"Nieobecność tej osoby na pokładzie mogła zaważyć na lądowaniu w Smoleńsku"
Pełnomocnik rodzin ofiar katastrofy mecenas Rafał Rogalski uważa, że należy ukarać osoby odpowiedzialne za decyzję o rezygnacji z rosyjskiego nawigatora podczas lotu prezydenckiego samolotu 10 kwietnia. - Nieobecność tej osoby na pokładzie mogła zaważyć na podjęciu decyzji o lądowaniu w trudnych warunkach - mówi Rogalski.
Według prokuratora Ireneusza Szeląga decyzję w tej sprawie podjęła jedna z komórek MON. Prokurator dodał, że istnieje dokument potwierdzający tę okoliczność. Śledztwo ma między innymi ustalić osobę, która podjęła tę decyzję.
Mecenas Rogalski podkreśla, że ważne jest ustalenie, kto podjął taką "niefortunną" decyzję.
Pełnomocnik rodzin ofiar katastrofy uważa, że nieobecność tej osoby na pokładzie mogła zaważyć na podjęciu decyzji o lądowaniu w trudnych warunkach.
Polscy prokuratorzy będą występować do strony rosyjskiej z kolejnym wnioskiem o pomoc prawną. Rafał Rogalski przyznaje, że materiał dowodowy wciąż nie jest pełny.
Prokuratorzy potwierdzili, że udało się przetłumaczyć wszystkie dokumenty przekazane przez rosyjską prokuraturę w pierwszej turze. Śledczy nie chcieli ujawnić treści tych dokumentów, tłumacząc się dobrem śledztwa.
Jak wieczorem oświadczył rzecznik prasowy Naczelnej Prokuratury Wojskowej, "w związku z zainteresowaniem opinii publicznej kwestią rezygnacji strony polskiej z nawigatora rosyjskiego, tzw. lidera, informuję, że w dniu 31 marca 2010 roku, 36. Pułk Specjalny Lotnictwa Transportowego, drogą faksową, wniósł do Szefostwa Służby Ruchu Lotniczego o anulowanie wyznaczenia liderów na loty do Smoleńska zaplanowane na dni 7 i 10 kwietnia 2010 roku, z uwagi na wyznaczenie załóg znających język rosyjski".