PolitykaNiemiecki publicysta zaskoczył ws. Polski. Kaczyński ma powody do satysfakcji

Niemiecki publicysta zaskoczył ws. Polski. Kaczyński ma powody do satysfakcji

Christoph von Marschall uważa, że bez aktywnego udziału Polski niemożliwy będzie dalszy rozwój Europy. Dziennikarz krytycznie ocenia politykę Niemiec w UE i radzi, aby "Polskę wyprowadzić z kąta". Dodaje, że krytyka PiS pod adresem Niemiec jest częściowo słuszna.

Niemiecki publicysta zaskoczył ws. Polski. Kaczyński ma powody do satysfakcji
Źródło zdjęć: © PAP | Jacek Turczyk
Natalia Durman

W opublikowanej w tym tygodniu książce "Przestaliśmy rozumieć świat. Alienacja Niemiec od przyjaciół" Marschall krytykuje niemieckich polityków za skłonność do "prawienia kazań" Polakom i innym partnerom z UE, przy równoczesnym braku gotowości do wysłuchania i uwzględnienia ich argumentów.

Krytyka dotyczy też niemieckiej polityki wobec Polski. W Berlinie "z nostalgią" wspomina się czasy przed rokiem 2015, gdy w Warszawie rządziła liberalna PO i oba kraje realizowały wiele wspólnych projektów.

Za mało kontaktów z PiS

"Zbyt mało zachodnich polityków szukało kontaktów z PiS, gdy partia ta była w opozycji. Ten zarzut działa jednak także w drugą stronę: typowi przedstawiciele PiS też nie zabiegali o kontakty z liberałami, lecz wygodnie usadowili się w roli ofiar - nierozumianych przez świat narodowych konserwatystów" - pisze Marschall.

"Europa nie będzie się rozwijać, jeżeli Polska nie będzie chciała wyjść z tego kąta i jeśli nie zostanie z niego przez innych wyprowadzona" - uważa autor.

Zdaniem Marschalla nie ma szans na to, by PiS zaakceptował propozycję przekazania dalszych kompetencji ze szczebla narodowego na szczebel unijny oraz pogodził się z ideą "trzonu Europy". Jednak dialog z narodowymi konserwatystami może doprowadzić do tego, że polskie władze nie będą "automatycznie" odrzucać czy hamować proeuropejskich inicjatyw.

Traktować poważnie partnerów

"Niemcy powinni przemyśleć i zrewidować swoje stanowisko w wielu kwestiach oraz poważnie traktować argumenty partnerów" - uważa Marschall, powołując się na rozmowy z przedstawicielami obozu władzy i opozycji w Warszawie. Jego zdaniem krytyka PiS pod adresem Niemiec jest częściowo słuszna.

Wśród przykładów publicysta wymienia politykę obronną. Berlin powinien wreszcie zdecydować się na "uczciwy" wkład finansowy w dziedzinie wojska i obronności, czego od dawna domagają się partnerzy z NATO - ocenia.

Jak dodaje, forsowanie przez Niemcy wysokich standardów socjalnych odbierane jest na wschodzie Europy jak "ukryty protekcjonizm", o czym świadczy konflikt o unijne przepisy dotyczące kierowców ciężarówek.

Zdaniem autora koła rządowe w Warszawie zdają sobie sprawę z rozczarowania panującego wśród przyjaznych Polsce polityków w Niemczech, spowodowanego obecną polityką PiS i antyniemiecką retoryką.

Deficyt pomysłów

Brak jednak pomysłów, co należałoby zrobić, aby przezwyciężyć ten impas. "Oczekuje się, że to strona niemiecka przedstawi propozycje. Na pytania, w jakich punktach Warszawa mogłaby ewentualnie wyjść Niemcom naprzeciw, pada odpowiedź: zareagujemy, jeżeli pojawią się akceptowalne propozycje z Brukseli czy Berlina" - czytamy w książce Marschalla.

- Jeśli chodzi o relacje polsko-niemieckie, znajdujemy się w bardzo trudnej sytuacji, ponieważ obie strony okopały się bardzo mocno na swoich pozycjach i uważają, że ich interesy nie są i nie chcą być realizowane przez drugą stronę - powiedział Marschall w rozmowie z "Deutsche Welle".

- Biorąc pod uwagę sytuację na świecie, nie możemy sobie pozwolić na pielęgnowanie naszych animozji tak, jakby świat wokół nas nie istniał - dodał publicysta.

Polski rząd powinien zrezygnować z pasywnej postawy i powinien kształtować politykę w UE, zamiast biernie wyczekiwać - uważa Marschall. - Wyjdziemy z okopów, jeżeli uznamy, że istnieją tematy, w których druga strona ma trochę racji, jeżeli wyjdziemy sobie naprzeciw - podkreśla.

Energia i Nord Stream2 do poprawki

Zdaniem Marschalla, Niemcy muszą zmienić swoje podejście do polityki energetycznej i do gazociągu Nord Stream2. - Niemiecki rząd mógłby oświadczyć, że rozumie, iż Polska nie może tak po prostu kopiować niemieckiej polityki energetycznej i to nie z powodów ideologicznych, lecz dlatego, że węgiel ma kluczowe znaczenie dla Polski dla zachowania miejsc pracy i dla finansów. Berlin mógłby to uznać, zamiast stale naciskać - mówi autor.

Polska mogłaby natomiast uznać publicznie rolę Bundeswehry w ochronie wschodniej flanki NATO, zamiast ograniczać się wyłącznie do wdzięczności wobec USA - tłumaczy Marschall.

Jeżeli klimat w relacjach polsko-niemieckich ulegnie poprawie, można będzie znaleźć wiele obszarów, gdzie nasze interesy pokrywają się - uważa publicysta.

Niemcy wzorem dla świata?

Książka Marschalla zawiera bardzo krytyczną ocenę niemieckiej polityki. Autor wytyka rodakom, że traktują swoje poglądy jak uniwersalną receptę dla wszystkich i chcą, by wszyscy stali się tacy jak oni.

Niemcy - pisze Marschall - uważają się za wzorowych Europejczyków, którzy podporządkowują swoje narodowe ambicje wspólnemu dobru - UE, sprawiają wrażenie społeczeństwa "postnarodowego", co jednak nie odpowiada prawdzie. "W rzeczywistości Niemcy też realizują swoje interesy, które nierzadko kolidują z interesami europejskimi" - dodaje.

"Kryzys uchodźczy w 2015 roku dobitnie wykazał, że sprawowanie przywództwa nie jest możliwe, gdy Niemcy roszczą sobie ambicje do kierowania, ale wyznaczają kierunek, w którym inni nie chcą podążać" - czytamy w książce Marschalla.

Sąsiad Rosja?

Marschall zarzuca swoim rodakom idealizowanie Rosji i przecenianie jej znaczenia. Polemizuje z powszechną w Niemczech tezą, że "bez Rosji niemożliwy jest pokój". "Po 18 latach z Putinem można śmiało powiedzieć, że z Rosją pokój też najwyraźniej nie jest możliwy" - pisze autor. Jak zaznacza, Niemcy wykazują skłonność do traktowania "z jednakowym dystansem" Ameryki i Rosji.

Marschall zwraca przy okazji uwagę na powszechnie używany w niemieckich dyskusjach zwrot o Rosji jako "sąsiedzie".

"Dublin jest oddalony od Berlina o 1700 kilometrów. Ilu Niemcom przyszłoby do głowy nazwanie Irlandczyków naszymi sąsiadami?" - pyta Marschall. "Berlin od Moskwy dzieli 1800 kilometrów i trzy granice. Pomimo to wielu Niemców twierdzi, że Rosjanie są sąsiadami, których nie możemy utracić, a już na pewno nie z powodu Ukrainy. Takie wypowiedzi ujawniają pewien światopogląd" - ocenia, przypominając że w Europie Środkowo-Wschodniej pomiędzy Niemcami i Rosją żyje 190 mln osób.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl

Źródło artykułu:Deutsche Welle
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (112)