Niezabitowska chora; nie będzie w środę jej procesu
W środę nie ruszy proces lustracyjny Małgorzaty Niezabitowskiej, która zasłabła z powodu silnej infekcji. Poprosiła ona Sąd Lustracyjny o wyznaczenie następnej rozprawy w "możliwie najkrótszym terminie" - podała kancelaria adwokacka Małecki i Rychłowski.
Rzeczniczka rządu Tadeusza Mazowieckiego z lat 1989-1990 sama wystąpiła do sądu o uznanie, że nie była agentem Służby Bezpieczeństwa w latach 80. Jej proces Sąd Lustracyjny wszczął w lutym 2005 r.
W grudniu 2004 r. Niezabitowska sama ujawniła w prasie, że z jej dokumentów w Instytucie Pamięci Narodowej ma wynikać, iż była agentem SB; zaprzeczyła, by nim była. Wkrótce potem działacz opozycji z lat 80. Krzysztof Wyszkowski oświadczył, że była ona agentem SB o pseudonimie Nowak. Według niego, postanowiła ona upublicznić sprawę, gdy dowiedziała się, że Wyszkowski ma poznać dane tego agenta. Agent o tym pseudonimie występuje w aktach udostępnionych Wyszkowskiemu przez IPN.
W IPN zachował się mikrofilm materiałów służb PRL na temat Niezabitowskiej oraz ich kopia. Oryginał został zniszczony w styczniu 1990 r., ale brak jest protokołu zniszczenia. Nie ma ani typowego zobowiązania do współpracy, ani pokwitowań odbioru pieniędzy; nie ma także własnoręcznie pisanych meldunków.
Po upublicznieniu zawartości jej teczki przez media Niezabitowska mówiła, że w grudniu 1981 r. "pogubiła się w sytuacji"; była sama, z małym dzieckiem i chorym ojcem, którym chciała się opiekować, a SB przetrzymywała ją przez wiele godzin. "Przeświadczona o tym, że w IPN odnalazła się moja teczka, zawierająca oryginalne dokumenty, których wiarygodność lub próby fałszowania byłyby łatwe do udowodnienia, natychmiast ujawniłam całą sprawę w mediach publicznych. Okazało się jednak, że nie istnieją oryginały, a jedynie mikrofilmy i odbitki kserograficzne z nich wykonane, a więc dokumenty niewiarygodne, łatwe do fałszowania i manipulacji" - oświadczyła Niezabitowska.
Wystąpiła do IPN o uznanie jej za osobę pokrzywdzoną (pokrzywdzony ma prawo dostępu do gromadzonych na niego przez służby PRL materiałów znajdujących się dziś w IPN; osoba uznana za agenta nie ma tego prawa). W styczniu 2005 r. IPN formalnie odmówił uznania Niezabitowskiej za pokrzywdzoną. Nie odwołała się ona do sądu administracyjnego od tej decyzji. "Jeśli chodzi o IPN, nie mam już żadnych oczekiwań; spokojnie zaś czekam na swój proces lustracyjny. Wierzę, że w nim będzie dowiedziona prawda" - mówiła Niezabitowska, która w styczniu 2005 r. złożyła do sądu wniosek o autolustrację.
Niezabitowska twierdzi, że jej teczkę w lipcu 1990 r. zabrał, odchodząc z resortu, szef MSW gen. Czesław Kiszczak, czemu ten zaprzeczył. W marcu 2005 r. Prokuratura Okręgowa w Warszawie odmówiła wszczęcia śledztwa w sprawie nielegalnego wyniesienia z MSW "teczki" Niezabitowskiej. Decyzję uzasadniono przedawnieniem się w 1995 r. karalności tego rodzaju przestępstwa.