Nieoczekiwana zamiana miejsc. PiS chwali Sąd Najwyższy, niedawni obrońcy żałują marszy ze świecami
Sąd Najwyższy zawiesił postępowanie ws. ułaskawienia Mariusza Kamińskiego i jego współpracowników. Musiał, bo prawo jest tutaj bardzo bezwzględne. Ale i tak pojawiła się masa komentarzy, ujawniających zamianę stron. Bo ci, którzy jeszcze niedawno zarzucali SN upolitycznienie, decyzję ws. Kamińskiego pochwalają. Z kolei niedawni obrońcy zarzucają sędziom kapitulację lub pójście na układ z PiS.
01.08.2017 11:59
Znów w centrum uwagi jest Sąd Najwyższy. Tym razem nie z powodu zakusów PiS, ale przez decyzję w głośnej sprawie ułaskawienia Mariusza Kamińskiego i jego współpracowników z CBA. Sąd ma zdecydować, czy sprawa karna przeciwko nim powinna się toczyć dalej, pomimo tego, że prezydent Andrzej Duda ułaskawił ich przed zapadnięciem prawomocnego wyroku. Zdaniem Marszałka Sejmu Sąd Najwyższy nie może o tym decydować, bo akt łaski to wyłączna kompetencja prezydenta. O rozstrzygnięcie tej sprawy Marek Kuchciński poprosił Trybunał Konstytucyjny.
Wobec tego Sąd Najwyższy zawiesił swoje postępowanie, bo musi czekać na orzeczenie TK. Po ogłoszeniu tej decyzji na Sąd Najwyższy posypały się gromy. Ale nie - tak jak przez ostatnie tygodnie - ze strony polityków i zwolenników PiS. Wręcz przeciwnie, postawę sędziów skrytykowali ci, którzy głośno bronili Sądu Najwyższego. Niektórzy nawet oceniają, że żałują nocy spędzonych na marszach ze świecami.
Zapominają o jednym: sądy - zarówno w sprawie kradzieży roweru, jak i w sprawie sporu kompetencyjnego między najważniejszymi instytucjami - orzekają na podstawie i w granicach prawa. Prawa, które - przypomnijmy, bo chyba nikt o tym nie pamięta - ustala Sejm i Senat. Dlatego nawet jeśli sędziowie mają świadomość, że zdominowany przez PiS Trybunał Konstytucyjny będzie przeciągał sprawę, aż do przejęcia Sądu Najwyższego, niewiele mogą zrobić.