ŚwiatNiemiecki historyk odpiera zarzuty wobec filmu o Hitlerze

Niemiecki historyk odpiera zarzuty wobec filmu o Hitlerze

Niemiecki historyk, specjalista od dziejów Trzeciej Rzeszy, Joachim Fest uznał za nieuzasadnione zarzuty wobec najnowszego filmu o Hitlerze "Upadek", którego scenariusz jest oparty na jego książce, opisującej ostatnie dwa tygodnie życia dyktatora przed samobójczą śmiercią 30 kwietnia 1945 roku.

27.10.2004 | aktual.: 27.10.2004 19:57

Od początku do końca filmu widz ma świadomość, że sprawca tej strasznej rzezi na ulicach Berlina siedzi tam na dole, w bunkrze, i z drżeniem rąk wydaje rozkazy, a zgromadzeni wokół niego służący prześcigają się w wypełnianiu tych rozkazów - powiedział Fest w środę na spotkaniu z zagranicznymi dziennikarzami w Berlinie.

Rozmawiałem po obejrzeniu filmu z wieloma młodymi ludźmi. Nikt z nich nie miał wątpliwości, że Hitler to uosobienie zła - dodał historyk. Zaprzeczył także, jakoby twórcy filmu przedstawili w zbyt korzystnym świetle hitlerowskich generałów.

Krytycy w Niemczech i za granicą obawiają się, że film może wzbudzać wśród widzów współczucie dla Hitlera i innych hitlerowskich zbrodniarzy. Znany niemiecki reżyser Wim Wenders wytknął twórcom filmu, że pozostawili widzom dowolność interpretacji wydarzeń. Film nie prezentuje własnego stanowiska ani w kwestii faszyzmu, ani na temat samego Hitlera - napisał Wenders w najnowszym wydaniu tygodnika "Die Zeit". Jego zdaniem, brak jednoznacznego komentarza może skłaniać widza do śledzenia wydarzeń na ekranie "oczami katów".

Od połowy września film obejrzało prawie 4 miliony widzów.

Jak twierdzi Fest, w społeczeństwie niemieckim można obserwować "przesyt" tematyką dotyczącą Trzeciej Rzeszy. Mamy raczej zbyt wiele niż za mało informacji - powiedział. Zalew banalnych produkcji doprowadził do zagadania na śmierć tego tematu - ocenił.

Historyk przyznał, że film jako "inny rodzaj sztuki" "upraszcza" w porównaniu z książką wydarzenia. Dzięki temu oddziałuje jednak z większą siłą na świadomość ludzi. Widzowie wychodzą z kina w milczeniu, często bardzo zamyśleni. Jeżeli następnie sięgną jeszcze po jakąś książkę dotyczącą tych czasów, to mogę powiedzieć, że film osiągnął więcej, niż się spodziewałem - zauważył. Jego zdaniem, nauczyciele powinni przygotować uczniów do filmu o Hitlerze.

Fest ostro skrytykował "rytualizację" poczucia winy za hitlerowskie zbrodnie w Niemczech. Występując publicznie, każdy polityk wie, że musi powiedzieć na ten temat kilka słów. Takie wypowiedzi nie opierają się na świadomości winy. To zwykły rytuał, punkt programu, który trzeba odhaczyć - wyjaśnił. I Niemcy, i zagranica przyzwyczaiły się do tego rytuału - dodał. Uważam taką postawę za pozbawioną godności i śmieszną.

Zajmując stanowisko wobec dyskusji o tym, czy także Niemcy byli ofiarami drugiej wojny światowej, Fest nawiązał do historii swojej rodziny. Przypominał, że jego ojciec był przeciwnikiem Hitlera i był z tego powodu prześladowany. 38 osób z mojej rodziny zabito po wojnie, po 8 maja 1945 roku. Mieszkali nad Odrą. Zabili ich albo Rosjanie, albo Polacy. Czy to są ofiary? Ta debata jest absurdalna. Oczywiście, to są ofiary - powiedział. Dodał, że nie pozwoli nikomu odwieść się od tej oceny. Nie można odmawiać niewinnym Niemcom statusu ofiary - podkreślił.

78-letni historyk jest autorem licznych prac z historii Trzeciej Rzeszy. Do najbardziej znanych jego publikacji należy książka "Oblicze Trzeciej Rzeszy" (1963), biografie Hitlera i Alberta Speera oraz monografia o zamachu na Hitlera.

Jacek Lepiarz

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)