Niepewna przyszłość sopockiej Opery Leśnej
Zapowiadany na jesień tego roku początek prac związanych z modernizacją Opery Leśnej w Sopocie nie nastąpi. Jeśli w ogóle do niego dojdzie, to nie szybciej niż pod koniec roku 2009 – w setną rocznicę powstania obiektu. A i ten termin to dziś nic pewnego.
02.11.2007 | aktual.: 02.11.2007 09:20
Chociaż projekt modernizacji opery gotowy jest od roku, a władze miasta uzyskały już pozwolenie na budowę, to barierę nie do przeskoczenia stanowi koszt inwestycji, szacowany na około 60 mln zł. Żeby ją pokonać i przystąpić do prac, miasto potrzebuje funduszy unijnych.
Plan, aby umieścić modernizację opery na liście projektów kluczowych w Programie Operacyjnym Infrastruktura i Środowisko, spalił na panewce, pomimo starań miasta. Pozostaje jeszcze konkurs w ramach tego samego programu. Problem w tym, że mimo zapowiedzi Ministerstwa Kultury, nie został on jeszcze rozpisany. Ostatnią deską ratunku może się okazać udział w programach regionalnych. Uzyskanie odpowiednich funduszy może się jednak nie udać.
Tymczasem nadzorująca Operę Leśną Bałtycka Agencja Artystyczna alarmuje - remont to konieczność. Inaczej nie uda się doprowadzić jednego z najpiękniejszych w kraju amfiteatrów do standardów europejskich. Zdaniem fachowców, stojący na skraju Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego amfiteatr to jeden z najpiękniejszych obiektów tego typu w całej Europie. Kilka lat temu władze Sopotu zadecydowały o przeprowadzeniu jego modernizacji. Pierwotnie prace miały się zakończyć na 100-lecie powstania opery. Dziś wiadomo, że, w najlepszym wypadku, w tym właśnie terminie mogą się one, co najwyżej, rozpocząć.
- Remont jest konieczny, szczególnie, jeżeli chodzi o zaplecze opery - mówi Eugeniusz Terlecki, dyrektor Bałtyckiej Agencji Artystycznej, która zarządza dziś obiektem. - Weźmy takie garderoby. Są odmalowane, czyste, ale nie zmienia to faktu, że to „późny Gierek”. Problem stanowi także widownia daleka od dzisiejszych standardów, a także, mające już blisko 20 lat zadaszenie.
Miasto już kilka lat temu zdecydowało o tym, że Operę wyremontować trzeba. W roku 2005 rozstrzygnięto konkurs na projekt inwestycji, przez kolejny rok trwały prace nad jego szczegółową dokumentacją. Udało się je w jednej trzeciej sfinansować z pieniędzy pochodzących z Ministerstwa Kultury. W tym roku udało się także uzyskać pozwolenie na budowę. Ta jednak, póki co, rozpocząć się nie może. Problemem są pieniądze. Warta 60 mln zł inwestycja to zbyt duże obciążenie dla miasta, którego roczny budżet to około 200 mln zł.
- W lutym zwróciliśmy się do ministra kultury o wpisanie modernizacji opery na listę projektów kluczowych Programu Operacyjnego Infrastruktura i Środowisko - mówi Michał Banacki z Wydziału Strategii Rozwoju Miasta w sopockim magistracie. - Miesiąc później otrzymaliśmy pismo, w którym ministerstwo odmówiło nam i zasugerowało udział w konkursie, który ogłoszony miał być w IV kwartale tego roku.
Zwycięstwo w nim oznaczać mogłoby dla miasta zwrot do 85 proc. kosztów kwalifikowanych inwestycji, czyli około 50 mln zł. Problem w tym, że kończy się październik, a o ogłoszeniu konkursu miasto nie otrzymało jeszcze żadnych informacji. - Załóżmy, że zostanie on rozpisany wiosną - mówi Wojciech Fułek, wiceprezydent kurortu. - Jeżeli nasz wniosek zostanie pozytywnie rozpatrzony, to prace będą mogły rozpocząć się nawet jesienią przyszłego roku, chociaż bardziej realistycznym terminem będzie jesień roku 2009. Jeżeli taki scenariusz się sprawdzi, to remont przebiegać będzie w dwóch, a może nawet trzech etapach, tak aby nie wyłączać w żadnym z sezonów opery z kalendarza koncertowego. Wybudowane zostanie nowe zadaszenie, przebudowana będzie widownia obiektu. Dziś mieści ona nieco powyżej 4 tys. osób, po modernizacji pomieści ich ponad 5 tys. Pod widownią powstaną pomieszczenia użytkowe - toalety, sklepiki i kawiarenki. Zmodernizowane zostanie także zaplecze sceny. Pojawią się też udogodnienia dla osób
niepełnosprawnych. Remontem objęte zostaną również drogi dojazdowe do opery.
Co jednak, jeżeli okaże się, że środków centralnych nie da się pozyskać? Miasto będzie w takim wypadku próbować zdobyć unijne dofinansowanie z programów regionalnych. Jeżeli ta droga zawiedzie, opera może obchodzić bardzo smutne urodziny. - W takim wypadku realizację inwestycji będzie trzeba przenieść na inny termin - mówi Jacek Karnowski, prezydent Sopotu. To oznaczać może nawet kilka lat zwłoki, bo najbliższe programy unijne dotyczyć będą lat po roku 2014. Nie jest też wykluczone, że Pomorze, jako jedna z bogatszych części kraju, będzie z nich częściowo wyłączone. Piotr Weltrowski