Nierozstrzygnięte wybory prezydenckie w Rumunii
Sondaże exit poll wskazują, że w Rumunii konieczna będzie druga runda wyborów prezydenckich - informują rumuńskie stacje telewizyjne.
22.11.2009 | aktual.: 22.11.2009 22:08
W drugiej rundzie 6 grudnia zmierzą się dotychczasowy prezydent Traian Basescu reprezentujący centroprawicę i jego niedawny sojusznik koalicyjny, a obecnie szef opozycyjnych socjaldemokratów Mircea Geoana. Lokale wyborcze zamknięto o 20.00.
Do wyborów wystartowało 12 kandydatów, lecz praktycznie liczyli się tylko Basescu i Geoana. Sondaże exit poll, przeprowadzone przez INSOMAR i CURS dają Basescu 33-34% głosów, a Geoanie 31-32%.
Równolegle z wyborami prezydenckimi odbyło się referendum, w którym społeczeństwo wypowiedziało się w sprawie zaproponowanego przez prezydenta ograniczenia liczby parlamentarzystów z 471 do 300 i zniesienia wyższej izby parlamentu (Senatu).
W trakcie głosowania padło wiele zarzutów manipulacji wyborczych. Największe partie, ale także media i osoby indywidualne zgłaszały komisji wyborczej setki podejrzanych przypadków. Chodziło zwłaszcza o tzw. turystykę wyborczą. Tym terminem Rumuni określają głosowanie w specjalnych lokalach, poza miejscem zamieszkania. Trzy godziny po rozpoczęciu wyborów w takich lokalach głosy oddało ponad 50 tys. ludzi. Media wyrażają obawę, że mogło dochodzić do "podwójnego głosowania" na dużą skalę. Podobno aktywiści partyjni mobilizowali wiele pojazdów, żeby do takich lokali dostarczać "kupionych" wyborców.
Świadkowie twierdzą, że widzieli autobusy przywożące do tych specjalnych lokali wyborców, którzy jakoby wcześniej głosowali już gdzie indziej.
Głównym tematem kampanii wyborczej była sytuacja gospodarcza kraju. W 2009 roku Rumunia zmaga się ze skutkami kryzysu gospodarczego. Według prognozy Międzynarodowego Funduszu Walutowego spadek PKB w tym kraju ma wynieść 8,5%. MFW i Bank Światowy w związku z kryzysem udzieliły Rumunii pożyczki w wysokości 20 mld euro. Jednak przekazanie kolejnych transz kredytu obie te instytucje uzależniły od rozwiązania kryzysu politycznego, ograniczenia wydatków państwowych oraz zbilansowania budżetu.
Są to pierwsze w Rumunii wybory prezydenckie od czasu wstąpienia tego kraju do Unii Europejskiej w 2007 roku. Mają zakończyć kryzys polityczny, wywołany uchwaleniem przez parlament wotum nieufności wobec rządu premiera Emila Boca z Partii Demokratyczno-Liberalnej (PD-L) i późniejszymi próbami powołania nowego gabinetu.
Rumuńska koalicja rządowa liberalnych demokratów (PD-L) i socjaldemokratów (PSD) Mircei Geoany rozpadła się 1 października. Otwarta wojna pomiędzy opozycją a prezydentem Basescu doprowadziła do uchwalenia przez mającą większość w parlamencie opozycję wotum nieufności wobec centroprawicowego rządu Emila Boca, który jest liderem PD-L.
Opozycja odrzuciła 9 listopada skład rządu zaproponowany przez Luciana Croitoru, desygnowanego przez prezydenta Basescu na premiera. Jednocześnie dała do zrozumienia, że podobny los spotka Liviu Negoitę, następnego kandydata na premiera zaproponowanego przez prezydenta. Partie opozycyjne mają też swojego kandydata, burmistrza Sybina, Klausa Iohannisa, jednego z liderów małego ugrupowania reprezentującego mniejszość niemiecką.