Niepokojące doniesienia. Rosja gromadzi przy granicy z Ukrainą zapasy krwi
Napięcie na granicy rosyjsko-ukraińskiej nie słabnie. Rosja ma już tam znaczne ilości sprzętu i wojska gotowego do inwazji na Ukrainę. Ale to nie wszystko. Armia rosyjska przy granicy zgromadziła też znaczne zapasy krwi i materiałów medycznych - donosi Reuters.
W swoich doniesieniach Reuters powołał się na trzy anonimowe źródła w amerykańskim wywiadzie. Według dwóch z nich, dostawy krwi do jednostek stacjonujących przy granicy miały miejsce w ostatnich tygodniach.
Doniesienia o zapleczu medycznym na granicy
To już kolejne w ostatnim czasie informacje o tym, że przy granicy Rosja zorganizowała zaplecze medyczne, które najprawdopodobniej miałoby służyć żołnierzom rannym w konflikcie z Ukrainą.
Jak podaje Reuters, wiadomości o gromadzeniu zapasów krwi mają istotne znaczenie dla określenia, na ile rosyjska armia jest gotowa do rozpoczęcia inwazji.
Kreml odmówił komentarza
- To nie gwarantuje, że nastąpi atak, ale nie przeprowadzałbyś następnego ataku, gdybyś nie miał tego pod ręką - ocenił były dowódca wojsk lądowych USA w Europie gen. Ben Hodges.
Reuters dodaje, że władze na Kremlu oraz w Waszyngtonie "nie odpowiedziały lub odmówiły" komentarza w sprawie tych doniesień.
Zobacz też: konflikt na Ukrainie. Żołnierze spod Ługańska o możliwym przebiegu inwazji Rosjan
Szef Pentagonu ostrzega. "Putin ma już zdolność bojową"
Podczas piątkowej konferencji prasowej szef Pentagonu powiedział, że Rosja zgromadziła wokół Ukrainy wystarczające siły do rozpoczęcia inwazji.
- Choć nie sądzimy, że prezydent Putin podjął już ostateczną decyzję o użyciu tych wojsk przeciwko Ukrainie, to z pewnością osiągnął już taką zdolność - stwierdził Lloyd Austin.
Zaznaczył jednak, że "wciąż jest czas i pole do dyplomacji".
Mówiąc o możliwych ruchach wojsk Rosji, Austin stwierdził, że "istnieje wiele dostępnych opcji obejmujących zajmowanie miast i znaczących terytoriów, ale także akty przymusu i prowokacyjne działania polityczne, takie jak uznanie terytoriów".
Zobacz też:
Źródło: PAP