Niemiecki biskup pławi się w luksusie
W kazaniach mówi o skromności i ubóstwie, dowodząc, że uszlachetniają. Sam lata pierwszą klasą i wybudował sobie kompleks mieszkalny wart miliony euro. O kim mowa? O biskupie Limburga, Franzu-PeterzeTebartzu-van Elst. O kosztownych ekstrawagancjach i świętej hipokryzji katolickiego duchownego pisze niemiecki tygodnik "Der Spiegel".
24.08.2012 07:47
Kiedy w styczniu biskup i jego wikary polecieli do Indii, mieli dobre chęci. - Polecieliśmy tam, by wspierać lokalne projekty - mówił biskup. Dodał, że chcieli pomóc dzieciom, które ciężko pracowały w kamieniołomach. Cel szlachetny. Tylko czy by go osiągnąć, trzeba było lecieć pierwszą klasą?
Najpierw, przy pomocy prawnika, zaprzeczano, jakoby duchowni polecieli do Indii pierwszą klasą, w której miejsca kosztują kilka tysięcy euro. Później jednak wersja została zmieniona i ogłoszono, że faktycznie, lecieli pierwszą klasą, racząc się kawiorem i szampanem, jednak tylko dlatego, że wikary użył swoich mil powietrznych. Dlatego duchownych stać było na zmianę biletów z klasy biznes na pierwszą.
Pytanie, jak piszą dziennikarze "Spiegla", które natychmiast się nasuwa, brzmi: skąd skromny wikary niewielkiej diecezji miał tak wiele mil, nagromadzonych w trakcie wielu lotów? Parafianie mówią, że nic nie wiedzieli o podróżniczym hobby ich pasterza i jego pomocnika, bo informacji o podróżach nie podawano do publicznej wiadomości.
To nie wszystko. Parafianie są także zdegustowani willą, którą buduje sobie duchowny. Nie potrafią pojąć, dlaczego człowiek, który regularnie poucza ich na temat tego, jak wielką cnotą jest skromność, sam lubi pławić się w luksusie.- Każdy, kto doświadczy ubóstwa, doświadczy prawdziwej wielkości Boga - mówił wiernym.
Kiedy biskup lekką ręką wydaje setki tysięcy na bilety lotnicze i miliony na willę (z prywatną kaplicą, mimo że kościół znajduje się bardzo blisko), diecezji nie stać na najpilniejsze wydatki, ograniczone jeszcze ze względu na oszczędności. Oszczędności, które zarządził Tebartz-van Elst.
Wierni mają dość i nie chcą słuchać kłamliwych kazań księdza. Panuje opinia, że biskup "stracił poczucie poczucie rzeczywistości". Jest to tym bardziej rażące, że jego poprzednik, Franz Kamphaus, prowadził zupełnie inny tryb życia. Żył skromnie, dbając przede wszystkim o swoich parafian. O jego następcy, który wybudował sobie prywatny pałac z parkiem, niestety nie można tego powiedzieć.