Niepokojący raport - setki agentów obcych służb w Polsce
Około 300 dyplomatów akredytowanych w Polsce to funkcjonariusze obcych służb specjalnych - ujawnia raport za rok 2010 przedstawiony przez Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego.
10.03.2011 | aktual.: 10.03.2011 16:14
- Na dwa tysiące dyplomatów to nie jest duży procent, ale wystarczający do prowadzenia czasem działań niezgodnych z polskim prawem - powiedział Bondaryk na konferencji prasowej. Nie ujawnił, z których krajów pochodzi tych 300 dyplomatów.
Podkreślił, że oficerowie ci mogą korzystać z jawnych źródeł i jawnych kontaktów. Zaznaczył, że ewentualne wydalenie osoby prowadzącej działalność sprzeczną ze statusem dyplomaty to ostateczność, która zawsze powoduje retorsję drugiego państwa, wobec czego polskie służby korzystają z tego "bardzo ostrożnie". Szef ABW zdradził, że Agencja przygotowuje projekt zmiany prawa karnego co do przestępstwa szpiegostwa - dziś warunkiem karalności działań obcego wywiadu w Polsce jest wymierzenie ich w nasz kraj; ABW chce, by karać każdą taką działalność w Polsce.
W raporcie napisano ponadto, że w kwietniu 2010 r. z Polski wydalono Pakistańczyka, który usiłował zbudować w naszym kraju podstawę logistyczną działalności terrorystycznej. Bondaryk ujawnił, że mężczyzna był podejrzewany o członkostwo w organizacji terrorystycznej Lashkar e-Toiba, odpowiedzialnej za krwawe zamachy w Bombaju w 2008 r., i został przeszkolony w obozach dla terrorystów, brał też udział w walkach w Pakistanie.
Bondaryk ujawnił również, że ABW odbudowuje radiokontrwywiad, którego zakres został po przełomie 1989-1990 znacznie ograniczony, a np. służby rosyjskie nadal używają fal krótkich do łączności wywiadowczej.
ABW opisała w raporcie swe zadania, niektóre dokonania i statystyki; nie było tam zaś np. danych o liczbie podsłuchów. Ujawniono zaś, że ABW kierowała do operatorów jedynie 6% zapytań o billingi.
Po raz pierwszy raport taki ABW opublikowała rok temu. Szef ABW Krzysztof Bondaryk zapowiadał w nim coroczne publikowanie jawnych raportów, co - jak podkreślał - "można robić bez uszczerbku dla skuteczności pracy".
W ubiegłym roku podawano m.in., że Polska jest "stałym obiektem intensywnego zainteresowania operacyjnego większości liczących się na świecie służb wywiadowczych". ABW opisała w nim swe zadania, niektóre dokonania i statystyki; nie było tam zaś np. danych o liczbie podsłuchów.
Specjalny zespół ds. billingów
Powołany przez premiera specjalny zespół przy Kolegium ds. Służb Specjalnych ma zaproponować rozwiązania prawne ws. billingów - poinformował sekretarz kolegium Jacek Cichocki. Zmiany zasad dostępu służb do billingów domaga się RPO.
W styczniu prof. Irena Lipowicz wystąpiła do premiera o zmianę zasad dostępu służb do billingów i "dostosowanie go do standardów konstytucyjnych". W czwartek Cichocki powiedział podczas konferencji poświęconej prezentacji raportu ABW za ub. rok, że do RPO wysłano już odpowiedź na ten list.
W swoim styczniowym wystąpieniu RPO podkreślała, że operatorzy mają obowiązek udostępniania służbom specjalnym danych o lokalizacji abonenta i jego połączeniach telefonicznych "w każdym przypadku, gdy się o to zwrócą" - i to bez żadnej "zewnętrznej kontroli". Nie muszą uzyskiwać na to zgody sądu - jak jest to konieczne przy stosowaniu tzw. kontroli operacyjnej (podsłuchy, podgląd, kontrola korespondencji). Przy billingach służby nie są też związane warunkami, które muszą spełnić przy "kontroli operacyjnej" - jest ona możliwa tylko, jeśli "inne środki okazały się bezskuteczne" i może dotyczyć wyłącznie ściśle określonych przestępstw. RPO zwracała uwagę, że istotna część danych telekomunikacyjnych gromadzonych przez służby nie podlega zniszczeniu nawet wtedy, gdy okazały się one nieprzydatne. Lipowicz podkreślała, że prawo nie przewiduje wyłączeń od zasady swobodnego dostępu służb do billingów żadnej kategorii użytkowników, choć mogą być one objęte tajemnicą notarialną, adwokacką, radcy prawnego, lekarską lub
dziennikarską.
W lutym sekretarz Kolegium ds. Służb Specjalnych mówił, że rząd nie będzie bronił obecnego stanu prawnego ws. billingów. Dodawał, że odpowiedź kancelarii premiera na list RPO powinna być gotowa w pierwszym tygodniu marca.
Sprawa swobodnego dostępu przez tajne służby do billingów obywateli stała się głośna po publikacji "Gazety Wyborczej" w październiku 2010 r. Napisała ona, że w latach 2005-2007 służby sięgały do operatorów po billingi i logowania telefonów, by ustalić źródła informacji dziennikarzy krytykujących ówczesne władze; ma tak się dziać także dziś. Media podkreślały, że swobodny wgląd w billingi reporterów grozi ujawnieniem ich źródeł, które są prawnie chronione.