Niemieckie śledztwo przeciwko kapitanowi statku "Adler Dania"
Niemiecka prokuratura w Stralsundzie (Meklemburgia) wszczęła śledztwo przeciwko kapitanowi niemieckiego statku "Adler Dania", który tydzień temu odmówił poddania się polskiej kontroli celnej i uciekł z trzema polskimi celnikami na pokładzie do portu w Heringsdorfie.
25.10.2006 12:35
Istnieje (...) podejrzenie, że kapitan zastosował przymus wobec polskich obywateli i bezprawnie pozbawił ich wolności - powiedział rzecznik prokuratury Ralf Lechte. Decyzja o wszczęciu postępowania zapadła w poniedziałek - dodał.
Rzecznik zapowiedział, że strona niemiecka zwróci się do władz polskich o udzielenie pomocy prawnej, aby poznać stanowisko ewentualnych poszkodowanych. Lechte dodał, że niemiecki kapitan oraz członkowie załogi potwierdzili w swoich zeznaniach znane już wcześniej z doniesień mediów stanowisko.
Zdaniem kapitana, służbowa legitymacja celnika w języku polskim nie była wystarczającym dokumentem uprawniającym do przeprowadzenia kontroli, dlatego nie została uznana. Wyjaśniając decyzję o zawróceniu statku do macierzystego portu, kapitan powołał się na przepisy wprowadzone po 11 września 2001 r. (tzw. kod ISPS), regulujące postępowanie w przypadku podejrzenia dokonania zamachu terrorystycznego na statek.
Do incydentu doszło 17 października, gdy statek "Adler Dania" wpłynął na polskie wody terytorialne nieopodal Świnoujścia. Znajdujący się na nim nieumundurowani polscy celnicy zapowiedzieli przeprowadzenie kontroli ze względu na brak polskich znaków akcyzy na alkoholu i papierosach, sprzedawanych na statku. Kapitan odmówił poddania się kontroli i zawrócił statek do portu w Heringsdorfie. Nie zareagował na sygnały ostrzegawcze Straży Granicznej, która chciała zmusić statek do zaprzestania ucieczki.
Niemieckie media, powołując się na członków załogi, donosiły nawet o ostrzelaniu statku. Polska Straż Graniczna zapewnia, że nie użyła brani ostrej, lecz wystrzeliła jedynie dwie świetlne rakiety ostrzegawcze.
Jacek Lepiarz