Niemiecki wywiad współpracował z USA w Iraku? "Brak dowodów"
Parlamentarna komisja Bundestagu ds. kontroli
służb specjalnych nie stwierdziła uchybień w działalności
niemieckiego wywiadu BND podczas wojny w Iraku. Poinformował o tym
po czterogodzinnym posiedzeniu tego gremium
przewodniczący komisji, deputowany CDU Norbert Roettgen.
13.01.2006 17:40
Polityk CDU powiedział, że członkowie komisji nie znaleźli żadnych wskazówek świadczących o tym, iż niemieccy agenci wskazywali Amerykanom obiekty do ataków lotniczych, co byłby sprzeczne z ich misją w Iraku. Nie ma dowodów na takie spekulacje - dodał inny członek komisji, Olaf Scholz z SPD.
Niemieckie media - dziennik "Sueddeutsche Zeitung" oraz telewizja publiczna ARD - twierdzą, że BND współpracował aktywnie z wojskami amerykańskimi podczas wojny w Iraku wiosną 2003 roku, chociaż oficjalnie rząd SPD-Zieloni Gerharda Schroedera sprzeciwiał się amerykańskiej interwencji i nie wysłał żołnierzy do Iraku.
Zdaniem ARD, BND i amerykańska Defense Intelligence Agency (DIA) zawarły jeszcze pod koniec 2002 r. porozumienie o współpracy w Iraku. Dwóch pracowników niemieckiego wywiadu prowadziło przez cały okres wojny działania z terenu ambasady Francji w Bagdadzie, ponieważ ambasada Niemiec była w tym czasie zamknięta.
Były współpracownik amerykańskiego ministerstwa obrony powiedział ARD, że Niemcy pomagali Amerykanom w wyszukiwaniu celów. Opisał próbę zabicia irackiego dyktatora Saddama Husajna. Służby amerykańskie otrzymały 7 kwietnia 2003 roku wiadomość, że Saddam może znajdować się w restauracji w dzielnicy Bagdadu Mansur. Dowodem na to miała być kolumna samochodów marki Mercedes, zaparkowanych przed budynkiem.
Na prośbę Amerykanów jeden z niemieckich agentów sprawdził informację, stwierdzając, że przed budynkiem stoi rzeczywiście kolumna samochodów. Amerykanie zbombardowali wówczas to miejsce. Jak się okazało, w budynku nie było irackiego prezydenta. Od bomb zginęło 12 przypadkowych osób.
Minister spraw zagranicznych Niemiec Frank-Walter Steinmeier przyznał, że agenci BND działali w Iraku w czasie wojny. Ich zadaniem było jednak śledzenie przebiegu działań wojennych, a nie pomoc Amerykanów. Zarzuty nazwał "absurdem". Część mediów uważa, że pracownicy BND informowali Amerykanów o obiektach, które nie powinny być bombardowane - szpitalach, szkołach i budynkach ambasad.
Niemal pewne jest powołanie w najbliższym czasie parlamentarnej komisji śledczej w celu zbadania działalności BND w Iraku oraz roli rządu. Za powstaniem komisji opowiedziały się trzy opozycyjne partie - Lewica, Zieloni i FDP. Do powołania komisji śledczej konieczna jest zgoda co najmniej jednej czwartej posłów. Trzy opozycyjne partie dysponują w liczącym 614 miejsc Bundestagu 166 mandatami.
Jacek Lepiarz