Niewiele pożytku z przesłuchań w Guantanamo
Administracja prezydenta George'a
W. Busha i wojsko USA wyolbrzymiały wartość, jaką dla służb
specjalnych mają więźniowie przetrzymywani w bazie wojskowej
Guantanamo na Kubie, a także zagrożenie, jakie mieli stanowić -
podał dziennik "New York Times".
21.06.2004 | aktual.: 21.06.2004 08:58
Wbrew temu, co wielokrotnie powtarzali wysocy przedstawiciele amerykańskiej administracji i wojska, żaden z przetrzymywanych na Kubie nie jest przywódcą ani członkiem wysokiego szczebla Al-Kaidy - napisał "New York Times", powołując się na źródła wojskowe, cywilne i wywiadowcze w Stanach Zjednoczonych, a także Europie i na Bliskim Wschodzie.
W bazie Guantanamo przebywa ok. 600 więźniów. Większość zostało schwytanych podczas wojny z reżimem talibów i siatką Al-Kaidy w Afganistanie po zamachach z 11 września. Jednak "New York Times" pisze, że tylko niewielu z nich ma do powiedzenia coś istotnego o działaniu czy strukturze Al-Kaidy.
Dziennik przyznaje, że niektóre zeznania posunęły do przodu prowadzone śledztwa, jednak żadne z nich nie zaowocowały rozpracowaniem planowanych ataków terrorystycznych. Kiedy się patrzy na mozaikę złożoną z danych wywiadowczych zebranych na całym świecie, (to widać), że z Guantanamo pochodzi tylko niewielki kawałek tej mozaiki - pisze "New York Times", cytując anonimowo wysokiego przedstawiciela administracji USA.
W oficjalnych wywiadach przedstawiciele Białego Domu, Pentagonu, FBI czy CIA bronią wartości wywiadowczej więźniów z Guantanamo i informacji, jakie są uzyskiwane w wyniku prowadzonych tam przesłuchań.