Niepokojące zdjęcia satelitarne, zachód USA zagrożony?
Zdjęcia satelitarne ujawniły, że Korea Północna zbudowała rakietę, która prawdopodobnie jest w stanie dosięgnąć celów położonych na zachodnim wybrzeżu USA - donosi południowokoreańska gazeta "Chosun Ilbo", powołując się na źródła rządowe w Seulu. Budzi to tym większy niepokój, że nieobliczalny reżim dysponuje co najmniej kilkoma głowicami jądrowymi.
03.04.2012 | aktual.: 03.04.2012 18:29
Zobacz więcej: Niepokojące plany Korei Północnej - zdjęcia
Satelity dostrzegły nieznany do tej pory pocisk balistyczny w ośrodku badań rakietowych w Phenianie. Ma on około 40 metrów wysokości, co oznacza, że deklasuje Taeopodong-2 - największą obecnie rakietę z północnokoreańskiego arsenału, która może przenosić głowice jądrowe i jest w stanie dosięgnąć Alaski, ponieważ jej zasięg szacowany jest na 6000-6700 kilometrów.
Zachodnie wybrzeże USA zagrożone?
"Chosun Ilbo" przypomina, że komunistyczna dyktatura zapowiedziała na połowę kwietnia wystrzelenie satelity za pomocą 32-metrowej rakiety Unha-3 ("Galaktyka 3"), która w rzeczywistości jest modyfikacją właśnie Taepodong-2. Korea Południowa i Japonia już zapowiedziały, że zestrzelą rakietę, jeśli ta stanowić będzie zagrożenie dla ich obywateli.
Gazeta sugeruje, że nowy, znacznie większy pocisk, może mieć zasięg nawet do 10 000 kilometrów, co oznaczałoby, że jest w stanie dosięgnąć kontynentalnych Stanów Zjednoczonych, a ściślej - potencjalnych celów położonych na zachodnim wybrzeżu USA.
Nie wiadomo, czy widoczna na zdjęciach satelitarnych rakieta jest w pełni funkcjonalna, czy może jest to jedynie pełnowymiarowa atrapa. "Chosun Ilbo" spekuluje, że broń może zostać zaprezentowana 15 kwietnia podczas obchodów 100. rocznicy urodzin założyciela Korei Północnej Kim Ir Sena lub 10 dni później w rocznicę powstania Koreańskiej Armii Ludowej.
10 tys. ludzi przy programie rakietowym
Według cytowanego przez dziennik wysokiej rangi oficera południowokoreańskiej armii, przy programie rakietowym komunistycznej Północy pracuje 10 tys. ludzi, trzy razy więcej niż w Korei Południowej. Oblicza się, że do tej pory Phenian na rozwój pocisków balistycznych wydał kilka miliardów dolarów, co na tak biedny kraj jest kwotą astronomiczną.
Samo zapowiedziane na połowę kwietnia wystrzelenie satelity będzie kosztować aż 850 milionów dolarów, czyli sumę, za którą w tym głodującym kraju można wykarmić 19 milionów ludzi przez rok.
Czytaj więcej: Kraj głoduje, a oni wydają fortunę na rakiety
Program rakietowy Phenianu od lat budzi obawy sąsiadów, a także obecnych militarnie w regionie Stanów Zjednoczonych. Władze Korei Północnej inwestują weń ogromną część swoich skromnych środków, a wszystko odbywa się kosztem żyjącego w skrajnej nędzy, głodującego społeczeństwa.
Ostatni start północnokoreańskiej rakiety odbył się 5 kwietnia 2009 roku. Wtedy Korea Północna oficjalnie również chciała umieścić satelitę na orbicie, choć eksperci przewidywali, że jest to jedynie zakamuflowany test pocisku balistycznego dalekiego zasięgu. W każdym razie operacja zakończyła się niepowodzeniem - rakieta nie osiągnęła orbity i spadła do Pacyfiku. Nie przeszkodziło to jednak północnokoreańskiej propagandzie odtrąbić sukcesu i ogłosić, że satelita znalazł się w kosmosie.
Eksperci przypominają jednak, że skuteczność nawet teoretycznie najnowocześniejszej rakiety Taepodong-2 wciąż pozostawia wiele do życzenia - ostatnie przeprowadzone próby nie przyniosły oczekiwanych rezultatów i zakończyły się fiaskiem, jak ta w 2006 roku, gdy pocisk eksplodował 35-40 sekund po starcie.