętności w praktyce.

Wiosną wrócili do domu i na północy Nigerii próbują powtórzyć wyczyn talibów z Mali, którzy przez prawie rok rządzili niepodzielnie swoim kalifatem, utworzonym w pustynnej, północnej części kraju.

W kwietniu nigeryjscy talibowie przejęli praktycznie kontrolę nad stanem Borno. Wrócili z Mali znakomicie uzbrojeni w arsenały, zrabowane wcześniej z ogarniętej powojennym chaosem Libii, wyposażeni już nie tylko w karabiny maszynowe, ale choćby bazooki i działka przeciwlotnicze, montowane na ciężarówkach i samochodach terenowych. Z takich wozów bojowych korzystają od lat partyzanci w Somalii.

d2cgltw

Boko Haram przejmuje kontrolę

W kilka tygodni żołnierze Boko Haram przejęli kontrolę nad większością powiatów w Borno, z których przegnali urzędników i policję i wprowadzili własną administrację i prawa. W zeszłym tygodniu 200-osobowy oddział partyzantów zaatakował miasto Bama, gdzie zdobył miejscowe koszary i magazyny broni, a także więzienie, skąd uwolnił ponad 100 jeńców.

Panujący od trzech lat prezydent Goodluck Jonathan długo wzbraniał się przed otwartą wojną z talibami. Jako chrześcijanin z południa nie chciał zrażać do siebie muzułmanów z północy, a przede wszystkim tamtejszych elit, które uważają go za uzurpatora. Przejął władzę jako wiceprezydent po śmierci muzułmanina Umaru Yar'Adua, który nie doczekał końca nawet pierwszej kadencji. Objęcie władzy przez Jonathana elity z północy uznały za złamanie niepisanego paktu z chrześcijanami z południa, przewidującego, że rządy w kraju przez kolejne dwie kadencje sprawują na przemian przedstawiciele północy i południa. Nie chcąc zaogniać sytuacji, Jonathan próbował namówić talibów do złożenia broni. Emirowie Boko Haram nie chcieli jednak rozmawiać.

Otwarta wojna

Nigeryjscy analitycy uważają, że wobec ekspansji talibów, Jonathan nie miał innego wyjścia, jak wydać im wojnę, ale karna ekspedycja nigeryjskiej armii zamiast zdławić rebelię, może ją jeszcze bardziej rozpalić.

d2cgltw

Nigeryjskie wojsko od lat oskarżane jest o dokonywanie pogromów ludności cywilnej. Działacze praw człowieka twierdzą, że w kwietniu żołnierze puścili z dymem rybackiej miasteczko Baga, w którym dzień wcześniej w zasadzce partyzantów zginął ich kolega. W odwecie zabili prawie 200 cywilów, których oskarżyli o wspieranie talibów. W zeszłym roku wojskowi dokonali jeszcze przynajmniej dwóch, równie krwawych odwetowych pogromów cywilów. - Nie mając wsparcia ze strony ludności cywilnej, wojsko nigdy nie pokona partyzantów - przestrzega od dawna gubernator Borno Kashim Shettima.

Walkę wojsku utrudnią też niemożliwe do upilnowania granice z Czadem i Nigrem, za którymi będą się kryć osaczeni w Nigerii partyzanci. Nadgraniczne, rozległe bezdroża od lat są krainą przemytników, którzy do niedawna szmuglowali tamtędy narkotyki, a ostatnio zabrali się za przerzucanie broni.

PAP, Wojciech Jagielski

d2cgltw
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d2cgltw
Więcej tematów