Niezadowoleni Irakijczycy
Dwudniowe protesty w Basrze pokazały, że wielu Irakijczyków jest niezadowolonych z życia pod amerykańską i brytyjską okupacją. Niezadowolenie nie ogranicza się jednak do zubożałego południa, gdzie brak prądu i paliwa do generatorów w połączeniu z ogromnymi upałami doprowadził w ciągu weekendu do zamieszek.
11.08.2003 | aktual.: 11.08.2003 17:58
Również w stolicy Iraku, Bagdadzie, mieszkańcy skarżą się na przerwy w dopływie wody i prądu oraz na falę przestępstw, choć jednocześnie odczuwają ulgę, iż wraz z upadkiem reżimu Saddama Husajna skończyły się brutalne represje.
"Jeśli oni nic nie zrobią, aby poprawić sytuację, to ludzie w Bagdadzie, Basrze i w innych miastach Iraku będą nadal padać ofiarą przemocy" - powiedział Sadik Dżaffer, sprzedawca uliczny w stolicy. - "Uzyskaliśmy wolność, ale utraciliśmy bezpieczeństwo i podstawowe usługi".
Bardzo często przedmiotem narzekań w codziennych rozmowach jest łatwość, z jaką amerykańskie patrole otwierają ogień w razie najmniejszego podejrzenia, iż coś im zagraża - partyzanci lub przestępcy.
"To proste: jeśli ktoś zabije ci syna, żonę lub brata bez żadnego powodu, tylko dlatego, że ten ktoś właśnie szedł lub jechał ulicą, jak na to zareagujesz? Będziesz się mścił" - powiedział inny mieszkaniec stolicy, Sami Tuma. Mówi, że żołnierze amerykańscy zastrzelili jego brata, ponieważ nie zatrzymał się przy posterunku kontrolnym.
"Amerykanom nie udało się dotychczas zdobyć naszych serc, bo brutalnie nas traktują" - dodał Tuma.
Wielu Irakijczyków wyobrażało sobie, że po obaleniu Saddama Husajna Amerykanie wszystko od razu zmienią na lepsze. Teraz ludzie ci są rozczarowani, choć prezydent George W. Bush prosi o cierpliwość.
"Ameryka jest supermocarstwem i nie mogę uwierzyć, że nie potrafi zmienić swej polityki i szybko uporać się z naszymi codziennymi bolączkami" - powiedział Ali Murtada, bagdadzki sklepikarz.
"Chcemy czynów, a nie słów" - dodał Abu Mohammed, emerytowany nauczyciel.
W Bagdadzie i w innych miastach nie ma prawie dnia bez krwawych pogłosek o morderstwach i porwaniach. Gazety, korzystając z nowo uzyskanej wolności, zamieszczają wiadomości o zabójstwach, rabunkach i wymuszeniach.
Chociaż za Saddama reżim nękał wielu ludzi, obecna anarchia jest dla Irakijczyków czymś nowym. Amerykańscy przedstawiciele władz koalicyjnych mówią, że podejmują stanowcze środki, aby stłumić falę przestępstw. Przeprowadzają rekrutację do policji irackiej i do irackich sił obrony cywilnej.
"Ludzie się niepokoją, że jeśli Amerykanie nie będą nic robili, obecna chwiejna sytuacja może się stale pogarszać" - powiedział Fahdi Abbas, były urzędnik państwowy, obecnie bezrobotny.
Bush oświadczył w piątek, że wojska amerykańskie powoli, ale systematycznie rozprawiają się z tymi, którzy napadają na żołnierzy amerykańskich. Prezydent nie podał jednak żadnego terminu zakończenia okupacji.