Niesiołowski obraża prezydenta? Prokuratura sprawdzi
Sąd Okręgowy w Warszawie nakazał prokuraturze podjąć śledztwo ws. znieważenia prezydenta Lecha Kaczyńskiego przez wicemarszałka sejmu Stefana Niesiołowskiego (PO) słowami "mały, zakompleksiony człowiek". Według sądu, prokuratura ma zbadać, czy poseł działał w zamiarze znieważenia głowy państwa - dowiedziała się Polska Agencja Prasowa w źródłach sądowych. Zdaniem samego Niesiołowskiego, wszczynanie śledztwa w tej sprawie to "kompletne głupstwo".
06.08.2009 | aktual.: 06.08.2009 23:32
W marcu tego roku TVN24 doniósł, że prezydent nie podał ręki Niesiołowskiemu podczas dorocznej narady z wojskiem. - Mały zakompleksiony człowiek, który kompromituje wszystko, czego dotknie - komentował wtedy Niesiołowski. Dodał, że "jeśli chciał mnie obrazić, to obraził siebie".
Komentując czwartkową decyzję sądu Niesiołowski powiedział, że "sądzenie" jego osoby za słowa - "mały, zakompleksiony człowiek" - to kompletne głupstwo. - Nie widzę w swojej wypowiedzi żadnych elementów obrażających, to tylko ocena polityczna pewnej małostkowości prezydenta. Jeśli słowo "zakompleksiony" ma być obelgą i to aż taką, żeby ścigać mnie sądownie, to trudno mi się z tym pogodzić - zaznaczył.
Przypomniał, że już raz prokuratura odmówiła wszczęcia postępowania w tej sprawie. - Widocznie sądy w Polsce wymagają reformy. Jeżeli nie mają innych zajęć, że zajmują się tą sprawą, to znaczy, że mają za dużo czasu - uważa polityk PO.
Niesiołowski zapewnił jednocześnie, że uzna wszystkie decyzje wymiaru sprawiedliwości. - Po to mamy niepodległe państwo i wymiar sprawiedliwości, żeby go honorować - podkreślił.
W kwietniu br. Prokuratura Rejonowa Warszawa-Śródmieście odmówiła wszczęcia śledztwa ws. przestępstwa znieważenia głowy państwa. Kancelaria Prezydenta RP odwołała się do sądu.
W czwartek sąd uwzględnił zażalenie i nakazał prokuraturze podjąć śledztwo, uznając odmowę wszczęcia postępowania za przedwczesną. W uzasadnieniu, do którego dotarła PAP, sąd podkreślił, że do uznania przestępstwa znieważenia prezydenta niezbędne jest ustalenie, że sprawca działał umyślnie, w zamiarze obrażenia. Sąd uznał zaś, że prokuratura nie przeprowadziła czynności "mogących uzasadnić podjętą decyzję o odmowie wszczęcia postępowania" i ograniczyła się jedynie do "pobieżnej, lakonicznej oceny wypowiedzi". Tymczasem sprawa wymaga "szczegółowej i wnikliwej analizy pod kątem całości wypowiedzi, a nie tylko jej fragmentu" - uznał sąd.
Zdaniem sądu do prawidłowości jej oceny niezbędne jest powołanie przez prokuraturę biegłego językoznawcy by określił, czy te słowa noszą znamiona zniewagi. Ponadto konieczne jest przesłuchanie samego Niesiołowskiego w celu "ustalenia jego zamiaru".
Decyzja sądu jest prawomocna. Nie przesądza ona końcowego wyniku postępowania prokuratury.
Artykuł 135 Kodeksu karnego mówi: "Kto publicznie znieważa prezydenta RP, podlega karze pozbawienia wolności do lat trzech".
Sąd Okręgowy w Lublinie ma wkrótce zbadać zażalenie Kancelarii Prezydenta RP na odmowę wszczęcia śledztwa ws. znieważenia prezydenta przez posła Janusza Palikota (PO), który w kwietniu pytał po raz kolejny, czy Lech Kaczyński "cierpi na chorobę alkoholową". W 2008 r. sąd w Lublinie utrzymał umorzenie śledztwa w sprawie wpisu na blogu Palikota, który pytał o ewentualne nadużywanie alkoholu przez głowę państwa.
W styczniu br., z "braku cech przestępstwa", stołeczna prokuratura umorzyła śledztwo w sprawie znieważenia prezydenta Lecha Kaczyńskiego przez Palikota słowami o "psychopatycznej postaci". W lutym Sąd Okręgowy w Warszawie utrzymał decyzję o umorzeniu innego śledztwa w sprawie znieważenia Lecha Kaczyńskiego przez Palikota, który oświadczył w 2008 r., że uważa go za "chama".
W styczniu br. Sąd Okręgowy w Gdańsku - rozpatrując zażalenie kancelarii prezydenta na umorzenie śledztwa o znieważenie go przez Lecha Wałęsę słowami: "durnia mamy za prezydenta" - wystąpił do Trybunału Konstytucyjnego z pytaniem, czy karalność znieważenia prezydenta RP jest zgodna z konstytucyjną zasadą wolności słowa i prawem europejskim.
W 2007 r. warszawska prokuratura umorzyła śledztwo w sprawie artykułu w niemieckim "Die Tageszeitung", gdzie porównano polskiego prezydenta do kartofla; szydzono też z jego matki. Jak twierdziły niektóre media, artykuł był przyczyną odwołania przez prezydenta udziału w spotkaniu w Weimarze z kanclerz Niemiec Angelą Merkel i prezydentem Francji Jacques'em Chirakiem.
Najgłośniejsza tego rodzaju sprawa dotyczyła Huberta H., bezdomnego z Dworca Centralnego w Warszawie, który pijany, w obecności zatrzymujących go policjantów, wulgarnie wyraził się o prezydencie i ówczesnym premierze. W grudniu 2006 r. Sąd Okręgowy w Warszawie umorzył proces w tej sprawie, uznając, że czyn zarzucony Hubertowi H. miał znikomą szkodliwość społeczną.