Trwa ładowanie...
d3n031d
11-12-2007 08:15

"Niepełnosprawnej mamie ślubu nie damy"

Kinga Ozdoba, 25-latka ze Skierniewic, chciałaby żyć jak inni. Marzy, żeby wziąć ślub z narzeczonym i stworzyć prawdziwą rodzinę swojemu małemu dziecku. Urzędnicy nie chcą udzielić jej ślubu. Dlaczego? Bo kobieta cierpi na chorobę psychiczną. Pani Kinga Ozdoba jest osobą niepełnosprawną w stopniu umiarkowanym. Ma jednak pełną zdolność do czynności prawnych.

d3n031d
d3n031d

Jakiś czas temu poznała mężczyznę, z którym stworzyła szczęśliwy związek. Postanowili się pobrać. Na początku ubiegłego roku poszliśmy do USC, żeby załatwić ślub - mówi Kinga Ozdoba. - Właściwie wszystko było dograne, był nawet wyznaczony termin. I wtedy otrzymałam pismo, że nie mogę zawrzeć małżeństwa.

Kierownik USC powołała się na kodeks rodzinny i opiekuńczy, gdzie jest zapisane, iż "nie może zawrzeć małżeństwa osoba dotknięta chorobą psychiczną albo niedorozwojem umysłowym". Ponieważ dalszy zapis brzmiał: "Jeżeli jednak stan zdrowia lub umysłu takiej osoby nie zagraża małżeństwu ani zdrowiu przyszłego potomstwa i jeżeli osoba ta nie została ubezwłasnowolniona całkowicie, sąd może jej zezwolić na zawarcie małżeństwa", Halina Wiśnik, kierownik USC , wystąpiła do sądu z wnioskiem o ustalenie, czy małżeństwo może być zawarte.

Sąd odpisał, że USC nie jest stroną, i że taki wniosek powinna złożyć osoba zainteresowana - wyjaśnia kierownik Wiśnik. Tymczasem Kindze Ozdobie i jej narzeczonemu Bogumiłowi Przybyszowi urodziło się dziecko. Mężczyzna chciałby być jego pełnoprawnym ojcem. Dlaczego przepisy nie pozwalają nam się pobrać? Dlaczego urzędnicy decydują, co jest lepsze dla naszej rodziny? Czy lepiej, żeby nasz Patryk był wychowywany przez konkubentów i wytykany palcami przez rówieśników? - nie kryje rozżalenia Przybysz.

Przedstawiciele rzecznika praw obywatelskich oraz Państwowego Funduszu Rehabilitacji Osób Niepełnosprawnych twierdzą, że po raz pierwszy słyszą o podobnym przypadku. To pierwszy tego typu sygnał - mówi Stanisław Wileński z biura RPO. - Ta osoba może się poczuć dotknięta. Ale zawsze pozostaje droga sądowa. Dlaczego z niej nie skorzystać?

d3n031d

PFRON jest gotów pomóc Kindze Ozdobie. Czeka tylko na sygnał: Możemy pomóc ustalić, czy nie doszło do naruszenia godności osoby niepełnosprawnej - mówi Tomasz Leleno, rzecznik PFRON. Elżbieta Czyż z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka podkreśla, że przypadek skierniewiczanki pod względem prawnym i etycznym jest trudny. Zapis kodeksu rodzinnego i opiekuńczego jest dyskusyjny. Ustawodawca, ograniczając wolność człowieka, próbuje nie dopuścić do rodzenia dzieci, które mogą być obciążone wadami genetycznymi - mówi Elżbieta Czyż. - Ale jeśli już dziecko jest, to wydaje się, że należałoby uznać stan faktyczny. Kodeks rodzinny pochodzi z 1964 roku, od tego czasu zmieniły się normy społeczne. Związki nieformalne nikogo już nie dziwią. A państwo nie ma wpływu na pojawienie się dziecka. Należałoby te przepisy zweryfikować - proponuje Elżbieta Czyż.

Prawo miłości Profesor Antoni Kępiński, wybitny, nieżyjący już polski psychiatra, swoją książkę "Schizofrenia" zadedykował tym, "którzy czują inaczej i inaczej rozumieją, dlatego bardziej cierpią, a których często nazywamy schizofrenikami". Prof. Kępiński jest prekursorem psychiatrii humanistycznej, zorientowanej na człowieka, w której nie tylko liczą się leki, ale także ludzki stosunek do człowieka. Tego samego oczekiwałabym po przepisach prawa i ich egzekutorach. Niestety, Kinga Ozdoba, młoda kobieta ze Skierniewic, padła najwyraźniej ich ofiarą.

Kinga ma dziecko i narzeczonego, z którym chciałaby się pobrać. Ale USC odmawia jej tego, gdyż kobieta cierpi na chorobę psychiczną. Aby Kinga mogła wziąć ślub, musi uzyskać zgodę sądu. Nie wiem, jaką konkretnie chorobę psychiczną stwierdził u Kingi lekarz, ale wiadomo, że jest niepełnosprawna w stopniu umiarkowanym i nie została ubezwłasnowolniona. To absurd, że musi teraz przekonywać sąd, że kocha ojca swojego dziecka i dlatego chce go poślubić. USC powołuje się na kodeks rodzinny z lat sześćdziesiątych... Od tego czasu zmieniła się obyczajowość, normy społeczne, wreszcie sama psychiatria, która stała się bardziej przyjazna człowiekowi, ale prawo stanęło w miejscu. W dodatku jest nieprecyzyjne. W swoich książkach prof. Antoni Kępiński pisał, że w relacjach z pacjentem lekarz powinien być nie tylko "panem doktorem", ale także przyjacielem. Humanistyczna psychiatria jakoś nie przystaje do teraźniejszości. Joanna Leszczyńska Agnieszka Kubik

d3n031d
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d3n031d
Więcej tematów