Niemiecki ekspert wydał opinię o Mirosławie G.
Opinia na temat zabiegów wykonywanych przez kardiochirurga dr. Mirosława G., autorstwa prof. Rolanda Hetzera z berlińskiego Centrum Serca, jest tłumaczona przez tłumacza przysięgłego - poinformowała rzeczniczka Prokuratury Okręgowej w Warszawie, Katarzyna Szeska.
07.11.2007 | aktual.: 07.11.2007 11:53
Jak dodała, opinia do warszawskiej prokuratury wpłynęła w ubiegłym tygodniu i trudno określić, kiedy zakończy się jej tłumaczenie. Proszę pamiętać, że opinia jest napisana specjalistycznym językiem - zaznaczyła Szeska.
Obrońca Mirosława G., mec. Magdalena Bentkowska-Kiczor powiedziała, że na razie nie ma żadnych informacji na temat treści opinii. Dodała, że dopiero po jej przetłumaczeniu i dołączeniu do akt sprawy będzie mogła się z nią zapoznać.
Według Bentkowskiej-Kiczor, możliwe jest, że tłumaczenie zajmie dwa, trzy tygodnie. Ekspertyza może być bardzo rozległa, ponieważ eksperci niemieccy są bardzo drobiazgowi, więc opinia zawiera prawdopodobnie dużo szczegółów - zaznaczyła.
W październiku "Gazeta Wyborcza" napisała, że znane są już wyniki pracy niemieckiego eksperta w sprawie dr. Mirosława G. Kompleksową opinię prokuratura zamówiła m.in. u prof. Rolanda Hetzera, wybitnego niemieckiego kardiochirurga. Zadała mu - według "Gazety" - 16 pytań dotyczących trzech pacjentów, o których mowa jest w zarzutach. Dotyczą nie tylko prawidłowości przebiegu przeprowadzonych operacji, ale też oceny kwalifikacji personelu medycznego.
Minister sprawiedliwości Zbigniew Ziobro zaprzeczył wówczas informacjom "GW". Powiedział, że po ekspertyzę dopiero udadzą się do Niemiec polscy prokuratorzy.
Mirosław G., były ordynator oddziału kardiochirurgii w szpitalu MSWiA w Warszawie, został zatrzymany 12 lutego przez funkcjonariuszy CBA. Jest formalnie podejrzany o zabójstwo pacjenta, mobbing, znęcanie się nad osobą najbliższą; przedstawiono mu też 45 zarzutów korupcyjnych opiewających na kwotę ok. 50 tys. zł.
Mirosław G. w maju opuścił areszt, gdy Sąd Apelacyjny w Warszawie podtrzymał decyzję sądu I instancji, który wyznaczył kaucję w wysokości 350 tys. zł i zezwolił, by doktor po jej wpłaceniu wyszedł na wolność. Sąd apelacyjny uznał, że mimo pięciu miesięcy śledztwa nie wykazano, by zachodziło "duże prawdopodobieństwo", iż G. umyślnie zabił pacjenta.