Niepotrzebna manifestacja
Większość naszych rozmówców, którzy wyrazili swoją opinię podczas naszego redakcyjnego dyżuru, była zdecydowanie przeciwna organizowaniu festiwali dla gejów i lesbijek. Jak twierdzono, parady zamieniają się w wulgarne przemarsze. Zdaniem Czytelników, nie ma także podstaw do tego, aby osoby o orientacji homoseksualnej mogły czuć się w jakikolwiek sposób dyskryminowane.
13.05.2004 | aktual.: 13.05.2004 09:14
- Słuchałam audycji na ten temat w radiu i większość wypowiadających się telefonicznie osób mówiła o tolerancji i poparciu dla kampanii na rzecz równych praw dla gejów i lesbijek. Uważam, że problem nagłaśnia się, ale tylko z jednej strony. Piękne są słowa o tolerancji, a może warto przyjrzeć się znaczeniu tego słowa. Można cierpliwie znosić, uznawać, ale nie pobłażać czy akceptować. Nie można akceptować publicznego demonstrowania swojej orientacji seksualnej, często w sposób wulgarny. Stanowi to zagrożenie dla dzieci i rodziny. Należałoby się raczej zastanowić, jak pomóc ludziom dotkniętym tą chorobą - uważa pani Małgorzata, wykształcenie wyższe.
- Nic mi nie wiadomo, aby osoby o orientacji homoseksualnej były dyskryminowane. Nie rozumiem, dlaczego miałyby być jakoś ekstra traktowane. Moim zdaniem jest to dewiacja wymagająca leczenia. Wśród gejów i lesbijek są i tacy, którzy deprawują młodzież. Organizowanie takich spektakli powinno być zabronione. Nie kieruje mną nienawiść, uważam, że takim osobom należy współczuć, ale nie widzę powodu, dla którego miałyby one chodzić w glorii cierpiętników.
Przyznam, że wypowiedzi naszych noblistów pani Wisławy Szymborskiej i pana Czesława Miłosza, popierających tego rodzaju festiwale, mocno mnie do nich zniechęciły. Widać Nobel w dziedzinie literatury nie idzie w parze z Noblem w dziedzinie etyki. Mógłbym ewentualnie poprzeć organizację takiej imprezy, ale tylko pod jednym warunkiem. Jeżeli geje i lesbijki uznaliby swoją chorobę jako podlegającą leczeniu i to ze środków ubezpieczenia społecznego - stwierdził jeden z naszych rozmówców.
- Temat jest źle postawiony. Nie chodzi o to czy jest to wstyd, czy tolerancja, tylko leczyć czy nie leczyć. Moim zdaniem homoseksualizm jest to rodzaj choroby psychicznej. Nie wyobrażam sobie, aby dwie kobiety czy dwóch mężczyzn wychowywało dziecko. To ono będzie najbardziej zagrożone. Nie widzę powodu, aby osobom o homoseksualnej orientacji dawać jakieś specjalne przywileje. To nie jest dyskryminacja. Przeciwny jestem jakimkolwiek manifestacjom organizowanym przez gejów i lesbijki - mówi pan Robert z Inowrocławia.
- Homoseksualiści domagają się jakiś szczególnych praw i przywilejów. Robią to jednak w taki sposób, który jest nie do zaakceptowania. Jaki ma być właściwie cel tych parad, manifestacji, przeprowadzanych pod pięknymi hasłami tolerancji, kampanii przeciw homofobii, a często zwyczajnie wulgarnych przemarszów? To nie ulica powinna być miejscem walki o swoje prawa. Jest to swoistego rodzaju szantaż. Takie demonstracyjne pokazywanie swojej odmienności niczemu nie służy. Na pewno byłabym przeciwna organizowaniu tego rodzaju imprez w naszym mieście - powiedziała jedna z Czytelniczek.
- Mieszkałam wiele lat na Zachodzie i wiem, jak tam patrzy się na takie festiwale. Myślę, że nasz stosunek do osób o homoseksualnej orientacji wynika z braku wiedzy. Nie jesteśmy przygotowani na takie parady. U nas one zaogniają sytuację. Uważam, że takie osoby powinny unikać ostentacyjnych zachowań, prowokujących do protestów, sprzeciwu - uważa pani Elżbieta, prawnik.
- Nie znam przypadków dyskryminacji osób o orientacji homoseksualnej. Wydarzenia w Krakowie świadczą jednak o tym, że nie jesteśmy tolerancyjni. Nie potrafimy zaakceptować inności. Nie jestem, co prawda, przekonana czy takie demonstracyjne jej okazywanie jest słuszne, ale w społecznej świadomości mamy jakby zakodowaną niechętną czy wręcz wrogą postawę wobec tych, którzy do homoseksualizmu się przyznają - stwierdziła nasza kolejna rozmówczyni. Wszystkim naszym Czytelnikom dziękujemy za wyrażenie opinii.
ap